AGAFIA pisze:
Wróciłam dziś z WROCKA, nową galerię pobudowali tuż za Głównym.
Nie wiem czy fajna, bo weszłam na kawę tylko, ale wielka.
Olbrzymia wręcz.
Ale nie o tym chciałam, nie wiem co dzieje z miastem, ale dzieje się źle. Wszyscy się kurwa spieszą, spieszą się cały czas, pędzą.. Przez pasy, do autobusu, tramwaju, po kanapkę, picie..
Biegają, trącają łokciem, nie patrzą.. auta trąbią, opony piszczą..
Jak żyć, pytam?
Pojechałam pociągiem, bo korki, dojazd chujowy, a przychodnia niespełna kilometr od Głównego.
Jakaś baba chciała nam zwinąć komórkę, na dworcu, serio może nie mi, ale mojej córze,na żywca chciała ukraść dzieciakowi telefon, meneli w brud, zapijaczonych, nachlanych, naćpanych.
Kolesi takich w dresikach, bez toreb, plecaków, za to łapy jakby telewizory pod nimi nosili i oczka plądrują, gdzie tam jakaś nieboga samotna stoi, albo chudy szczyl, co to ze szkoły na wykend wraca. Policja niewidoczona, o SOK-U nie wspomnę. Najbezpieczniej w KFC na dworcu jest. Nie dość, że kamery, to jeszcze pan, ma ze 2 metry wzrostu, biceps taki jak ja udo, przy pasie pałę, gaz, i non stop patroluje salę.. Piękny , młody człowiek ze wzrokiem takim, że wiesz, iż się nie będzie w tańcu pierdolił.
Odetchnęłyśmy z ulgą, wraz z Młodą, wsiadając do pociągu.
Poważnie.
Pomijam już fakt, że nas w tym pociągu traswestyta zjebał za śmiechy. Nie śmiałyśmy się z niego, ale to już inna historia.
Kiedyś i ja miewałem takie wrażenia. Nie wiem czy zależy to od miejsca czy od czegoś innego. Ostatnio byłem w Poznaniu, bo nasz ukochany w mordę ZUS mnie tam zagnał na komisję lekarską. Zwiedziłem sobie nowy dworzec główny. Nic specjalnego, ale muszę powiedzieć, że pod względem menelstwa
i kręcących się podejrzanych typów - zero. Po dworcu kręci się ochrona oraz SOK. Zapytasz się o coś, o wskazanie drogi, to uprzejmie ci podpowiedzą. Obsługa w barze z kawą że cie przepraszam, z długimi nogami i uśmiechem naokoło głowy. I co - przyjemny zapach marcińskich rogali w całym pomnieszczeniu, a nie tak jak kiedyś uryny.
Pan Bronto straszy nas przybyszami z zewnątrz. Przecież my mamy swoich jak widać z opisu Pani Agafii. Podejrzewam, że nie jest to nasze ostatnie słowo - niestety. Bronto pewnie jako argument powie - po co więc nam obcy w takim razie? Ale co ma piernik do wiatraka to chyba on sam nie potrafi wyjaśnić.