Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie(2016)
Rogue One: A Star Wars Story
Cytuj:
Wcale nie tak dawno temu, i to nie w żadnej odległej galaktyce, tylko w naszym zwyczajnym świecie, studio Disneya przejęło pieczę nad dziedzictwem George'a Lucasa i ogłosiło, że "Gwiezdne wojny" wracają do kin na dobre. Panie i panowie, Moc będzie z nami, póki nie wyjdzie wszystkim bokiem, a razem z nią kolejne sequele, prequele, spin-offy, szmery i bajery. Disnejowski eksperyment z kinowym "serialem" Marvela idzie jednak sprawnie, pierwszy film nowego "gwiezdnego" cyklu – czyli "Przebudzenie Mocy" – udał się pierwszorzędnie; pesymizm przed premierą "Łotra 1" wydawał się więc nieuzasadniony. Wystarczyło mieć nadzieję, że film Garetha Edwardsa nie będzie po prostu próbą zabicia czasu (i zbicia kapitału) przed "Epizodem VIII". Nadzieja to zresztą w przypadku "Łotra…" sprawa kluczowa. Pierwszy film z serii "Gwiezdne wojny – historie" okazuje się bowiem czymś więcej niż sympatycznym przerywnikiem, faktycznie wzbogaca i pogłębia uniwersum. A przede wszystkim pokazuje, ile kosztowała owa nadzieja, która tak beztrosko brzmi sobie w tytule Epizodu IV.
Rozgarniam naręcza skór mych ofiar i mieczem świetlnym z leszczaka wymachuję w powietrzu
Pamietam jeszcze te czasy gdy grali Gwiezdne wojny w kinie Kosmos w Lublinie i stałem w dwustu osobowej kolejce po bilet.
Wszyscyśmy byli Skajłokerami.
Aha- powielajcie ten mój post wielokrotnie aby stworzyć wokoło polarowego wpisu leciutki nimb ignorancji.