Nareszcie przywrócono mi cywylyzacjem. Po wczorajszych nawałnicach mój operator miał problem. Od rana brak sygnału. Faktycznie waliło wokół. Noc zamieniła się w dzień. A nade mnom pan buk chiba rozpostarł klosz i poza ulewnym deszczem i eluminacjamy na horyzoncie było znośnie. Tera orzeźwiajoncy chłodzik powiewa.
Spolczuwam siie z tymi co maja tragedię i straty.
Przypomina mi się spotkanie z moją Mama, sędziwa osobą, które miało miejsce przed kilkoma dniami. Mama zakomunikowała mi - czy ty wiesz co chce zrobić (imię znane redakcji, moja bratanica)? Pomyślałem sobie, co takiego, zaszła w ciąże z Arabem, adoptuje niepełnosprawne dziecko, chce iść do zakonu, a może sierotę syryjską adoptować na pohybel kaczystom. Mama oświadcza mi - ona wyjeżdża ze swoim chłopakiem na wczasy na Karaiby! To wspaniale powiadam. Na to moja mama - ale tam się leci samolotem! No to tym bardziej wspaniale - odpowiadam. Ale przecież tyle wypadków, tyle wypadków! Zrezygnowałem z wyjaśniania, że transport lotniczy jest najbezpieczniejszy z tego co człowiek wymyślił. Ale ona przecież była już zagranicą kontynuuje Mama- w Irlandii. Faktycznie była - Irlandia to nie Karaiby, to taki zupełnie inny kraj, stanowczo, już trochę podenerwowany ripostuję.
Taka oto mentalność. Lepiej nic nie widzieć i przejść przez życie, jak mawiała Dulska cicho i żeby nikt o tym nic nie wiedział - czy jakoś tak.
I teraz z dnia wczorajszego, a raczej z nocy. Wyślij człowieku dziecię na obóz harcerski, nie na Karaiby, a w kraju. I co? Śmierć nie wybiera specjalnie podróżujących samolotami do ciepłych krajów.
Nie wiem po co to napisałem ale napisałem. Może dlatego, że uderzyła mnie śmierć tych dziewczynek w tym lesie. Oj buku, buku nie popisałeś się. Ale czy mamy zamknąć się w domu, zatrzymać nasze dzieci w czterech pokojach pod kluczem, bo grad z niebios spadający im guza nabije?