Przed wojną na południu Polski, m.in. w okolicach Wrocławia, malaria była już obecna
i kto wie, czy niedługo te czasy nie wrócą.
Coraz częstsze fale upałów sugerują jednak, że wkrótce może się to zmienić.
Najbardziej znanym jest bez wątpienia komar brzęczący (Culex pipiens), który często
pojawia się w podręcznikach biologii jako nasz główny antagonista.
Sławą cieszą się również widliszki (Anopheles spp.), które w egzotycznych krajach
przenoszą malarię. W Polsce żyją ich trzy gatunki, ale na szczęście na malarię
wciąż jest za zimno.
Trzeba przyznać, że w tym roku komary dają się nieźle we znaki. Chociaż z 47 występujących
w Polsce gatunków tylko niektóre atakują człowieka, to i tak są dla nas aż nadto dokuczliwe.
Niestety, lepiej już było. Mamy złe wieści.
Groźny jest Aedes albopictus, nazywany komarem tygrysim, który dzięki nieświadomej
pomocy człowieka rozprzestrzenił się po całym świecie i można go też spotkać w Europie,
zwłaszcza na południu i zachodzie. Do Polski na razie jeszcze nie dotarł, jednak możliwe,
że to tylko kwestia czasu.
Ale doskwiery
Jak sama nazwa mówi doskwierają, bo doskwiery rzadko pojawiają się blisko ludzkich siedlisk,
zwykle trzymają się dzikich terenów, czasami jednak bywają wyjątkowe sytuacje.
Przykładem czas po powodziach, gdy pojawia się ich tak wiele, że lasy stają się dla nich
zbyt ciasne. Ruszają wtedy do miast, aby szukać potencjalnych żywicieli.
Oooo...
A u mnie teraz 32 st. w cieniu. Od sobotniej, wieczornej burzy mija 5 dni.
Za chwilę wylęgi komarów.