Też nie lubiłem The Beatles, poza "Yellow submarine", to wymiata tylko trzeba słuchać w odpowiednim nagłośnieniu. Noo, chyba, że Mamusia była w domu. Wpadała do pokoju z furią w oczach, następował koniec odsłuchiwania, błyskawiczne zwijanie sprzętu i szybka ewakuacja, najlepiej przez okno (mieszkaliśmy wtedy na parterze). Potrafiła czymś ciężkim rzucić, a cela miała jak snajper. Gdy Mamusia wpadała w furię wszyscy spierdalali jak najdalej z ojcem na czele (nabrał wprawy w czasie wojny pod bombardowaniem ew. ogniem artylerii). Z Mamusią nie było żartów. Przeżyła we Lwowie cztery wojny, w tym dwie światowe. Radziecką i niemiecką okupację i banderowców. Ze śmiercią chodziła pod rękę. Świetnie sobie radziła w ekstremalnych sytuacjach. Potem wysyłało się Babcię na zwiady, jej nie ukrzywdziła, najwyżej puściła serię jobów, a kląć potrafiła piętrowo w kilku językach, także w jidysz. Jeśli siadła i zapaliła to znaczyło, że można wracać po cichutku, na paluszkach. Lubiła mocne rosyjskie papierosy. W czasie wojny paliła machorkę. Wymiękła jedynie przy kubańskich ( Regalias, Partagas i Ligeros). Palenie po części Ją zabiło - zawał. Charakter odziedziczyłem po Mamusi co podkreślam z dumą. Ojciec pomimo, że dobry żołnierz, w domu był kapciem.