forum.nie.com.pl
http://forum.nie.com.pl/

Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajki...
http://forum.nie.com.pl/viewtopic.php?f=9&t=1337
Strona 41 z 114

Autor:  AGAFIA [ 17 wrz 2019, 15:02 ]
Tytuł:  Re: Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajk

Wiatr urywa głowę, po prostu pizga jak w kieleckim, pracujesz w taką pogodę tak zwany otwartym ogniem, na drewnianym obiekcie lub w jego pobliżu?

Autor:  Komandor [ 21 wrz 2019, 18:23 ]
Tytuł:  Re: Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajk

Czy można spierdolić kibel u jakie są tego konsekwencje na morzu.
Anegdota w jednej odsłonie.

Gdzieś tak na początku lat 90. ubiegłego wieku bylem dowódcą grupy okrętów. W sumie miałem trzy. Tukana (mój flagowy), Flaminga (wcześniej nim dowodziłem) i Pelikana. No i tym Pelikanie była baaaaardzo ciekawa ekipa. Dowódca mój kolega z roku, też dziwna jednostka, i paru innych, ale przede wszystkim "mechaniczek" Jędruś, góral zresztą. O tym co potrafił nawywijać, po ćwiartce, to co najmniej temat na cały rozdział. Ale i na trzeźwo miał chłop pomysły.
Aby zrozumieć anegdote, niestety potrzeba kilku technicznych opisów. Nie, nie bójcie się, nie będę wymagał egzaminu na drenażystę (hydraulik tak się zwie na łajbach) ale przynajmniej o jednym musicie wiedzieć. Otóż na starych okrętach odpływ z ubikacji, łazienek był bezpośrednio do wody. Trochę poniżej linii wodnej. Aby jednak woda i inne się nie cofały to był na tym odpływie taki zawór zwrotny jak chrapy. Zabezpieczał przed zalaniem itp. No ale w tamtych czasach paoier toaletowy w wojsku był taki szary, bardziej przypominający papier ścierny jak rumiankowy aksamit velvetu. A często, w morzu, i tego zabrakło. Więc się ten zawór notorycznie zapychał. Ale od czego góralska myśl techniczna i innowacyjność. Aby mieć z tym odtykaniem kibla spokój mechaniczek Jędruś wymontował w diabły wszystkie te zawory. No przy molu i dobrej pogodzie to nawet i działało. Spokój, cisza.
Ale pewnego razu w sztormową pogodę wyszedłem ze swoją grupą na ćwiczenia w morzu. No a Pelikan zdawał przy okazji zadanie O 2. Taki egzamin zdawany co roku potwierdzający wyszkolenie załogi okrętu to samodzielnego pływania i boju. I na okręcie była ekipa ze sztabu dywizjonu z szefem tegoż na czele.
No i pech chciał, że ten szef sztabu musiał skorzystać z toalety. A jak pisałem bujało nieźle. No i ledwo skorzystał i się podniósł a okręt, który wspiął się na jedną z większych fal opadł gwałtownie i... no właśnie, fala, trochę powietrza, ciśnienie. Jakby nie wstał to by miał toaletę z bidetem z automatycznym podmyciem. A tak tylko trochę na suficie zostało.

Oczywiście zadanie okręt nie zaliczył a ja też dostałem burę - "bo co się u mnie na grupie dzieje" i że mam porządek z tym zrobić.

I tak przez tego Pelikana, kurna, porządek musiałem co najmniej kilka razy w roku robić. Czasami po tragicznych wydarzeniach nie humorystycznych.

Autor:  stary praktyk [ 21 wrz 2019, 19:24 ]
Tytuł:  Re: Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajk

W każdym bądź razie życie "na morzu" obfituje czasem w niespodziewane epizody które na lądzie są niespotykane.......!
Do takich, - między innymi - należał przypadek, z jakim spotkałem się gdy zamustrowałem na KULBINA.
Mieliśmy tam kucharza, który posiadał niesamowite wręcz zdolności do "wyczuwania" w ktorej kabinie akurat jest impreza. Znaczy, żadne pijaństwo nie mogło się obyć bez Kazia. Ten wyczuwał gorzałę przez stalowe szoty i zawsze zjawiał się natychmiast po pierwszym "polaniu"! Ledwo zdążyliśmy przełknąc pierwsze łyki a już ktoś pukał do dzrwi i po chwili stał w nich Kaziu z miną wielce przepraszającą.......kurwa! sorry! nie wiedziałem ze jesteś zajęty......to do gospodarza kabiny.
Oczywiście nikt nawet nie pomyślał, by Kazia nie zaprosić, - z kucharzami wojny jeszcze nikt nie wygrał, - i po chwili, Kaziu siedział na najwygodniejszym krześle - przy okazji wyjmując z pod swojego białego kitla, słoik albo nawet dwa, - grzybków marynowanych który to sloik, zupełnie przypadkowo niósł był właśnie "dla starego". A wiadomym ogólnie było, czym były marynowane grzybki pod zakuske
na statku, który od trzech miesięcy był w morzu. Pogonił byś takiego gościa ?! - w życiu.
Nikt nigdy nie doszedł, jakim cudem Kaziu dowiadywał się gdzie akurat pili wódkę...... :lol:

Autor:  Komandor [ 21 wrz 2019, 19:33 ]
Tytuł:  Re: Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajk

O takich to było wielu w marynarce. Niektórzy dowódcy to z innego okrętu stojącego kilka łajb dalej wyczuwali. Jeszcze dobrze chrobot odkręcanej zakrętki nie wybrzmiał a już się zjawiali...

Autor:  stary praktyk [ 21 wrz 2019, 19:39 ]
Tytuł:  Re: Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajk

A ja myślałem, że to jedynie na Kulbinie taki samorodny talent się znalazł.......... :lol:

Autor:  Qśka QqRydz-Qqć [ 21 wrz 2019, 20:05 ]
Tytuł:  Re: Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajk

Komandor pisze:
Czy można spierdolić kibel u jakie są tego konsekwencje na morzu.
Anegdota w jednej odsłonie.

Gdzieś tak na początku lat 90. ubiegłego wieku bylem dowódcą grupy okrętów. W sumie miałem trzy. Tukana (mój flagowy), Flaminga (wcześniej nim dowodziłem) i Pelikana. No i tym Pelikanie była baaaaardzo ciekawa ekipa. Dowódca mój kolega z roku, też dziwna jednostka, i paru innych, ale przede wszystkim "mechaniczek" Jędruś, góral zresztą. O tym co potrafił nawywijać, po ćwiartce, to co najmniej temat na cały rozdział. Ale i na trzeźwo miał chłop pomysły.
Aby zrozumieć anegdote, niestety potrzeba kilku technicznych opisów. Nie, nie bójcie się, nie będę wymagał egzaminu na drenażystę (hydraulik tak się zwie na łajbach) ale przynajmniej o jednym musicie wiedzieć. Otóż na starych okrętach odpływ z ubikacji, łazienek był bezpośrednio do wody. Trochę poniżej linii wodnej. Aby jednak woda i inne się nie cofały to był na tym odpływie taki zawór zwrotny jak chrapy. Zabezpieczał przed zalaniem itp. No ale w tamtych czasach paoier toaletowy w wojsku był taki szary, bardziej przypominający papier ścierny jak rumiankowy aksamit velvetu. A często, w morzu, i tego zabrakło. Więc się ten zawór notorycznie zapychał. Ale od czego góralska myśl techniczna i innowacyjność. Aby mieć z tym odtykaniem kibla spokój mechaniczek Jędruś wymontował w diabły wszystkie te zawory. No przy molu i dobrej pogodzie to nawet i działało. Spokój, cisza.
Ale pewnego razu w sztormową pogodę wyszedłem ze swoją grupą na ćwiczenia w morzu. No a Pelikan zdawał przy okazji zadanie O 2. Taki egzamin zdawany co roku potwierdzający wyszkolenie załogi okrętu to samodzielnego pływania i boju. I na okręcie była ekipa ze sztabu dywizjonu z szefem tegoż na czele.
No i pech chciał, że ten szef sztabu musiał skorzystać z toalety. A jak pisałem bujało nieźle. No i ledwo skorzystał i się podniósł a okręt, który wspiął się na jedną z większych fal opadł gwałtownie i... no właśnie, fala, trochę powietrza, ciśnienie. Jakby nie wstał to by miał toaletę z bidetem z automatycznym podmyciem. A tak tylko trochę na suficie zostało.

Oczywiście zadanie okręt nie zaliczył a ja też dostałem burę - "bo co się u mnie na grupie dzieje" i że mam porządek z tym zrobić.

I tak przez tego Pelikana, kurna, porządek musiałem co najmniej kilka razy w roku robić. Czasami po tragicznych wydarzeniach nie humorystycznych.


A junga patrzy na horyzont trwożnie
I pomarańcze z twardej, żółtej skóry
Uwalnia tak powoli i ostrożnie
Jakby rewolwer uwalniał z kabury

Nowiełła Matwiejewa, tłum. Ziemowit Fedeck

Autor:  stary praktyk [ 21 wrz 2019, 20:11 ]
Tytuł:  Re: Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajk

I jeszcze jeden przypadek z życia ludzi morza choć ten akurat znam jedynie z opowiadań........!
Był sobie statek, który chodził na łowiska afrykańskie a słynął z faktu, że jego kapitan, notorycznie, po dobiciu do kei, odbyciu odprawy celnej i załatwieniu spraw z agentem dot. rozładunku i uzupełnieniu prowiantu, - udawał się na ląd do najbliższego burdelu w celach rozładowania stresu spowodowanego długotrwałym pobytem w morzu. I nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że po którejś z eskapad, rzeczony kapitan, nie obiecał swoim oficerom, że tym razem to już był ostatni raz i koniec!
Definitywnie.
Traf chciał, że niedługo po tym jednostka zawinęła, - bodajże do Lagos.
Służbę oficera wachtowego objął I-szy of. i akurat wychodził z mostka po kawę gdy zauważył swojego kapitana, który odpicowany jak na sumę, z teczką wypchaną towarami bartelowymi ( często spotykana forma regulowania należności na tamtejszym obszarze) - wychodził ze swojej kabiny w kierunku do trapu. Cel był jasny.
Pierwszy, mając w pamięci przyrzeczenie swojego kapitana złożone niedawno wobec swoich oficerów, zwrócił się do starego ze słowami:
Ależ Panie Kapitanie......przecież Pan niedawno obiecywał............że to już ostatni raz był.......?!
Na co Kapitan - lekko skonfundowanym głosem odrzekł:
Kiedy, - Panie pierwszy......chujowi Pan nie wytłumaczysz.......ja naprawdę próbowałem.......!

Autor:  Komandor [ 21 wrz 2019, 20:16 ]
Tytuł:  Re: Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajk

:P

no bo trzeba zaśpiewać z Jurkiem:

https://www.youtube.com/watch?v=6PUkNdeO238

No to jeszcze bardziej kabaretowo (w odpowiedzi Kuśce):

https://www.youtube.com/watch?time_cont ... ZiDjwHEGbo

Autor:  piotrek [ 21 wrz 2019, 21:18 ]
Tytuł:  Re: Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajk

https://www.youtube.com/watch?v=z_lmltGXuEU
Diewuszka iz Nagasaki

Autor:  stary praktyk [ 21 wrz 2019, 23:23 ]
Tytuł:  Re: Marynistyczny - łodzie, wyprawy, rejsy i inne takie bajk

Ładne.
Nie rozumiem tylko, jakie to "karyje" głaza......?!
Pewnie chodzi o kolor oczu ale u nas "kary" może być jedynie koń......

Strona 41 z 114 Strefa czasowa UTC+1godz.
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/