forum.nie.com.pl

Victoria!
W końcu przeholowałem uć na nowe mp. Znaczy, można rzec, że przeprowadzka zakończona.
Z trudem, ale nareszcie znalazłem miejscówkę za w miarę rozsądne pieniądze.Trochę mnie intryguje cena gdyż właścicielka jest "do wzięcia" i czy aby, oprócz opłaty, nie będę zmuszany do innych świadczeń. Bo kobitka całkiem - całkiem a tu już zdrowie i kondycja nie ta... Ale: - pożiwiom - uwidim. Jakieś ryzyko zawsze istnieje..
Teraz muszę zdjąć uć z przyczepy i zabezpieczyć na zimę. A waży franca powyżej 700kg...!Niestety, ale chwilowo bez zadaszenia.
W dodatku, aby wjechać na miejsce, mam "pod górę" i po deszczu ( trawa) - nawet syna holcvagen miał trudności. Obecnie przemyśliwam, jak przekonać właścicielkę, by bez jakichś specjalnych wstrząsów pozwoliła na postawienie "suwnicy" do podnoszenia łódki bo miejscówka ciasna jak dziewica i będzie trzeba nieco zmodernizować ( rozkopać i poszerzyć) placyk.
Na razie czekam bo leje i wieje...znaczy pogoda rybacka.
Trzymajcie kciuki abym zdążył przed śniegiem.

Znaczy to miejscówka na wodzie i placyk przy wodzie? Jak tak to super. Marzę o czym takim na Tudze albo Szkarpawie. Kawałek gruntu przy wodzie, i z ułożeniem pochylni by na wciągarce samemu od razu na wózku wyciągać.

700 kg? Waga piórkowa. Moja ok 4000

I też już się na trawie pasie.

_________________

Niestety ale do wody 14 km.
Za to omal pod domem.
A co to 4t przy tym, czym dowodziłeś... U mnie jest ten problem, że muszę tę "zabawkę" tymy rencami z wózka albo na wózek. Owszem, zbudowałem sobie coś na kształt "suwnicy" i kręcąc korbką...jakoś sobie radzę ale muszę mieć miejsce, aby tę suwnicę postawić. A wcześniej złożyć. A to sporo żelastwa....kurwa!- stale problemy....a lat przybywa....
A mogłem mieszkać w Szczecinie nad Oder. Albo w Norwegii nad fiordem.....! A wszystko przez babę.

Ja tam tylko byłem figurantem. Mat Pilers (sternik) z matem Zęzolem (mechanik) i bosmanem (beoś) Handszpakiem dowodzili.

Teraz jestem nimi wszystkimi razem.

_________________

A wszystkie te żagle sa na paticzkach pionovich i na popierdalaczce co wodiczka

_________________
Nic nie jest takie, jakim to widzimy...

O kurde jakie fachowe nazewnictwo

Uczyć się mi tera:







I żeby mi się od jutra żadna i żaden nie pomylił nawet w środku nocy po pijaku jak się spytam na czym latacz lata, że to forbombramsztag. O grotbombramsztagu ze grotbombramsztakslem nawet nie wspomnę.
Bo na trumselreję gejtawy trumselżagla na grotmaszcie wybierać pognam, sztokfisze przesolone niedorżniętą flądrą bo pysku prane, aż wam pot w prednie kosowe plachty spłynie.

_________________

Łomakto, no poprost śtraszny sadysta z tego Komodore

Oto cały urok żeglarstwa...
Tu muszę się przyznać, że po czesku to o wiele trudniejsze.
Ale że Czarna takie rzeczy.......nu! szapko dałoj.

No trudniejsze. Mi w życiu nie chce przez gardło przejść "predni bramowa plachta na prednim bramovym rahnie prednewo pnia"

Od śmiechu się krztuszę

_________________

Wczoraj ukończyłem układanie "Flippera" do zimowego snu.
Znaczy, przyczepa na "kobyłkach" - aby gumowe elementy skrętne odpoczęły, liście i błoto usunięte , bulaje pootwierane aby wnętrze nie zatęchło pod plandeką którą to troskliwie opatuliłem swoją zabawkę by nic jej nie dokuczało. Zobaczymy, ile wytrzyma plandeka. Poprzednia,- nieco lżejsza, - poddała się po roku operacji promieniowania UV pomimo, że producent zapewniał, że UV może jej naskoczyć.
Miałem, w związku z brakiem hangaru, - zakupić plandekę, jaką stosuje się w przypadku naczep TIR-owskich ale cena spowodowała, że za tą kasę będzie mnie stać co roku kupować nieco "słabszą ale przez 20 lat - co rok nową. Więc niech mnie cmokną......!
Z żeglarskim/marynarskim pozdrowieniem, - a choj!

P.s
Nie wiem, skąd owo - achoj/a choj, - nigdy sie w swojej pracy na morzu z tym nie spotkałem.
Ale spotkałem się z anegdotą z owym wyrazem związaną:
Łazi ceper po Krupówkach i spotyka gazdę; A choj ! - gazdo, - co słychać...?! - zaczyna........!
Na co gazda; - a choj cię to obchodzi....