Dzisiaj w radiowej Dwójce czytali fragment nowej książki Krzysztofa Koehler'a "Wnuczka Raguela". Uśmiałem się setnie. Opis męczeństwa obrońców krzyża sprzed pałaca prezia bardzo wyrazisty. Pobożni, modlący się ludzie, kontra pijana, rozwrzeszczana ateistyczna hałastra. Młody przeciwnik ciemnogrodu oddaje mocz na modlącą się Elżbietę. Ta tylko patrzy na niego spokojnym wzrokiem, i atakuje go zdrowaśkami w jego intencji. Młodzieniec wycofuje się zawstydzony. Młoda kobieta w widocznej ciąży, idąc na wartę pod krzyżem, atakowana jest przez jednego z podpitych, wyśmiewających "krzyżaków", chuliganów. W jej obronie staje mężczyzna o zdrowym, patriotycznym kręgosłupie moralnym, który ulega jednak przeważającej liczbie bandyckiej lewackiej hołoty. Najgorsze dla obrońców krzyża były noce. Nagabywanie przez posłusznych władzy księży i biskupów do odpuszczenia, by nie skłaniać do profanacji. Ataki pijaczków, obrzucanie puszkami, petami, wyzwiskami. Podskakiwanie i opętańczy taniec chocholi, ku radości diabła. A pod krzyżem prawdziwi chrześcijanie, męczennicy, którzy w rozsierdzonym tłumie widzą ryczącego lwa, i którzy jak w czasach prześladowań za Dioklecjana, nieustraszenie patrzą w jego złe zielone ślepia, niesieni mocą wiary i modlitwy.
Piękna powieść na nasze trudne czasy
Kim jest pan Krzysiu? Współpracownik pism Arcana i Fronda, wykładowca w
Ignatianum. Wszystko jasne