Przeciętne polskie mieszkanie, 2019rok
- Tato, można ja z twojej karty wezmę 99,99 euro? Za książkę mu.szę zapłacić... - A co za książka? - No, ten. Dostojewski. "Zbrodnia i kara". - A po co ją kupować. U nas jest. - Coś ty? A jaki plik? W jakim formacie? - Co mają do tego pliki. Ona na półce stoi, taka w zielonej okładce. - Fu-uuj. Przecież ona z papieru. - No i co? Ja jak byłem w twoim wieku, ją czytałem. - W twoim wieku, w twoim wieku... W niej wyszukiwarki nie ma. Jak ja mam według ciebie w niej cytaty szukać. Audio piłka nie ma. Animacji nie ma. Tylko tekst w którym nawet czcionki zmienić się nie da. Coś ty? Mnie w szkole wyśmieją! Sam taką czytaj.
- No dobrze, już dobrze. U nas jest jeszcze DVD. Chyba ze dwadzieścia lat temu kupiliśmy. - Jakie DVD? A na czym ja ten antykwariat według ciebie mam odtworzyć? Oddaj do muzeum techniki. Ty mnie jeszcze taśmę perforowaną z Dostojewskim zaproponuj! - Jak ty jesteś taki mądry, to sam w sieci poszukaj i za darmo ściągnij. - Za darmo książkę!? - A jak. Jak inaczej. Za dziewięćdziesiąt lat na książki Dostojewskiego to chyba prawa autorskie już wygasły... Na pewno gdzieś znajdziesz. - Coś ty! To może u was, na początku wieku tak było, wszystko w sieci za darmo. Nie słyszałeś że już pięć lat temu, autorskie prawa na całą światową literaturę stały własnością Amerykańskiej Agencji Wydawców Książek. A może ty chcesz żeby mnie jak tego chłopaka ze Szwecji na dożywocie skazali? I do amerykańskiego więzienia posadzili? - A co mają do tego Amerykanie? Dostojewski przecież nie był Amerykaninem! - A co to ma do rzeczy? Ty czasem nie jesteś antyglobalistą? - Nie, coś ty! No szkoda prawie sto euro tracić na książkę, która i tak u nas jest. Kumpli z klasy poproś, niech ci dadzą, oni na pewno mają. A ty im potem jakiś swój plik dasz. - Nawet jak oni mnie Dostojewskiego dadzą, to gdzie ja to czytać będę? - Jak to gdzie? Oni swoją kopię u siebie w domu , a ty tu, u nas. - Ale ty jesteś zacofany. Książkę można czytać tylko z tego kompa z którego był elektroniczny przelew. I kod polaryzacji tam będzie inny... Krótko mówiąc, trzeba bulić! Dawaj kasę, ja sobie normalną książkę kupię. - Dobra! Dobra! Masz tu elektroniczny jednorazowy klucz na dostęp do naszego konta. Wszystko jedno w naszym wieku sto Euro to były niemałe pieniądze... - Ok. Ściągnąłem. Thanks. - Daj ja też popatrzę co tam za książka... A co to za obrazki? Tego chyba w powieści nie było... - To banery. Bez banerów Każda powieść Dostojewskiego kosztuje 699,99. Otwarty plik piestrzył się różnokolorowymi oknami: "Axe Proffessional, 2018 - nowoczesne topory z laserowym ostrzem"; " Kosmiczne podróże tylko 90999.99Euro"; "Masz problemy? Służba pomocy "Atlantyda"; " Kredyty całą dobę. Niskie procenty"; "RASKOLNIKOW. COM - wyuzdane staruszki całodobowo. Przyjeżdżamy za 15 minut"... - Słuchaj, coś tekstu to nie widać. Poczekać trzeba żeby banery zniknęły? - No ty wapniak jesteś! Jak byś z księżyca spadł. Sto lat będziesz czekać. Tekst trzeba przez specjalne okulary czytać. Bez okularów tylko reklamę widać. - A po co? Dlaczego tak? - Co po co? Po to żeby nikt oprócz tego kto zapłacił, nie mógł przeczytać. Tak to ja bym zapłacił, a ktoś by mi przez ramię podglądał, i darmo czytał... - Głupoty jakieś. A jeśli ja też okulary założę? - No ty całkiem jak dinozaur. Plik się otwiera tylko na kod od moich okularów. Na każdych okularach inny kod. - Daj mnie, ja twoje założę. Też chcę popatrzeć, co tam za "dzieło". - Ha-ha. Te okulary twoją siatkówkę nie rozpoznają. Ty niczego oprócz komunikatu że założyłeś cudze okulary nie zobaczysz. Nie przeszkadzają mi swoimi głupotami ja muszę się do szkoły przygotować! My tu z tobą będziemy czas tracić i licencję na książkę trzeba będzie przedłużać albo co gorsze ona całkiem zniknie. Nie przeszkadzaj, ja czytam...
Minęło dwie godziny... - Ufff! Przeczytałem! Koniec! - Jak to koniec? Powieść "Zbrodnia i kara" za trzy godziny?! - Tak. Ja bym szybciej przeczytał jeśli by reklamy przez każde pół godziny nie było. - Wszystko jedno nie wierzę! Kto to jest, no, na przykład, Swidrygajłow? - Kto? Kto? - Aaaaa, jasne. A kto to jest Łużin, a Sonia Marmeladowa? - A skąd ja mam wiedzieć! Przecież myśmy Home Edition kupili. Tam tylko o tym jak chłopak staruchę toporem walnął, a potem oddał się w ręce wymiaru sprawiedliwości. A żeby o innych przeczytać, trzeba Professional wersję kupić, albo w ogóle Enterprise Edition. Nas nie stać na taką książkę. - Boże mój, zwariować idzie, do czego my dojdziemy! - Doszliśmy już! Piętnaście lat temu trzeba było o tym myśleć, albo jeszcze wcześniej.
_________________
|