Masz oczywiście rację.
Ja jednak radziłem sobie do tej pory w ten sposób, że zakupiłem willowy namiot i jeździłem w równie piękne okolice za jeszcze mniejsze piniondze......
Może komfort był nieco niższy ale wiesz; - coś za coś. Poza tym, ja nie lubię tłoku. A już dzieciarnia na wczasach mnie dobija. Za duży hałas.
No i nie toleruję gór..........tam masz wszędzie pod górkę.......gdzie byś nie szedł. Co innego woda. I równo wszędzie, i chłodek błogi i z pragnienia nie umrzesz a i pokąpać się można.......tylko woda
Bo ja spod znaku Wodnika jestem.......
A jak jeszcze nad wodą las i grzyby.........nie wiele mi do szczęścia brakuje.
Dlatego bardzo przeżyłem orkan który zniszczył moje ukochane Bory Tucholskie a szczególnie Rytel.
To w Rytlu miałem swoją bazę wypoczynkową. I las i Brda i grzyby i ryby a dziś wszystko połamane a moja polana, na ktorej przez dwadzieścia lat rozbijałem swój namiot - rozjeżdżona gąsienicami wojskowych transporterów.
Jakaś część mojego zycia tam została............
Sorry, - się rozpisałem a może to nikogo nie interesuje.....!
Praktyku - żyj długi w zdrowiu a zobaczysz, że za parę lat natura sama zrobi tam porządek. Może nie będzie to wyglądało jak dawniej, może inaczej ale wróci do normy. Byleby taki huj jak szyszko nie brał się swoimi łapami za naprawianie.