Parafon pisze:
z odrobiną zytniego ciepłowatego jeszcze chleba
A dupa tam ciepłowatego, ja w latach 70-tych pijałem Żytnią Specjalną 45% (boże, co to była za wódka, pachniała zbożem) ze słoninką grubą solą i czosnkiem na lekko przyczerstwionym chlebku, oczywiście, bez żadnego popijania, szlachetnych trunków nie plugawi się popitkami, zajzajery można sobie popijać. Ale też popijałem, ale nie wódkę, a chlebek ze słoninką, aby następny kieliszek nie mieszał się w ustach z resztkami jedzenia i tylko malutkim łuczkiem czystej wody. Matko boska, komu ta wódka przeszkadzała. No i słoniny takiej, i ze świecą nie znajdzie. Jednak dobry bóg się ulitował i w mojej obecnie okolicy, dwa, trzy razy w roku zdarza się trafić taką słoninkę. Ostatnio się trafiło i kupiłem prawie dwa kilo, zjadłem w tydzień. Niestety, z wódką się nie udało, niby nie był to, zajzajer, ale gdzie jej do niebiańskiego trunku, a i z dobrym bimbrem jest coraz gorzej, wymierają starzy wytwórcy. Dobrze, że można jeszcze kupić dobrą whisky, chociaż i z tym w Polsce jest do dupy, i do tego jest dwu, a nawet i do trzech razy droższa, niż w Niemczech. W Niemczech za 15 euro miałem 10-cioletniego singla, a w Polsce cena podchodzi pod 150 złotych, a za 25 euro miałem 20-toletniego singla 52%, a w Polsce i za 300 złotych takiego nie trafi. Ale też i cuda się zdarzają i mnie taka łaska boża dotknęła. Oczywiście, próbowałem tanie whisky, z tych, których nie znałem wcześniej, jednak nie przesadzałem z tymi próbami, aż jednego razu zauważyłem nieznaną mi wcześniej butelkę za 7,90 euro i sam nie wiem, co mnie podkusiło, aby to kupić, zapewne sam bóg mi to podszepnął, matko boska, oczywiście była to, blended, ale smakowała, jak doskonały singiel, piłem to przez dwa lata, aż jednego razu, kupiłem, jak zwykle, w domu nalałem sobie szklaneczką, a to zwykły zajzajer i tak skończył się cud. Ale był przez dwa lata.
Adam Barycki