Może przybliży, a może nie, bo w zasadzie ciągle jest o tym samym. Są jakby trzy aspekty posiadania broni przez obywateli; 1-szy to aspekt obronności kraju i on wprowadza nam tu spore zamieszanie bo zwolennicy nim się zasłaniają bo jak Polacy będą uzbrojeni to nikt z nami nie zadrze, a jeśli nawet to damy mu radę. Te "Visy na Tygrysy". Kompletne nieporozumienie bo czym innym jest szkolenie wojskowe i szkolenie rezerwistów (którego praktycznie nie ma), a czym innym kupa Kowalskich uzbrojonych w broń palną przeważnie krótką przeróżnej maści, kalibru i przeznaczenia. Takie stado ma niewielki wpływ na obronność kraju i aspekt zewnętrznego bezpieczeństwa. Szwajcaria jest krajem w którym obywatele posiadają broń długą o charakterze wojskowym, ale nie wszyscy. Są to obywatele tzw. pierwszego rzutu przechodzący odpowiednie przeszkolenie, a broń nie leży na wierzchu tylko jest odpowiednio zabezpieczona. Pozostali pobierają ją z magazynów w pobliżu miejsca zamieszkania na wypadek ćwiczeń lub ew. mobilizacji. Oczywiście wielu zwykłych obywateli posiada broń palną krótką, sportową i myśliwską. Mają też związki strzeleckie i inne takie. Porównajcie jednak kulturę prawną Szwajcarii i Polski. Z tym aspektem obronnym dajmy sobie może lepiej spokój bo to zupełnie inna sprawa. 2-gi aspekt obrony własnej i tzw. miru domowego (kompletny idiotyzm - obrona własna obejmuje również dom, mieszkanie i współmieszkańców w tym członków najbliższej rodziny, a mir domowy kojarzy mi się raczej z awanturą sąsiedzką i pyskówką; bronić przy użyciu broni, może jeszcze RGPPanca). Tu trzeba rozgraniczyć też prawo do posiadania i noszenia broni. Nawet w USA w wielu Stanach to rozgraniczają. Jedno nie jest równoznaczne z drugim. Jako policjant ( były i co z tego) mógłbym o tym dużo. Kwestia badań, medycznych, psychotesty, przeszkolenie, przechowywanie, nadzór i coś o czym już wspomniałem poszanowanie prawa i kultura prawna społeczeństwa. Nie jest to prosta sprawa. Znając sposób procedowania przepisów przez naszych "przedstawicieli" to włos mi się jeży. Do tego urzędy, urzędnicy, Policja i cholera jeszcze wie kto miałby się tym zajmować. Stos kłopotów. 3-ci aspekt to posiadanie broni do celów sportowych i dla miłośników strzelectwa. Pomijam tu kluby sportowy bo to inna sprawa. Chodzi mi zwykłego Kowalskiego który przebiwszy się przez wszystkie procedury z pozyskaniem zezwolenia i samej broni np. karabinka małokalibrowego sportowego, pistoletu, rewolweru, niechby nawet kilku sztuk jak go stać, poszedłby sobie od czasu do czasu na strzelnicę gdzie w odpowiednich warunkach pod profesjonalnym nadzorem postrzelałby sobie. Tu jestem za, ale, właśnie ale. Po pierwsze procedury. Po drugie pokażcie mi Polaka który przy grilu na działce u szwagra po kilku piwach, a i flaszce nie chciałby się pochwalić jaki to z niego nie jest Rambo i nie urządziłby zawodów strzeleckich. No strach się bać. Lepiej przy sobocie nie wychodzić z domu i schować się za parapetem lub wersalką. O aspekcie trzecim czyli przeróżnych Hornetach grasujących w puszczy i nie tylko w stanie nie zawsze trzeźwym to nie ma co tutaj gadać bo to zupełnie inna historia. Tak więc jakby nie patrzeć sprawa nie jest taka prosta.
_________________ Ceterum censeo Ukrainem esse Delendam
|