Umiłowani Siostry i Bracia!Byłem w tym roku w Paryżu - cały tydzień. No to sobie oczywiście pozwiedzałem również przy użyciu metra - bo co tam w tym Paryżu robić skoro na uciechy Moulin Rouge - Pigallaka nie ma kasy. Jadę ja któregoś dnia tymże metrem i własnym oczętom nie wierzę -
stacja Stalingrad. Sobie myślę dobrze, że nie widzi tego naczelny PiS albo inny z tej kamaryli - bo zawał serca murowany. Jak widać Francuzy pierdolca na tle urojonej poprawności nie mają i im to nie przeszkadza ani ich nie razi, tym bardziej że nazwę nadali - jak czytam w wiki - na cześć zwycięstwa Armii Czerwonej nad Niemcami. Mało tego wcześniej (1945) tak nazwali plac. Trzeba by naszym popierdoleńcom politycznym objaśnić, że nazwy wiążą się z faktami i miejscami historycznymi a nie osobą - w tym przypadku pana Stalina. Nazwę miasta zmieniono na Wołgograd - a Stalingrad w Paryżu pozostał. I tak należy traktować historię!
