Jeszcze raz do tego zdania:
ika pisze:
Jednak ciągle pozostaje językiem międzynarodowym - szczegółnie w zakresie filozofii, prawa, historii, chemii, fizyki.
Przypomniałem sobie, że mam gdzieś w telefonie fotkę półki pod oknami w sypialni z domu w Polsce.
Przekopałem go przed chwilą (prawie dwa tysiące fotek na karcie pamięci) i znalazłem.
Styczeń '17Na dole pod figurką chłopca, pomiędzy Pismem Świętym Nowego Testamentu a Zarysami Dziejów Religii
stoją Prawo Rzymskie i Poezje Horacjusza. Słabo widać tytuły, więc uwierz mi na słowo.
Gdzieś w domu na pewno są jeszcze Odyseja Homera, chyba też Iliada i kilka innych.
Każdą z nich przeczytałem, czyli nie są tzw. pułkownikami. Dlaczego o tym piszę?
Bo nie znam łaciny, a jednak trochę czytam. Natomiast filozofia kompletnie mnie nie interesuje.
Co to za nauka, jeśli na pogląd jednego filozofa rzuca się stu innych filozofów z krytyką ,
a każdy z nich używa innych, wykluczających się nawzajem argumentów?
Chemia i fizyka, po łacinie dzisiaj, w XXI wieku? Ale po co? Przecież to nie jest wiedza tajemna
zastrzeżona dla szamanów zmuszonych do porozumiewania się między sobą jakimś szyfrem
by maluczcy nie dostąpili tego zaszczytu. Kto ma potrzebę zgłębienia któregoś zagadnienia
znajdzie opracowanie w swoim języku lub w angielskim.
Uważam, że znajomość łaciny nie jest mi do czegokolwiek potrzebna. W każdym razie gdybym
miał potrzebę zwrócenia na siebie czyjejś uwagi, zacząłbym się uczyć chińskiego.