A Ty myślisz, ze w tej Judei to lepsze mieli? W większości przypadków to skwaśniawszy sikacz był. Jakbym tej bidzie takie zrobił to by mlaskali i prosili o jeszcze.
Cytuj:
...w owych czasach smakowały gorzej niż wina dzisiejsze i nic w tym dziwnego: nie wiedziano, że muszą dojrzewać, i to najlepiej w pojemnikach dębowych, nie znano metod filtracyjnych, nie umiano uszlachetniać smaku i zapachu oraz odporności na zepsucie przez odpowiednie kuparze różnych win, a także innymi znanymi dziś metodami. Gdy w owych czasach mieszano różne wina to jedynie po to, by ta mieszanka była w miarę przyjemna przy spożyciu. By poprawić smak i zapach wina dodawano też różne zioła – było ich wiele, przynajmniej kilkanaście – słodzono je miodem, a te najdroższe cukrem z trzciny cukrowej, którego produkcja była znana w starożytności. Eksperymentowano by utrzymać wino w dobrym stanie, ale to były dość prymitywne eksperymenty. Najczęściej stosowaną praktyką zapożyczoną od Persów było mieszanie wina z żywicą drzew. Amfory na wino myto rozpuszczoną żywicą i nie wypłukiwano ich lub po prostu dolewano rozpuszczoną żywicę do młodych win. Dziw nad dziwy, że i w obecnych czasach Grecy do niektórych win dodają żywicę, mimo że znane są inne, lepsze metody ich konserwacji. To współczesne wino z żywicą nazywane jest retsina – dla mnie o wprost nieznośnym smaku i zapachu. Inne metody konserwacji wina w starożytnej Grecji to dodawanie do niego gipsu, wody morskiej, a nadmierną kwasotę częściowo likwidowano przez dosypywania wapna do pojemników z winem. Na podły smak wina codziennego użytku miały wpływ także inne od amfor pojemniki, w których je przechowywano, a więc bukłaki z koziej skóry lub świńskie pęcherze. Wina były przeważnie wysoko alkoholowe, niekiedy powyżej piętnastu procent. Nie dało się ich pić bez rozcieńczenia wodą, miodem lub innymi mniej odtrącającymi smakowo winami. Wody w tej mieszance było zawsze więcej niż wina. Zródła donoszą, że bardzo kwaśnym nierozcieńczonym winem korynckim pojono przestępców aż do ich przyznania się do winy. Musiała to być niezła katorga. Owszem, obok win o okropnym smaku, były inne trochę lepsze, a nawet całkiem dobre. Znamy nazwy niektórych z tej wyższej klasy. Produkowano je na wyspach Chios, Tasos, Rodos, Lesbos, na Krecie i na kilku innych. Wina te były lepsze, bo ich proces produkcji był bardziej higieniczny, lepsze warunki pogodowe, może szlachetniejsza odmiana winogron, a w Lesbos fermentacja odbywała się pod przykrywką z drożdży, jak w produkcji dzisiejszego hiszpańskiego sherry. Nieco lepsze wina sprowadzano także z terenów podbitych, szczególnie z terenów obecnych Włoch, najczęściej z Sycylii.
https://gazetagazeta.com/2015/07/histor ... ci-grecja/