steve pisze:
...Katolicki ksiądz uznany winnym gwałtów na ponad dwudziestu dzieciach, i jednym psie..
Trzy grzechy w jednym trójkącie?
Bóg-ojciec, pod postacią ptaszka zapładniał (w zasadzie córkę swą) a nieletnią homo sapiens, notabene narzeczoną zaręczoną przez biednego żydowskiego cieślę, czyli przez seks międzygatunkowy a kazirodczy i cudzołożny jednocześnie. Jak myślicie, z jakiej przyczyny, właśnie owieczkom i pasterzom, najsampierw ruchanioł objawił narodziny bękarta z boskiego gołębia i małoletniej dziewczyny? Na chłopski rozum to wystarczające uzasadnienie aby induptrynacyjne wcielanie miłości bożej do dzieci przez wieljebnych zwyrodnialców, nazywać bydlęcym zezwierzęceniem.
Religia w szkole
Środowiska lewicowe systematycznie podnoszą postulat wyprowadzenia religii ze szkół ze względu na zapisaną w konstytucji neutralność światopoglądową państwa. W obliczu kryzysu gospodarczego, na pewno koniecznością jest eksmisja pijawek kościelnego biznesu ze społecznej kieszeni obywatela, czyli skarbu państwa. Pensje katechetów należy przeflancować do prywatnych portfeli łatwowiernych rodziców i nawiedzonych zwolenników ogłupiania młodzieży antynaukowymi zabobonami.
Jednak, pozostawienie nauki religii w szkole ma zaletę pewnego minimalnego poziomu kontroli środowiska pedagogicznego nad pedofilskimi zachowaniami księży. Trzeba tylko ten nadzór konsekwentnie wzmacniać i egzekwować. Nawet jeśli by mieli go realizować bezstronni przedstawiciele Unii Europejskiej. Sale gdzie prowadzi się religijną indoktrynację obowiązkowo powinny być pod kontrolą kamerowego monitoringu policyjnego. Po za tym, dla dzieci poniżej 10 roku życia, zawsze na sali oprócz katechety powinien być stale szkolny pedagog. O co zawsze możemy poprosić, bezstronne instytucje Unii Europejskiej odpowiedzialne za ściganie pedofilii, łącznie z pozyskaniem odpowiednich funduszy pomocowych. Bo w przykościelnych salkach katechetycznych USA czy Irlandii, gdzie nie było takiej kontroli, dzieci były molestowane bezkarnie przez kilkadziesiąt lat światłej i świeckiej demokracji zachodniej. Dowodzą tego sądowe wyroki skazujące księży za molestowanie dzieci w USA, Anglii, Belgii, Irlandii, W ten sposób tysiącom dzieci boża miłość ucieleśniona kleszym penisem w ministranckim odbycie zniszczyła psychikę na całe życie.
Praktyka pobłażania pedofilii w kręgach religijnych
i tajenia tych przestępstw przez wamwtykańskich szamanów bożego k****stwa ma kilka przyczyn:
1.Zoolidarności korporacyjna w ukrywaniu seksualnych zwyrodnień oraz przestępstw wyzysku ciemnego ludu podatnego na myślenie magiczne.
2.Poczucie wspólnoty wynaturzenia pociągu seksualnego celibatem, w kierunku molestowania nieletnich,
3.Zwyrodniałe pojęcie tradycji naśladowania trójkątnego boga, który w trójkę zapłodnił nieletnią narzeczoną żydowskiego cieśli a potem swoim synem a jakoby sobą samym "kochał" ponad wszystko uczniów swoich.
4.Praktyczne i wstydliwe trudności w znalezieniu dorosłych i dobrowolnych partnerów homoseksualnych przez księży głoszących życie w doktrynalnym celibacie.
Niezaspokojona żądza zakazanego seksu mogła być podstawą do karygodnego wykreowania tradycji corocznego głoszenia mitu o uświęcającej łasce wykorzystania małoletniej przez guru sekty, uznawanego za posłańca boga. W micie tym, ucieleśniona w aspekcie prokreacyjnym czyli seksualnym i głoszona z ambon szczególna miłość boga do dzieci, miałaby więc na celu zapewnić jednocześnie małoletni narybek dla zboczeńców jak i wyjątkowe przyzwolenie na zaspokajanie chuci, tu przez pedofilię kapłańską. Notabene,przyzwolenie takie sprzeczne jest z ogólnie obowiązującymi w tej religii zakazami seksu pozamałżeńskiego dla wszystkich zwykłych wyznawców.
Mit uświęconego seksu, typowy jest dla sekt opartych na wywoływaniu urojeń religijnych przez piekło tłumienia popędu seksualnego ogółu wyznawców i zaspokajaniu go przez monopolistę zbawcę. Bardzo poręczny w sprawowaniu władzy nad umysłami członków sekty jest manipulacyjny aspekt reglamentacji miłosnych względów guru i zarządzania zazdrością seksualną wyposzczonych i walonych w rogi łatwowiernych wiernych. Religie, które zdołały powstać z takich sekt są typowymi systemami totalitarnego wyzysku i ucisku opartymi na męskim szowinizmie, kolaboracji ze zmilitaryzowaną dyktatorską władzą państwową i sprowadzeniu kobiet do roli służebnic pańskich.
Wywoływaniu stanów specyficznej schizofrenii religijnej i sterowaniu pożądaniem złudzeń seksualnego kontaktu z nadprzyrodzoną boskością sprzyja celowa rekrutacja do sekty. Preferuje się kandydatów mających problemy z samookreśleniem własnej identyfikacji płciowej i związanych z tym młodzieńczych dylematów samoakceptacji, poczucia winy, niepewności, lęków, niskiego poczucia własnej wartości, podatności na sugestie kreowania pozornych autorytetów egzystencjalnych. Przedłużony stres młodzieńczy wywołany takimi czynnikami może prowadzić do powstania zaburzeń psychicznych przypominających objawami chorobę afektywną dwubiegunową, z naprzemiennie występującymi stanami pozytywnymi pobudzeniami maniakalnego i negatywnymi depresji.
W tej sytuacji, dalsze oddziaływanie sekty przez ograniczanie snu, jedzenia, popędu seksualnego, nacisk grupy, izolacja od rodziny i dopływu informacji z zewnątrz, upajanie rytualnym alkoholem, odurzanie substancjami narkotycznymi, indoktrynacja o wyższości nad innymi członkami społeczeństwa, straszenie bliskim końcem świata, obiecanie zbawienia za wierność sekcie prowadzi do całkowitego podporządkowania a nawet urojeń potwierdzających słuszność pozostawania w takiej niewoli umysłu.
Monopolizująca, reglamentacyjna, pełna uprzedzeń i moralnego zakłamania polityka seksualna wiadomej religii i głoszone przez nią mity wydają się być silnie skażone problemami psychicznymi homoseksualnych mężczyzn żyjących w doktrynalnym celibacie wraz ze wszystkimi chorobliwymi objawami towarzyszącymi tłumieniu popędu seksualnego. Złożona z mężczyzn stroniących od kobiet i zakochanych w zbawcy głoszącym bliski koniec świata, ferajna Jerzusia, cudownie spłodzonego przez skrzydlatego posłańca trójkątnego boga-ojca, w potrójnym akcie cudzołóstwa, pedofilii i kazirodztwa zarazem a jakże, z nieletnią narzeczoną biednego wyznawcy, zdaje się wypełniać wszelkie wymogi bycia taką sektą.
Można przypuszczać, że taka np. powszechnie znana "tajemnicza i cudowna boska przyczyna" powołań do stanu kapłańskiego wśród rzymskokatolickiej młodzieży opiera się na wyparciu traumy wykorzystania seksualnego dzieci i wmanipulowanym poczuciu winy przez narzucone religijne pseudo autorytety. Wykorzystani seksualnie ministranci, w poczuciu winy, grzechu, wstydu i strachu przed ujawnieniem bolesnej tajemnicy, czują się inni i wyklęci przez społeczeństwo i otoczenie.
Stąd łatwo im wmówić, że jedyne miejsce gdzie mogą dokonać żywota to służba oprawcom w czarnych sukienkach w imię: zbawienia duszy i zabawienia tychże oprawców.
Wykorzystaniu seksualnemu ministrantów przez księży sprzyja bezpośredni kontakt i wdychanie dymu z kadzielnicy zawierającego halucynogenne i narkotyczne substancje występujące między innymi w żywicy mirry i innych składnikach kadzidła np. kanibole.
Problemem dostępu nieletnich do wina mszalnego i narkotyków w kadzidle powinna zająć się policja, prokuratura i Inspekcja sanitarno-epidemiologiczna.
Link; To jest system a nie wypadki przy pracyOfiary kościelnej pedofilii pamięć o wykorzystaniu przez katechetów wypierają do podświadomości. Pozornie zapominają o doznanej krzywdzie ale chorobliwego wpływu na równowagę psychiczną i zdrowie cielesne nie da się uniknąć. Trauma wykorzystania seksualnego przez pomocników pana papieża, pozostaje do końca życia przyczyną: depresji, samobójstw, narkomanii, alkoholizmu, ksenofobii, i groźnych chorób psychicznych z kręgu zaburzeń schizotypowych. Młodzi ludzie obciążeni takimi "religijnymi doświadczeniami" mają niskie poczucie własnej wartości i są bardzo podatni na: dalsze wykorzystywanie i totalny wpływ religijnej indoktrynacji i manipulacji. Poczucie krzywdy i gniew ofiar katolickiej pedofilii, pozostają wyparte do podświadomości, bo trauma wykorzystania seksualnego pochodzi od "ukochanych religijnych autorytetów" i nie pozwala na otwarty bunt przeciwko nim. Utajone straszne przeżycia wykorzystanych seksualnie dzieci pana “zboczka", siłą wspomnień i powstających mimowolnie skojarzeń, stają się źródłem uprzedzeń, lęków, niszczącej, fanatycznej nienawiści do siebie i do innych. Ta sama wyparta trauma jest przyczyną późniejszego projektowania (ukierunkowanej księżowską manipulacją) nienawiści na inne religie, narodowości, światopoglądy. Stąd w naszych prawicowo-religijnych oszołomach i ich zachowaniach polityczno-społecznych tak jest wiele: toksycznej nienawiści, nietolerancji, zakłamania, ksenofobii, intryganctwa i strachu przed poruszaniem tematyki wychowania seksualnego dla młodzieży. Innymi słowy "w domu wykorzystanego nie rozmawia się o d***e maryni", a tym bardziej ministranta, aby nie pobudzać przykrych wspomnień i lęków przed obstrukcją społeczną przykościelnych fanatyków podburzonych kleszym jadem.
Większość prawico lubnych rodaków Lachapapy było ministrantami, więc skutki widać w narodowych przywarach i politycznej głupocie naznaczonej stresogenną traumą prawiczków wykorzystanych od strony zakrystii. Interesującym jest to, że rodzice najmłodszego miotu czołowych działaczy i polityków kato-prawicy, (tej wojującej z oświatą seksualną i profilaktyką antypedofilską w środowiskach religijnych), to często, gęsto, dawni prominenci PRL, sekretarze partii, byli oficerowie polityczni, emerytowani pracownicy wymiaru sprawiedliwości, dyplomaci PRL, asy siłowych służb mniej i bardziej tajnych. To się nazywa wymiana ekipy przez konflikt pokoleń oparty na kompleksie Edypa i menopauzie Elektry, (ale nie tej wąsatej, przywiezionej na strajk do stoczni motorówką). No, jednym słowem miodzio, bardziej wesołego zakończenia historii PRL, nawet sam Urban chyba by nie wymyślił.
Problem pedofilii urzędników pana boga i jego przydatność w manipulacyjnym oddziaływaniu na wiernych, może być jedną z przyczyn dla, których utrzymanie monopolu na dostęp do edukacji seksualnej młodzieży i społeczeństwa jawi się obsesyjną pasją kościoła katolickiego. Ale chyba nie tylko dla tego że, ilość powołań spadałaby na łeb na szyję, bo uświadomiona i ostrzeżona przed zagrożeniem pedofilii młodzież, byłaby zbyt trudnym do ugryzienia smakołykiem dla księży i zakonnic? Albowiem za prawdę wam powiem, w religijnym business'ie monopol edukacyjny wzmacniający wpływ kościoła na świadomość narodu pachnie obietnicą zwiększonych dochodów. Już teraz znaczna część młodej kadry nauczycielskiej to: wychowankowie ruchu oazowego, kościelnego harcerstwa, różnych przymierzy rodzin ładujących akumulatory fanatyzmu "światle i w rzycie" oraz kółek różańcowych. Nie dziwota więc, że dla nich temat pedofilii to temat ideologicznie i doktrynalnie śliski a nierzadko obciążony własnymi doświadczeniami traumy wykorzystania seksualnego.
Być może, z czasem, standardy unijnego prawa wymuszą określone działania oświatowe zapobiegające zagrożeniu pedofilią w polskich szkołach i kościołach, ale na pewno trochę to potrwa i spotka się z fanatycznym oporem otumanionych religijną ciemnotą środowisk, których problem jakże często bezpośrednio dotyczy.
PZDR, Jerzuś jerzysyn Cieślański