Null pisze:
Kolejna mistyfikacja i próba wyłudzenia milionów od kościoła.
Konfabulacja grzechu pierworodnego katolików wywodzi się jakoby z mitów religijnych boga żydowskiego. Jednak w innych bajkach katolicy dosłownie tłumaczą ten grzeszek jako się-gnięcie przed bogiem, po prawdę i wiedzę o życiu seksualnym człowieka. Ja-błonka, jabłko, długu wąż, nagość, wstyd, konsumpcja soczystej słodyczy, to wszystko są niby-ikony seksualności, dla wyposzczonych celibatem dusigroszy z ambony. Ale, nareszcie ujawniana, powszechność pedofilii w kościele, świadczy o tym, że kanon grzechu pierworodnego w chrześcijaństwie jak i samo wyznanie wywodzi się z boskiej pedofilii i boskiego cudzołóstwa. Wszak domniemany stwórca wykorzystał w nim 11-letnią narzeczoną Józefa, psując narzeczeństwa nastrój błogi, dał mu dokuczliwe społecznie zmartwienie, czyli przyprawił mu tzw. jelenie rogi. I jeszcze mu zapewne Marrychujana co dzień heblem strugała łeb biednego cieśli Żyda aby za bardzo ich nie było widać.
Ale, wsiowy lud, 2 tys. lat temu jak i teraz, kobietę od kur, co niewierną była rozpłodowo, zwał i zwie i zwać będzie kur-o-wą domową. Tymczasem wieljebni pedofile w całej chwale swego wykoślawionego celibatem jestestwa, wieścili i głoszą śnięty mit, a jakoby dobrą nowinę, o nadejściu prz
eszłym bożego k*****stwa.
Bezsensownie romantyczny wymiar historii Polski wynika z szerzenia alkoholizmu i pedofilii pod postaciami uświęcających tradycji i rytuałow wiadomej religii.
Zamiast tworzyć dochodowe wynalazki naukowe, większość pobożnych rodaków zapija wódką kompleksy grzechu pierwo-ruchnego, traumę pedofilii i klęski niepowodzenia życia seksualnego. W tej sytuacji uczelnie wyższe, zwłaszcza kościelne, nie kształcą geniuszy, tylko nieuków i nieudaczników pełnych pseudo pobożnej frustracji.
Kompleksowy program zapobiegania uświęconej pedofilii i alkoholizmowi, nawet wprowadzony z pomocą UE nie załatwi wszystkiego. Potrzebne są środki NFZ na terapię psychiatryczną ofiar sutannowych pedofilii, nie tylko w zakresie typowego dla tej kościelnej zbrodni, -upośledzenia funkcji seksualnych w życiu dorosłym ale także w szerszym zakresie leczenia, że tak pierdnę pobożnie" duszy ludzkiej". Niestety NFZ nie refunduje nawet leczenia farmakologicznego przez lekarzy seksuologów.
Księża molestowani w dzieciństwie przez wieljebnych pedofilów sami molestują chłopców-ministrantów, stąd święcie wierzą, że doświadczenie homoseksualne czyni homoseksualistą. Dla pobożnych gwałcicieli jest to pseudonaukowe usprawiedliwienie i jednoczesne zatajenie rzeczywistej homoseksualnej praktyki werbunku w szeregi takiej z-de-prawowanej religii.
Skrzywdzeni nieszczęśnicy pamięć o wykorzystaniu przez katechetów wypierają do podświadomości, opuszczeni przez nie istniejące zboczone bóstwo. Pozornie zapominają o doznanej krzywdzie ale chorobliwego wpływu na równowagę psychiczną i zdrowie cielesne nie da się uniknąć. Trauma wykorzystania seksualnego przez urzędników pedofilnego boga, pozostaje do końca życia przyczyną: depresji, samobójstw, narkomanii, alkoholizmu, ksenofobii, i groźnych chorób psychicznych z kręgu zaburzeń schizotypowych.
Młodzi ludzie obciążeni takimi "religijnymi doświadczeniami" mają niskie poczucie własnej wartości i są bardzo podatni na: dalsze wykorzystywanie i totalny wpływ religijnej indoktrynacji i manipulacji. Poczucie krzywdy i gniew ofiar katolickiej pedofilii, pozostają ukryte w najciemniejszych, sennych, zakamarkach mózgu, bo trauma wykorzystania seksualnego pochodzi od "ukochanych religejnych autorytetów" i nie pozwala na otwarty bunt przeciwko nim.
Utajone straszne przeżycia wykorzystanych seksualnie dzieci, siłą wspomnień i powstających mimowolnie skojarzeń, stają się źródłem uprzedzeń, lęków, niszczącej, fanatycznej nienawiści do siebie i do innych. Ta sama wyparta trauma jest przyczyną późniejszego projektowania (ukierunkowanej księżowską manipulacją) nienawiści na inne religie, narodowości, światopoglądy.
Niejednokrotnie, tak sponiewierane, duchowo i dupowo, ofiary nawiedzione na wzwód księdza dewianta stają się nawiedzonymi redaktorami śniętych gazetek i molestują własne i cudze dzieci. Albo debilnymi politykami, (zalatującymi wielkościowym zajobem na milę) twierdzącymi, że ojcowie pedofile kształtują seksualność córek. O ile nie zostaną księżmi traktując molestowanie młodszych kleryków jak w systemie opresyjnej "fali w wojsku". Najpierw starsi ruchają ich, potem młodszych oni.
Kościół walczy z nowoczesnym wychowaniem seksualnym ale jakże często ofiary opowiadają, że księża pedofile rozpoczynają swe zbrodnicze czyny od pozorowanego uświadamiania w tym obcym i nie znanym dla nich zakresie. Stąd w naszych prawicowo-religijnych oszołomach i ich zachowaniach polityczno-społecznych tak jest wiele: toksycznej nienawiści, nietolerancji wobec zagadnień homoseksualnej erotyki, zakłamania co do własnej orientacji płciowej, ogólnej ksenofobii, antynaukowego intryganctwa i strachu przed poruszaniem tematyki wychowania seksualnego dla młodzieży.
Dla tego musimy zrozumieć ukryte pobudki katolickich entuzjastów zakazu wprowadzenia wychowania seksualnego do szkół. Im ta dziedzina wiedzy kojarzy się tylko z jednym, wstydliwą krzywdą i wewnętrznym bólem, doznanych z łaski i z laski sutannowych pseudo-nauczycieli a rzeczywistych pedofilii. Bełkot religijnej propagandy bóstwa kochającego dzieci, dodatkowo wspomaga przestępców seksualnych ogarniętych pożądaniem roznoszenia nie-good'nej zarazy miłowania dzieci, w sposób karany przez cywilizowane prawo. Innymi słowy "w domu wykorzystanego nie rozmawia się o d***e maryni", a tym bardziej minisranta, aby nie pobudzać przykrych wspomnień i lęków przed obstrukcją społeczną przykościelnych fanatyków podburzonych kleszym jadem.
Większość prawico-lubnych rodaków Lachapapy było ministrantami, więc skutki widać w narodowych przywarach i politycznej głupocie naznaczonej stresogenną traumą prawiczków wykorzystanych od strony zakrystii. Interesującym jest to, że rodzice najmłodszego miotu czołowych działaczy i polityków kato-prawicy, (tej wojującej z oświatą seksualną i profilaktyką anty pedofilską w środowiskach religijnych), to często, gęsto, dawni prominenci PRL, sekretarze partii, byli oficerowie polityczni, emerytowani pracownicy wymiaru sprawiedliwości, dyplomaci PRL, asy siłowych służb mniej i bardziej tajnych.
Link; Śnięci ajenciTo się nazywa wymiana ekipy przez konflikt pokoleń oparty na kompleksie Edypa i menopauzie Elektry, (ale nie tej wąsatej, przywiezionej na strajk do stoczni motorówką). No, jednym słowem mniodowicz, bardziej wesołego zakończenia historii PRL, nawet sam Jerzy Urban chyba by nie wymyślił.
Pedofilia i jej przydatność w manipulacyjnym oddziaływaniu na wiernych, może być jedną z przyczyn dla, których utrzymanie monopolu na dostęp do edukacji seksualnej młodzieży i społeczeństwa jawi się obsesyjną pasją kościoła katolickiego. Ale chyba nie tylko dla tego że, ilość powołań spadałaby na łeb na szyję, bo uświadomiona i ostrzeżona przed zagrożeniem pedofilii młodzież, byłaby zbyt trudnym do ugryzienia smakołykiem dla księży i zakonnic?
Link;Religia w szkole, brednie, trauma, brak dozoruAlbowiem za prawdę wam powiem, w religijnym business'ie monopol edukacyjny wzmacniający wpływ kościoła na świadomość narodu pachnie mu obietnicą zwiększonych dochodów. Już teraz znaczna część młodej kadry nauczycielskiej to: wychowankowie ruchu oazowego, kościelnego harcerstwa, różnych przymierzy rodzin ładujących akumulatory fanatyzmu "światle i w rzycie" oraz kółek różańcowych. Nie dziwota więc, że dla nich temat pedofilii to temat ideologicznie i doktrynalnie śliski a najczęściej obciążony własnymi doświadczeniami traumy wykorzystania seksualnego.
Być może, z czasem, standardy unijnego prawa wymuszą określone działania oświatowe zapobiegające zagrożeniu pedofilią w polskich szkołach i kościołach, ale na pewno trochę to potrwa i spotka się z fanatycznym oporem otumanionych religijną ciemnotą środowisk, których problem jakże często bezpośrednio dotyczy.
PZDR, Jerzuś Jerzegosyn Cieślański