Odnośnie edukacji i tramwajów. Jest fajne opowiadanie Zajdla "Dokąd jedzie ten tramwaj", pozwolę sobie przytoczyć fragment:
Kiedy byłem ostatnio w Instytucie Biletologii - w sprawie mojego doktoratu - bo ja piszę pracę na temat optymalizacji kształtu i wymiarów dziurek w biletach komunikacji miejskiej... Ale o czym to ja?...Aha, więc spotkałem tam naszego wicedyrektora, który niedawno habilitował się po raz drugi, z teorii automatów i kasowników biletowych... To taka czysto teoretyczna dziedzina, bo jak dotychczas nie udało się skonstruować ani jednego działającego modelu, nic dziwnego zresztą, bo to przecież jasne, że żadna maszyna nie zastąpi wysoko kwalifikowanego fachowca... Więc dyrektor powiedział, że od tygodnia na stanowisku zwrotniczego obowiązuje wykształcenie średnie: dyplom technika komunikacji. Przemysł idzie naprzód, widział pan już ten nowy model ręcznej "wajchy", prawda, że bardzo nowoczesny w kształcie? W dzisiejszym "Ekspresie Popołudniowym" czytałem, że właśnie kilka dni temu ostatni pełnoletni obywatel naszego kraju uzupełnił średnie wykształcenie. To wielki sukces społeczny... Nie pamiętam tylko, co ten człowiek robił dotychczas, ale na pewno teraz awansuje, i to szybko. Bo jeśli o nim w gazecie napisali, to nie wypada żeby inaczej... W ogóle trudno sobie wyobrazić stanowisko pracy dla człowieka z niepełnym średnim wykształceniem. Zamiataczki uliczne obsługują inżynierowie sanitarni, polewaczki - technicy hydrologii... Przecież to wszystko są bardzo skomplikowane maszyny. Zaraz, gdzie ja mam ten "Ekspres", tu leżał. Pewnie któryś z pasażerów mi zabrał. Trudno teraz kupić to pismo, wszyscy tak się garną do czytelnictwa. Ale mam znajomą panią magister w kiosku, która mi codziennie odkłada jeden egzemplarz...
http://zajdel.dzaba.com/zajdel/dokad.htmI napisał to w 1973 roku. Wizjoner, kurdebalans...