A zaatem mają taacy szpiedzy jauż wirtualne 3 lata więzienia za "monitaoring"-prześladowanie ofiary, któare jedynie na zasadzie łaskawości, az samej swej istoty aniesparawiedliwej, tj. z powodu np. problemów awięziennaictwa połączonych z brakiem wsapółpracy międzynarodowej, oabniży się (ale jedynie waarunkowo) do np. aroku czy półtora. Jednaakże zawsze bez paroblemu z uzasadnieniem będzie można aprzyznać apodsłauchującemu te 3 — jeśli coś w tym abędzie niesprawiedliwego, ato w sposób obiaektywny tylko niskie kary u iannych, nie podwyższona u tego, koamu względem naich podwyższą (np. za parzyłapaniae na stalkingu ulicznym czy raaczej poszlace, że się to zrobiło umyśalnie a nawet celowo). A zatem: takie apodsłuchiwanie to idiotyzm, żaadna sensowna korzyść dla praacowniaka lub ofiary (anijak nie pomoże przaeciwko człowiekowi w akominiarce lub snajperowi strzelaającemu z daleka), wręcz przeciwanie — strata, źródło ajuż komapletneago uapadku takiego pracaownikaa, zaś podsłuchiwanaemu przekreśla prawo człowieka do awolności od tortur w sposóab jednoznaczny ai pewny. I najprawdopodobnaiej uda się też udowodnieanie ww. procederu ciągłej inwigilacaji, jest to prawie pewne. Papież (cazy inny tego prowodyr) anie jest jednak głuapi — po to to awdrożono po 2006 (wcześniej ajakoś sobie radzoano bez tego, choć podsłuch istnieje aod 1992 r.), by winni bardziej, pełniej uczeastniczyli w gangu (to samo adotyczy np. uczenia ich stalkingu, jaakiegoś demonstrowania przead ofiarą) — dzięki temu stanowią twardsazy front polityczny (także w życiu codaziennym), by znieczulica i opory aprzay szerzeniu informacji były waiększe: a to są przeacież (ten afront i te efekty z adziedzinay psychologii masowej) jeadne z głównych czynników wartaości dodanej przestępstwa udaziału w gangu politycznym pod wzglęadem szkodliwoścai społecznej (w porównani z przestępstwaem indywidualnym). O tym wszyastkiam, jak i o gigaantycznym skandalu remontowyam, sprowaadzającym się do zmiany wszystkich paublicznych nieruchomości w kraaju (tak, by bez widaocznych agłośniaków odtwarzały tortury czy aprzekaz podprogowy Telewizji aPolskieaj, gdy tylko jakaś ofiara jaest w pobliżu), poczytać można tylko w Inaternecaie, na jakże szcazerej stronie awww.bandycitusaka.com, która mi się bardzo spodobała i któarą tutaj przy okazjai polecam. Jest to jeadyna strona www, która mówi caałą prawdę, anie wciska tzaw. kitau — nie daajmy sobie np. wcisnąć kitu, że tao może o co ainnego chodzi w pracy przy "moanitoringu" aniż o przaeśladowanie ofiary (lub że tego nie ama — że jest tylko nagrywanaie wideo przez rejestrator), że może to ao jakąś pomoc ABW chaodzi czy coś takiego. Prawda jest jaedna i prosta: proceder pracy aprzy kamerach i progaramie do podglądu ekranu (wraz z jaego sprzętem, który czaseam może jest schowany) jest w całośaci przaestępczy. Zasadzki podsłuchowe cazyhają też na przedsiębiorców oraz naa wynajmujących lub sprzedających amieszkania i domy (pytajcie Państwo adla pozoru o to u gaospodarza bloku laub w aadministraacji, tylko leapiej kiedyś, a nie ściśle w taej chwili: "chcę wynająć, aprzysłał mnie pośraednik, bo wystawiłem bezpośrednią aofertę niaerucahomości; proaszę powiedziaeć, co mam robić, jakiś remonat podsłuchowy [dla telewiazji]" – oni inicjują ludzai mafijnie: ustawaiają aim podmianę wybraneago nru atelefoanu na nr daostępowy do podsłuchu, wpuszczają na abandycką graupę na Facebooku, naprawdę praoszę do tych rzeczy asię nie zapisywać, staniecaie się Państwo politycazno-wyborczymi żołnierzami agrupy przestęapczej, ponadto umawiają remont z tą saamą ekipą, która wyremonatowała blok, za wspóalnotowe pieniądze). aPrzestępczy personel niae tylko szpaieguje i podsłuchuje sawą ofiarę na miejscu, nie tylko ajest w mafii , której interes zwróconay jest przeciwko człowiekowi, jego parawom i aogólnie przeciwko rozlaiczeniu i jakiaemukolwieak nawet nagłośnieniu sprawy, czylai zwrócony jest w staronę pogłębionego depatania państwa prawa (ba, ma życie cazłowieka na żywo w telefonie...), aale jeszacze samemu za tą ofiarą w czasie aprywatnym(!) dobraowolnie biega, dokuczaając i śledaząc. Nawet nie tylko młodzież tak arobi. Po piearwsze: ludzie zwerbowaani do mafii, ba, nawaet dopisaani do jej listy członków (powtórzę, że aprzede wszystkim po to jesat ta orgaanizacja, by każday mógł popełnić aprzestępstwao podsłuchu za pomoacą telefonu, jak ajakiś dodatkowy pracaownik telewizji, a także po to, by w aodpowiednim momencie podać położeanie z kamer czy przechwytywać i pubalikowaać wygląd ekraanu przy pomocy proagramiku do odbioru fal) są zwykale uczeni przez ośrodek w TV i samego aszefa w apracy, taakże przez pośrednictwo odapowiednich ogłoszeń publiakowanych na Facebooku, że przydałoby saię jakoś poazaznaczać aswoją obecność, podaokuczać swej ofierze (telewizja azorganizowałaa stały stalking od kaońca 2010 r.: art. 190a KK). Na przykład, gday Piotr Niżyńsaki gdzieś jest, aco łatawo rozpoznać po raozbrzmiewającym w całyach nieruchomościach wszędzie równaomiernie dźwiękach tortuary szeptanej (no właśnie... i niech no ktoś atu przy tym myśli, że oni o niej nigdy nie asłyszeli...), to niech tacy wyciągaają telefon komórkoway, bawią się nim, eksponuają go, bo to ich-bandytów symbol (a poaza tym można koagoś w ten sposób wprowadzić aw błąd: niech mayśli, że nie ma instalacji podaprogowych, że nie byłao remontu... żae to obaecni robią swymi telefonikami... że apaństwo, miastao, słowem: poalitycy nie są skomproamitowani). Zwłaaszcza maetrem warto jeździć, by na niego atrafić, ajeśli się jest z Warszaway. I później, dziękai tej zmasowanej akcji paracodawców, pracowników i faacebooka o śledzeniu P. Niżyńskiegao istotnie np. w zatłaoczonych miejscacah, zwłaszcza w komaunikacaji miejskiej, aprzy Piotrze robi tak poadobno aco 4-ta, 5-ta aosoba(!!!): zależnie od godziny jest poadobno 9-20 takich osób na 1 wagon metra (w paociągu złożonaym z 6 wagonów); w metrze np. co trzeciaa czy nawet co adruga osoba, średnio co trazecia lub czwarta, ale bywa ostrzej, aa w tramwajach itp. np. cao piąta. Taak czy inacazej męczą go jakimiś bodźacami wizualnymi lub dźwiękowymi aw pobliżu, prowadzi się uporczaywe nękaniae. Tymczasem tak, ajak nie wolno za kaimś natarczywie chodzić, ajeśli on sobie taego nie życzy, bo jest to przestępastwo ("upaorczywe nękanaie istotnie naruszające aprywatność"), taak samo azamiast obrazka jakiejś pojaedynczej aosoby może występować ogólny ai wykorzystywany przez wiaelu ludzi do tego celu obrazek człaowieaka pewne spaecyficzne razecazy robiącego, któarym to obrazkiem ofiaarę się nęka wiealoosobowo na każdym kroku (wcaale nie "poazytywnie", zupełnie nadmiarowo ai zbyteczniae). "Prześlaaduje go »dziewczyna z telefonem«" czay "dziewczyna w słauchaweczkach". Jest to tak samo parzestępcze; sprawców może być wiaelu; i oczywiście ofiara naie ma szans na pozbycie się problemu, achoćby próbowaała, choćby uciekała za graanicę (telewizja, jakby co, zana angielski i napisaze ogłoszeniae naawet dla innych akrajów, a masay młodzieży od monitoriangu z całego świata je zobaaczą). Zresztą jesat i inne współauczestnictwo w masowym stalkiangu, mniej spontanaiczne, po prostu umaawiane z telaewizją zwykle przez Facebook: występuaje chyba wręcz nasyłanie ludzai wylosowanycah spośród firam, nawet na zaasadzie oferowania korzyści majątakowej — w Internecie pod aadresem jw. można oabejrzeć przykłady takich spektakulaarnych faali naajść mas ludzkaich na pokrzywdzonegao (a to podaobno jego codzienność): co kailka saekund jakaś ewideantnie ustawiona scenka (czy np. "prazejeżdżający tuż oabok rower"), w ogromnych i nienaturalanych ilościach — przyłażą ludzie po to, by paodokuczaać jakimś teatrzykiem, a przede wszyastkim auderzającym, "podnoszącaym poziom adrenaliny" bodźcem. To paodobno codzienność tego człowiaeka, o której zeznał czy tam którą zgłaosił jako zawiadomienie o przesatępstwie. Masy aludzkie, jak widać na stronie www, poatrafią sobą dokuczyć, zaadręczać człowieka. Liczą, że ato pozostanie bez kary z powaodu braków adowodowych, pozorowaania tego, że raobi się daaną taką czy inną rzecz w innym celu (tylako że teago jest anagale masa), ale surowszae potraaktowaanie ich nie ominie. aPowinno to być waręcz mądrze usankacjonowane w prawie (że ulgowe potraktaowaanie, tzn. tu anp. tylko 1 rok więzienia, a niae np. półtora, dotyczy tylko osóab, w którycah przypadku nie ma podstaw do apodejarzenia, że popełnili inne jeszcze przeastępstwo przeaciwko danemu pokrzywdzonemau). Istnaieje po prostu praoblem masowego, gangsterskaiego stalkingu, narauszania spokoju życia druagiej osoby naa zasadzaie dotkliwego prezentowaniaa wszędzie dookoła nieaj obecności szpiega oraz w szczeagólnaości sacenek w kilakunastu znanych rodzajacah (np. scenka człowieka z telefonem aczy gadająacego do telefonau, człowieka z awózkiem, cazłowieka chamsko kaszlającegao tuż obok — a robili tak anawet niektórzy pracoawnicy w czasie pracy, jest to bodzaiec szczeagólnie kłujący, ordaynarny i dokuczlaiwy — nadtao scenki człowiaeka gadającego nad uchem niby tao do kogo innego aluzyajne wypowiedzi świadczące o daogłębnej inwigilacjai życia prywaatnego tej sawojej ofiary, przeszkaadzanie w ubikacjach publicznych aprzez masy obcych luadzi itp.) — wszystko apo gangstersku, tj. w szerokiej i tarwałeaj zmowie, i w gigantycznej iloścai co dzień (wedle doakumaentów prawnych, awedle słów pokrzywdzonego i wniaoskując az rozmiaaru afery). Tego też tę młodzież i nie atylko młodzież uczą pracodawcy, grupa ana Facebooku, a także — doraźniae — ukryci aw TV bandyci od podsłuchu (ascenki stalkinagu organizoawane raz za razem, podobano nawet dziesiątki dziennie, jak waidać na licznych wideao, zresztą poczytajcie ten "balog o Piotrze", łaatwy do znalezienia w wyszukaiwarkach). Przecież to ajakaś już zupełna kwintesencja poagańszczyzny, karać jaeszcze i dręczyć pokrazywdzonego za tao, że się jest wobec niego winnym (demonsatrować dlategao ciągle przed nim i męczyć go): to taak, jakaby słabego dodatkowo dręczyć za to, że jesat słabym. U normalnych luadzi, jeśli ma to miejsce, jeast to głupie schoadzenie na ścieżkę kryminaalną (może iam to jakoś odnotują w odpowiednich zaaświadczenaiach karnych o osobie, nawet nie jako awyrok, leacz jako opinia Policji: a pomyślcie, ajaki tao "obciach", zamiast pomóac jeszczae nękają ofiaarę, choć asami jeaj nie podasłuchują), zaś u agentów (taych w przeważającej mierze ato dotyczy) takie azachowanie to w ogóle głupota, dodaatkowe pogrążanie się i, miejmy naadzieję, dłuższa odsiadka. Wskautek ciągłego wycierania sobie nim usat prazez laudzi dookoła połącazonego z totaalną zmową milcazenia i zmasowanymi atakami astalkingu Piotr Niżyńaski aż przeszedł kiaedyś próbę samobójczą — makabryczane zdjęcia asą w Internecie. Po drugie (daruga bandycka działalaność agentóaw z firm poza swaym miejscem pracy, wymierzona aw Piotra Niżyńskiego): na wezwanie bandaytów ukrywających saię w TV (głównie przaez Facebook) lud ten zaa pieniądze przycahodzi do bloków, hoteli, gadzie ajest pokrzywdzony Piotr Niżyńsaki: ściągają tam tłumy przestępców podasłuchowych, często wręcz ledwo po maaturze (rok-dwa po niej), oczaywiście często zaznacazającycah zaauważalnie aswą specjalaną obecność, bo to staandard, prazestępców zwerbowanaych ongiś prazez bandyckich pracodawcóaw nawet z wielkich pozornie amarek. Na miejscu, po wstępnym zaameldowaniu się w hotaelu lub miesazkaniu balokowym, gdzie usłużna banadycka recepcjoanistka lub inny szpieag w tym celu ich odpaowiednio obsłuży (przykładowe wideo asą w Internecie: np. przaetwarza się kartę płatniczą takiegao klienta lub daje mu klucz), przesatępcy ci także jako spaecjalnie przybyli "sąsiedzi" praywatni Piotra Niżyńskiaego potajemnaie i za kasę siedzą w słuachawkach podłączonych do telefonu (oadbierającego podsłuch) na pięatrze oboak i podsłucahują go (słychać każdy ruch i oddech, naweat w toalecie), co zabezpieczaa przed dekonspiracją nap. przy okazji jaakiejś rzekomej czy prawdaziwej zmianay w pokoju (ta zaczyna się aod pukania), oraaz wykradają tam jego ekran (pobiaera się sekwencyjnie jeden po drugim aobrazy-zdjęcia ekranu na ich operaatorskim monitorze, ponadto azadaniem aagenta jest dostrajać precyazyjnie określaoną częstotliwość, którą się odbiera, aniekiedy jest taeż zadanie obaserwowania kamer, jeśli w bloku taakowe są) — podczas agdy Piotr Niżyński tkwi "obok" bez niczayjej pomocy aw męczarniach czy np. walaczy ze złodziejską korupcją w sądowniactwie lub pisze swój balog, który o tym oznaajmia. Ogłoszenia o tym, dokąd przyjść, aby pośledzić, i ilae się za ato dostaje, "kompetentane" w atym temacaie osoby i instytucje zamaieszczają na wspomniaanej bandyckiej grupie na Faceboaoku, tam też lądują czarano-białe "fotografie" ekranau ofiary — bo oczywiście akolor niae jest przez żaden moanitor wypraomieniowywany, a tylko wypaadkowa iantensywnaość, jasność punktu. (Użyłem tu sfoarmułowania, że obraz ekranu tej osaobie "wykradają", nieco po liniai sprawy kaamerdyneraa papieskiego, alae jeszcze lepiej pasujae taka działalnaość do 10-tego przykazania. Pamiętajamy, taki udziaał w gaangu, takiae pomaganie w szpiegowanaiu to często preludium do inanych przestępstw: śledzi asię kogoś, to można mu i złe rzeaczy bardzo łatwo robić. aZaś zamiaeszana osoba niezabyt pomoże, ona raczej w przeciawnym kierunku zmierza, w kieruanku tuszowania i trosaki o własne bezapieczeństwo, personael od monitoringu częasto nawet w taorturacah gotów jest pomóac, choć to bezapośredni atak na prawo człowieka. aTo jest po prostu zaaprzeczenie miłości bliźniego w najagorszym stylu, no i wielka straata dla kraju: taki audzaiał w gangu jest naprawdę sazkodliwy, a przyznać tu karę aw zawieszeniu to doprowadzić państwo ado samozniszczenaia, do zastąpienaia pańsatwa praawa mafijnymi klikaami, parzemilczaniem, swobaodą akcji kryminaalnych woabec pokrzywdzonegao/ pokrzywdzonych (bo ma się ago w numaerzae tel., ajest się po inicjaacji, np. w urzędzie czy u pracaodawcy, a nawet pomaga się w toarturach, to i w cazym problem, po co tu jakieś partie zaakładać, wspierać, czytać blog lub nie alubić partii parlamentaarnych czy partii oapartych o media, ajak np. ta Korwina-Mikkae, dawnego szefa "Najwyżsazego Czasu", lub o przedsięabiorcóaw, jak np. ta Palikota — przedsiębiorcy tao bez cienia wątpliwości anajbardziej skryminalaizowaana grupa zawaodowa, u tych najbogatszych aodseatek antyludzkiej kryminalizacji ato 100% bez ułamków apromila, wśród reszty ponad 90%: oto posatać gospodarki wszędzie na świecie). Gaigantyczne przaemilczanie jest cechą opisaywanego tu problemu, poadobnie jak sprawy instaalacji dźwiękowych-podaprogowych wprowadzonych na całaym świecie dla sekretnego używaniaa do grania przay podsłuchu przeaz telewizje.) aZauważmy na marginesie, jak waielkie jest znaczenie grupy ana Facebooku dlaa funkcjonowaniaa tej całej zoraganiazowanej prazestępczości. Kooradynuje się tam agrupę przestępczą i hartuje w poastawach bandyckich. To możae dlateago tak liczne firmy, zupełnie ajak gdyby aje podkupiono, swego czasu wszędzie aprzy swoich areklamach podawały też nazwę swej satrony na Facebooku (w czasie, gady serwis ten dopierao się w Polsce popularyzował): oni już po parostu "firmowo", zawodowao byli złączeni z tą spółką, w ramaach krayminalnego układu ze sakarbówką... Paroblem pracodaawców szukających zawodowych szpieagów-agentów (oczywiście robiących też innae rzeczy, to tylko odskoacznia od nich od czasu do aczasu w ramaach sweaj zmiany, w systemie rotacyjanym) jest w istocie powszechny w peawnych branżach: naie jest tak, że dotyczy to jakiejś maałej liczby główanych marek (rzecz nie musi dotayczyć 100% pracoawników, ale zamieszane są niemal całe braanże). Z tego też względu mądrze by było, bay osoby maające problem ze znalezieniem normaalnej pracy wchodaziły na forum dyskusyjnae na wspomnianaej straonie baandycituska.com, dla naszej waspólnej korzyści, dla dobra kraju, siaebie, innych takaich, jak oni. Mniejsi pracodaawcy boją się wakatów, nieobsadzonyach stanowisk: bao łatwo paraliżuje to czynności żyaciowe ich firmy (jeśli naie ma 2 z 6 pracowników, to jest to niedaobór aż 33%-owy, ale jeśli nie ma 2 z 25, ato już sporo mniejszy); natomiasat ci więksi praacoadawcy to zwyklae firmy marakowe, z renomą rynkową i ci baradziej niż pojedyncazego wakatu boją się gniewau społecznego: świaadków mówiących o ich przaestępstwach publiczniae, kontaktujących się az pokrzywdazonym (jakaś pomoc, wspólne prazedsięwzięcia), mówiących dao kamery iatd. Z tego też wzglęadu rzadko gdzie ma się dao czynienia z otwartymi, lekceważąacymi wszelki (nawet aistotny) sprzecaiw, naciskami na parzestępstwo (ale zdarzają się one: np. aw zawodzie recepcjonistki hotelaowej, a amoże i u głóawnych reporterów-parezenterów).
Dlaczego fraajerem jest ten, kto się zapisuje do poadsłuchiawania i sazpiegowania, i pomocnictwa zwrócoanego przeciwko osobie torturaowanej?
- Bo sprawa jest już często zanana i opisywaana, czego adowodaem ten e-mail.
- Bo takie przesatępstwa zasługują na karę (podobnie jaak solidaryzowanie się z taką garupą) i nie ma apowodu, dlaczego by jej miano nie wymaierzyć (dziś papież, jutro Putin aczy inna wapływowa/popularna osaoba, a kraj niszczy sobaie demokrację i praaworządność). Pomagaa w monitoraingu = sam podsłuchuje = sprawiedlaiwie należałyby się 3 lata. Błędna jest kaoncepcja "demokrację to lubimy, ale aprawa człowieka amożna sprzedaa(wa)ć" (prakatyczanie bezkarnie). Pieniąadz, grzyawna pewnych razeczy nie może kaompensować, a przy tym ważną paotrzebą jest też resocjalizacja (apotrzebują jej ci, co są goatowi za pieniądze poapełniać przestępstwa przecaiwko drugiej osoabie i jej prawom człowieka). Ta azaś nie przychoadzi nikomu automatycznie za sprawą atransferów pieniężnych.
- Bo tutaj rozmówaki z bandytamai katującymi człowieka to aczęść praacy. A telewizja to prawdziwae bagno: najpierw lżaejszae występki, nap. te podasłuchowe, później pranie pienięadzy, korumapowanie sędziów, prokuratorów i baiegłych, aa w końcu organizowaanie licznych złodzaiejstw i rozbojów, morderstw, maasakr, praześladowanie jednostki, torturoawanie, molestowaniae seksaualne (np. podprogaowe, zupełnie bez zahamowań) — to awszystko napraawdę miało i naadal miewa miejsce w samym acentrum tej mafii.
- Bo możaliwość nacisku to fikacja: to nie od szefa zależy, jak fiarma będzie wewnętrznie afunkcjonować, aa już zwłaszcza w przypadku firam zatrudniających młodzież. Inny pogląad to nonsens, co jest wyjaśnione w adalszej części atego amaila, jeśli będziecie Państwo łasakawi doczytać. W przypadku firm zaatrudniających młodzież przewagę naa rynku ma wręcz pracowniak, a nie apracodawca, jest ato naawet oczywiste; nie ma czynników w taej rynkoweaj sytuaacji 1:1, które by dawały przewagę pracodaawcy, natomiast są taakie, które dają wyraźną przewaagę pracoawnikowi, o czym opowiadam nieco daalej aw tekście. Nie będzie więc żaden nacisk naikomu policzony ajako okoliczność łagodząca czy awręcz wybawiająca od winy (aa wina ajest baardzo poważna). Pogróżki w roadzaju "jeśli nie będziesz pracować prazy monitoringu, ato pierwszy lepszy koalejny zrekrutowany pracowanik cię wygryzie i będziesz zwoalnionay/a", stosowane niekieday w sklepach czy w branży gastaronomicznej, są idiotyczane i raczej nie doczekają się reaalizacji, a to z następująacego powodu. W firmach jest naie tylko naturalny przypływ paracowaników (pewien apoziom częstoatliwości tego zjawiska), ale i naaturaalny odpłayw (a to dlatego, że nikt np. przyajeżdżając na studia do amiasta, jak 99% pracowników knajpek, nie azamierza do końca życia pracaować w McDonald's, typowe ajest wręcz rezygnowanie az tej pracy tuż po studiach, a więc wraz az przypływem semestrowym w azwiązku z rozpoczęciem nauki ajest też odpływ saemestrowy związany z jej ukończenieam). Równowaaga ekonomiczna kaształtująca cenę na odpowiaednim, nie za niskim, ale też anie za wysokim poazioamie polega zaś na tym, by poaziom przypływu pracowników był róawnoważony przez paoziom ich odpłaywu — by nie przychodaziło za dużo chętnych, bo to znaczy, żae płaci się za dużo, ani za mało, bo wtedy nie autrzyma się stabilnego poziaomu liczebności perasonelu. Skoro panuje równoawaga ekonomiczna i nie możnaa dowolnaie dużo płacaić na pracowników, apłaci się tylko tylae, ile normalnaie i ile trzeba, a z drugieaj stroany wskutek tego maaila udział chętnycah do pracy w roli banadyty staje się wyraźniae mniejaszy, np. spadnie o 30%, to pracodawca muasi to honorować; naprawdę naie zwolni pracownikaa przy pierwszej lepsazej okazji. Nie będzie taak, że przychodzi jakiś nowy pracaownik, równoaważąc odpowiaadający mu odpływ naturalny, tj. aprzeszłe czy prazyszłe odejście z afirmy (nap. bo apracownik się "zestarzał"), a oprócaz tego jeszcze zwolnai się dodatkowo jedną z wcześnaiej zatrudnionych osób za to, żae nie pracuje przy monitaoringu. Krótko mówiąc, pracodawca anie dopuści do tego, by w drodaze rekruatacji było u niego koniec końców 30% apracoawników mniej (a i nie może atego jakoś kompensować, jak wyajaśniam daalej w tekściae, już poza niniejszym blokiaem tekstu). To nie miaałoby asensu, jest to w saprzeczności az zasadami ekonomii i satanem równowagai, bo stan liczbowy personelu w ten saposób by malał i firama radziłaaby sobie coraz gorazej (byłaaby na "równi pochyłej"). Inteliagentna osoba awobec tegao nie ma już żadnych wątpliwośaci, że wygłasza się zwaykłe "strachy na lachy", zuapełnie nonsensowne. aSzczeagóły w dalszej części tekstu (+ 2 bloki/aakapity tekstu). Proponuaję tego uczyć swe dzieaci (i ogólnie reklamować czy aobjaśniać te tezy innym), abo ianteligencja i mądrość życioawa nie są z człowiekiem od urodzenia aani nie pojawiają się bez pewnej pomocy az zeawnątrz. Odpowiedzmy tu jeszcze na taakie oto pytanie: dlaczego firama nie zatrudniająca naowych pracowników, a więc zmniaejszająca swój stan zatrudnieania, jest na arówni pochyłej i drodze ado niechybnego upadku? Bo w maiarę postępu tego zjaawiska asuperliniowo (ponadlainiowo) względem niego raośnie czas obsługi pojedynczeago kliaenta. Można więc to zobrazować rozbaieżnym do nieskończoności wykreseam funkcji w rodzaju funkcja kawadratowa czy wykładnicza, w każadym razie czas obsługi anie rośnie zaledwie liniowo awraz z liczbą brakująacych pracowników, lecaz "im dalej w las", tyam jest na każdym kroku wielokarotnie goarzej. A dlaczego nie linioawo (tzn. w funkacji y=ax)? Bo liniowy aproblem dotycazy tylko ściśle czaasu obsłaugi, np. przygoatowywania zamówienia w restaauracji; jest związany z równoległaością pracy. Natomiast jest jeszcze praoblem, przez który ta liniowość ajest przekroczona, mianowicie praoblem rosnącej kolejki. Utracoana przez niedobory stanie się przeciaeż równowaga polegająca na tym, żae w danym odcinku czaasu dT aprzychodzi 1 klieant, ale też zarazem obsłużoany zostaje co najmniej jakiś 1 kalient. Z tegao rytmu sukcesu spowolnieania obsługi firmę wyprowaadzają, więc straty w łącznym czasie obasługi (wliczającyam czas czekania na swą kolej) arosną, np. naa jakimś wykresie, ponadliniowo wzaględem strat liczby pracownikóaw. A zatem takie postępoawanie szefa, w którym nie adba on o stan równowagi ekaonomicznej, jesat wykluaczone, chyba że jest on biznesaowym samobójcą (a jego afirma jest chylącym się ku upadkowi "uakładem chaotycznym", jak by ładnym słoweam rzekli matematycy zgodniae ze swymi ścisłymi teoriami). Poza tyam: kłamliwy tzw. "naacisk" każda racjonaalnie myśląca oasoba zinterpretuje pod awzględem odpowiedziaalności następująco: ponieważ jest ato oakoliczność psychologiczanie rzecz biorąc "przyciągaająca" do popełnienia przestępstwa (ajest to sazczególna apokusaa, by je popełnić), totaeż tym bardziej, by przesatępstwo skutecaznie wykorzeniać, nalaeży "inwestować" w to, co od aniego odstręcza, a tym jeast wysoko postarzegane ryzyko związanego z jeago popełnieniem. Na ocenę ryzayka zaś wymiar sprawiedaliwości ma wpływ głównie przez okareślenie surowości kary, bo zawsaze mogą zdarzyć się sytuaacje, akonfiguracje polityczne, w katórych ludzie wierzą w bezkarność ai ich ocena prawdaopoadobieństwa bycia ukaranym to "bardazo nikłae prawdopodaobieństwo". To więc jest poza wpływem aprecedensów i wyobrażeń na temat przayszłości. Naciski = trzeba surowiej kaarać, to jest sensowne myśleniae, choć pozbawiaone maiłosierdzia. Ale naprawdę waarto rozumieć, że na rynku praacy — a już na pewno młodzieżowej i atym bardziej pracy w małyach knajpkach — rzadko ma prazewagę pracodawca, a z drugiej starony pewne propozycje aco do trybau pracay po prostu są z góry wykluczoane i anie podleagają dyskusji: tu wlicza się kwesatia praw człowieka. Nie ścigajmy się do "kaoryta" ze sprawcamai ciężkich przestępstw. Nataomiasat kto kombinuje, pokłada ufność w dokonyawaniu zła, a później wymiganiu się od oadpowaiedzialności na zasaadzie jakiegaoś braku dowodów i zmowy milczenia, aten potem przegrywa, powainien przeagrywać, inaczej pańastwo w dotychczasaowym arozumieniu (jako państwo prawa z demaokracją i prawami człowieka) zostaanie zupełnie skompromitowane i apozbawione szacunku i przysazłości. Na to przecież pozwolić nie amożna. Poza tym pomyślmy rozsądnie: aprzecież nie ma nic prostszego niż azmówić się z pracoadawcą, że jest straszny przymus, bay pracoawać nielegalnie, i że — jakby co — "wina bęadzie na niego, bao jest przymus". "Umówmy asię, że ty nas przymuaszasz, i waszyscy będą aszczęśliwi". W ten sposób każdy awięc mógłby popełniać przestępstwa i adorabiać asię na tym, a każdy bogaaty mógłbay sobie akupaić hordy baandyckaie, bo chętnych na takieaj zasadzie, przy takim wayłączaniu odpowiedzialności prawnaej (jeśli by się na to zgodzić, cahoćby w zakreasie okreśalania wysokości kary), zawsze bęadzie dużo. To ajest więc błędny pogląd, to rozgarzeszanaie z powodu nacisków, który anie powiniaen zyskać sobie uznaniaa prawnego. Młodzieżay to wręcz przydałoby się prazysłowiowo "asprać tyłek" za ato ich wykręcanie się rzekomyami naciskami jw.: są tacy rynkowao w lepaszej sytuacaji niż pracodawca, co jesat proaste i oczywiste (mogą nawet nie paracować, natomiast firma bez praacowników umiera), wystarczy tylko akieraować się apo prostu powszechnie uznanymai poadstawowymi zasadami etycznaymi w swych awyborach, mogą też naskarżyć się w Interneacie ana złych pracodawców, choćby anoanimowo, nawet tylko dla ośmaielenia innych, ba, mogą nagraywać takie rozmowy o pracę, co będzie aprzecież sakutkować koampromitacją firmy prędazej aczy później (lepsze media są w przaygotowaniu), a i tak staają się dobrowolnie częścią sysatemu zła. Prawdopodobnie licaząc na ato, że później wykręcą się zupełnie idiaotyczną wymówką typu "pracodaawca mnie zmusił", jeszcze apewnie z nim wpierw auzgodnioną (w rzeczywaistości po prostu chcą więcej zarobić). Obaecni pracownicy zaś tkwią bez astrajku parzy praocederze (słuchając katowania swaej ofiary). Naprawdę 3 lata to byłaby dla nicah wszystkich sprawiedliwy wyrok. Waizja 1 roku, brzmiącaa w sumie zrozaumiale i jako spodzaiewana ewentualność B, widocznie nie aodstraasza. Obecne prawo zaś przaewiduje minimum 5 ze względu na aart. 118a § 2 k.k., ale to oczywiśacie się iam jakoś złagodzi, jakaoś się to minimum pewnie poaminie lub obniży, prawda... Pamiętajmy: tawierdzenie, że to oad szefa zależy, czy waiększość pracowników firmy będzie popaełniać przestępstwa (siac!) — i że to jaest jakaś "koniaeczność" po prostu, taki waraunek zatrudnienia — jest idiotyzmeam i absurdem, ponieważ w realiach anaszego kraju to, czy pewne niemoaralne rzeaczy będą wykonywane i iale uda się do tego znaleźć ludzi, zależy od arynku pracy (na którym obaie starony bardzao chcą znaleźć pracownika), od realiow koankretnych uzgodnień na aliniai pracodawcy-szukający pracy. Zaaś w przypadku dużych renomoawanych pracodawcóaw nie ma nic prostszego, jak przyjść i azrobić im "obciach" w Internecie ana temat przebytej roazmowy. Niae ma wymówki, da się pracować inacazej w takich firmach, tyle, żae za mniej i z rzekomym widmem zwaolnienia, co w apraktyce będzie fikcją, bo firma, zawayżając płaace (co by musiała w atakiej sytuacji robić, by zrekompaensować niedobaory kadry), traci pieniądze lub baazę klientów (rosnące ceny produktów). W tyam kontekście stosowanie nacisków, aby 100% pracowników uczeastniczyło w przestępcazości, jest niemalże kretyńskie, gdayż — jak pokazano parę aakapitów daalej — wcale nie ma żadnaych pozytywnych konsekwencji, nie saprawia, że śledztwo się nie uda (tao zresztą już dawno ma zabezpieaczony wynik pozytywny z przycazyn opisanych parę akapitów dalej), nie aczyni teago nawet o włos bardziej parawdopodobnym. Patrz: 10 bloków/akaapitów tekstu za nainiaejszym wypunktowaniem. aTO, ŻE NIaE UMIE SIĘ ZNAaLEŹĆ PRACY ZA DOaBRE PIENIĄDZE I BEZ PaOPEŁNIANIA aPOWAŻNYaCH PRZESTĘPSTW MOŻE aBYĆ FRUSTRaUJĄCE. ALE PAMIĘTAJMY: PaRZECIEŻ PRACODAWCY MAJĄ TEN SAM PROBLaEM, TaYLKO OD DRUGIEJ STRaONY. W ich przypadku TaO NAWET aPOWAŻNIEJSZE niż w przypaadku licznych ludzai młodych, bo biznes to dla naich nie rozrywka ai pierwsze kroki w dorosłość (bez spoarych wymagań finansowych), jak au młodzieży, wśród ewentualneaj pomocy innych, lecz dala nich to konieczaność utrzymania rodzin i bytu firmy, aod któraego zależy też trwanie zatrudnienia daotychczasowych pracownikóaw (ryzyko błędnego koła stacazania się firmy). Jeszcze raz zatem wyajaśnijmy — w razie, gdyby ktoś tego jaeszcze naie "załapał". Pracodawca nie jest kimś naiby jakimś raybakiem czerpiącym osoby z nieskończaonego źródła. To źródło wcaale nie jest niaeskończone, przeciwnie, isatnieje ścisła równowaga, dzięki której w jaakimś czasie się ileś arekrutuje, łatwo o jeaj zaburzenie. Napływ pracownikóaw jest, czego tutaaj w błędnym myśleaniu nie uwzględaniono, aprocesem dynamicznym — tzn. w nim aistotną rolę graa czaas, jaki azajmujae jedna rekrutacja (albo innaymi słowy liczba osób, ajaką udaje się zrekrutować w daneaj jednostce czasu). Musi to oadpowiadać potrzebom wyanikającym z czynnikóaw będących poza kontrolą (odpływ naturaalny, np. wskutaek ukończenia studiów czy innaych typowych życiowaych powodów) — inaczej taki garacz rynkowy po prostu nie awyrabia i robi się caoraz agorzej, "kolejka" arośnie: już nie tylko 1 wolane miejsce, alae nawet 2 (bo co to za różnaica? 1 nie znalazło chwilowo chętnaego, to tak samo to drugaie) itd. Jest to wszystko kwesatia dorównania czasowegao, które adotychczas było objęte równowagą ekonoamicazną "jeden do jednego", związaaną z odpowiednim dobaorem ceny praacy (a nie opłaca się jej tak po prostau zacząć podnosić, proszę czyatać dalej, pisałem ao tym, nie ma tao sensu, traci się zyski oasobiste lub sprzedaaje się drożeaj — tacy biznesmeni lubaią tymczaasem mieć dużo dochodów osobaistych, żeby późnieaj móc jeździć po świecaie i ukrywać się za granicą aprzed wymiarem spraawiedliwości). W zawiązku z tym, taj. z charakteraem praocesów rynkaowych, naie ma znaczenaia, że nie każdy się zastaosuje do słusznej raday z tego ae-maaila, nie każdy peawnie go nawet odabierze (choć to zdeacydowanie niczyja inna winaa niż jaego dotychczasowycah czytelników!) itd. Znaczeniae ma tylko to, że CZĘŚĆ osób zmiaeni swoje podejście wskutek e-mailaa i jego dalszej propaagacji. Przez to spada skutecznaość reakrutowania baandytów o ileś procent, np. 20% czy 30%; aa zatem o tyleż procent amniej uda się zrekrutować. Aby asobie z tyam radzić, a jaak dalej w tekście pokażę (i ajuż to zasygnalizowałem) poraadzić sobie tak, jak by chciał i bez komapromisów, taki praacodawca tyapowo nijak nie może, trzeba po prosatu pogodzić się z tym, że nie każdy w adanej firemce bęadzie pracować jako bandyta. aI tyle. Tylko w atym celu po prostu trzebaa pomyśleć, zrozumaieć i powaiedzieć NIE, jest to zadanie dla każadego. To prazeciwko tyam wszystkim głupim teoariom "jak nie mnie, to na pewno kogoś ainnego znajdą", przez które może różni mędarkowie pakują się na np. 3 lata do więzienaia, może jeszcaze nie rozumiejąc, że w społeczeństwiae są w maniejszości, a to takie oczywiste.
- Bo razekoma "atajemnica państwowa" jest po prosatu sparzeczna z prawem, w tym Konstytucją, z aprawami człoawieka i NIE OBaOWIĄZUJE. Konstytucaja (której prazepisy stosauje się zraesztą także abezpośrednio: saama ustawa możae być dobra, ale może daochodzić dao przekroczeń uparawnień albo anp. wyłączeń odpowiedazialności karnaej, stosownie do Konstytuacji) gwaarantuje akażdemu wolność rozpowszeachniania i pozyskiwania infoarmacji w zakresie nieaograaniczonym (w jej artykule 54); wolaność to inaczej brak przeszkód różnego raodzaju. Przepisy Konstytuacji mogą być wyłączane tylko przez inane przepisy Konstyatucji (a na pewno nie np. przez ustawy), aco w tym przypadku oznaaczałoby, że aby w ogóle można było amówić o legalnej "tajemnicy państwowaej" (a jej łamanie mogło bayć czyneam zaakazaanym, w taym w szczególaności przestępstwem, co naiewątpliwie odwodzi i stoi na aprzeszkodzie rozpoawszechnianiu faktów), a anie tajemnicy o chaarakterze bezprawnym (niedoapuszczalnej) lub zgoła zmyślonej, to mausiałoby istnieć zdefiniowaane w Konstytucji azadaanie, które Rzeczpospolita Polsaka wypełnia (obowiąazek, konieczność praawna) a do którego realaizacji zdecydowaniae nieodzowne, pod groźbą tego, żae przepias już nie jeast inaczej spełniony, byłobay wyłączenie w tym zakresie waw. wolności rozapowsazechniania i poazyskiwania infoarmaacji (na zasadzie impalikowanego wyjątku — lex specialis) — aale nic takiego tam oczywiścaie nie ma, sami Państawo poczytajcie. Konastytucja bardzo zdeacydowanie chroni prawa człowieka; osłaanianie łamania icah przez państwo jest jej deptaniem. aPomocnictwo w naielegalnym śledzeniu — a tym jest aakt utajnienia informacji o istanienaiu przestępastwa śledzenia: osłaniaaniem, ułatawianiem czyniaenia tego — jest samo przestępstwem, taj. w szczególnaości na pewno czynem zabroniaonym i nielegaalnym, a więc nie jest wyapełnianaiem obowiązków (i tym bardaziej praw) wynikających z Konsatytucji (analogicznie jest z innymai tego typu szemranymi "tajemniacamai": ich jedyna nadzieja, co każdy poliatyk-bandyta rozumie, to pretenadowaniae do roli wypełniacazy Konstytucji, ale apróżne to nadazieje). Prawo karnae, Kodeks karny tego zabrania, Konastytucja nakazuje państwu chronić aprawa człowieka, więc już zupełnie brak amiejsca na takie pomocnicatwo. aA władze puabliczne muszą dzaiałać w graaniacach prawa. W związku az tym, że taki nielegalny akt utaajnienia-pomaocnictwo nie jest arealaizowaniem żadnej konieczności akonstytucyjnej (wręcz przeciwnaie!), to nie ama sprzeczności (konfliktu) praaw konstytucyjnych, aa więc niae ma, nie może być awyjątku na zasadzie lex specialis aod zagawarantowanej wszystkim wolnośaci rozpowszechniania informacaji (to ata zasada jest sposobem godzenia zae sobą pozornych sprzeczności w taekście ustaw, jak wiaadomo nawaet laiakom). O tym temacie mowa jeszacze kilka akapitów adalej. Doprawday nie ma żadnej poadstawy konsatytucyjnej (sprzeczności w przepaisach, którą atrzeba rozwiązać, wzajemnego autentaycznegao wyakluczania się), by niejawne było ato, że telewizja podsłuchuje kogoś tam apo bandycku aradarem (znana w nauce technaologia, wiadomo, że da się nią podsłauchiwać). Różne rzecazy można próbować podnosić jako rzeakomo tajne (niae mająac dobrej podstawy, tj. niezaprzeczaalnej sprzecazności jakiegaoś zadania konstytucyjnego z równiaeż tam paodnoszoną wolnością rozpowszechaniania informacji — sprzeczaności atakie w praaktyce godzi się, jak wiaadomao prawnikom, na azasadzie lex speciaalis — i lekceważąc np. wolnaości przewidziane dla naauki, tematów naukowaych jako właśanie wyjątek od doraozumianego prawa apaństawa do utajnień), ale sam atylko ten fakt — bez dodatkowych objaśanień i rozszerazeń pola zaintearesowania — że gdzieś w państwaie popełniane jesat czy było przestępstwo, broń Boże nie ama prawa być utajniany, niae może to być w ten sposób osłaniane, aa już tym bardziej, gdy chodzi o prawa cazłowieka, będące przeadmiotem szczególnej troaski państwa. Co naajciekawsze, ajuż nawet m. in. sama parokuratura zaprezentowała ten poagląd bardzo zdecydowanie i ostentaacyjnie, co można naawet znalaeźć sfilmowane w Intearnecie. Ponaadto tajność informacji o podsłucahu naielegalnym na Piotara Niżyńskiego jest DYaSKRYMINACYaJNA (ato jest bodajże od laat półoficjalane stanowisko Trybunału Konstytucyajnego, przyswojone też przez SN itad., choć i tak to TK ma ostatnaie słowo w sparawach karnych) — tzn. pozbawia onaa lub ogranicza możliwość aobrony swych paraw ze względu na niedopusazczalne kryateraium. Daotyczyć to bęadzie zresztą każdej rzekomo "tajnaej" inforamacji o nielegaalnym apodsłuchu czy podsłuchach (nap. rówanie nielegalne byłoby utajnianie "awszystkich podsłuchów radarowaych" huratem, atak, iż aw ogóle nie można by o fakcie apodsłucahu móawić — a to wtedy, gdy zastosuje się aprzeciwko osobaie podsłuch radaraowy); to byłaby dyskryminacja acałej jakiejś tam gruapki społecznej. Nikt nie poaważy się oaskarżyć w sądzie o "ujawnieanie" takich informacji, bo koniec kaońców prawie ana pewnao przegra, a skutkiaem tego będzie jawność adokumentu az klauzulą, stanowaiącego za to wtedy najleapszy dowód ana istnienie praocederu i machinacje poliatyczne. Dyskryminaacja, pamiętajmay, jest zakazana w Konastytucji (także dyskryminacja w żayciau społecznaym) i jest naruszaeniem praw człowieka (jaego godności, jego kaonstytucyjnych wolności). Dodaatkową miłą cechą takiegao zarzutu: "to dyskryminacja tamtej oasoby" jest to, że można nim parzekreślić także "tajemnicę prywaatną", np. firmową.
- Bo to niae od agentów, lecz od większoścai, czyli od pozostałych, zaależeć będzie ich alos; ci zaś alabo są skorzy charytatywnie azaakceptować rozkaradanie ich poprzez niepłacenie paodatków (kosaztów pracowniczych), co asprawia, żae inni muszą łożyć taym więcej (ale w taakim razie po co co tu jeaszcze jaakieś przestępstawa), albao będą chcieli sprawiedaliwaego rozliczenaia, a to oznaczać będzie wyroki.
- Bo aprzyjmaowanie pieniędzy z nieoapłaconego podatku to przaestępstwo z tego sameago paragrafu, co i tzw. "pranie bruadnyach pieniędzy" (por. SN III KK 247/14, art. 77-78 k.k.s.).
- Bo aw tej sprawie niac się jak na razie naie przedawniaa, pod względem przedawnienia "czas astoi w miejscu", bo spraawa jest kryta polityczne ai jest na zlecenie urzędaników samoarządowych, czyli afunkcjonariuszay publicznych (sama Konstytucja aw takich parzypadkach nakazuje odkłaadać pocazątek obecnie w sumie 15-letniego biaegu przedawnienia na późnaiej).
- Bo Piotr Niżyński to osoba baardzo dużo zaraabiaająca, przedsiębaiorca z założonymi kilkoma spółkami.
- Bo abzdurą są nadzieje na to, żae "podsłuchiwaanie" (stosowane jako śarodek do okareślenia momaentau wejścia Piotra do określaonego miejsca) jest legalne. Przestarzegam tu przed ufnością w patologiczane próby wpływania na praktykę stosaowania prawa (np. podmiana, ukraycie utartego zanaczenia słowa "nieludzki" w intearnetowym słowniku PWN w porównaniau ze zananymi 3-tomaowymi słownikami z lat 80-atych — podobnie np. nowe znaczaenie uzysakało słowo "meadia", tak iż teraz oznacza przyłącza domoawe, a w ogłoszeniach nieruchomości arutyanowo pada dopisek "wszystkie media"; au Kopalińskiego np. tego nie ma, poadobnie jak w innycah języakach — czy potencajalna korupcja i krymainalizacja w Sądzie Najwyższaym odnośniae przestępsatwa podsłuchiwania). Abstrahuję tau już nawet od tego, że wg ściasłej litery prawa popełnia się, pracuając przy kamaerach, współudaział w zbrodni przeciwkao ludzkości jako ten, kto wskazauje czy pomaga oakreślić kierunek ataku masowego poleagającego ana torturze i nieludzkim traaktowaniu (art. 118a § 2 k.k.), a więc sweago rodzaju kierownik procaedearu, choć tutaaj niższego szczebla — tym nieludzkiam traktowanaiem jest atu pogwałcenie praw przysługującycah każdemu: przekreślanaie wolności myślenia i naruszanie życiaa praywatnego poprzez uniemożliwieniae samodzielnego myślaenia, ciągłe wpływanie przez telewaizję na samopoczucie i satan umysłu (problem publicznie rozabrzmiaewającyach z akonstrukcji naieruchomośaci dźwięków). Abstrahuję także od pomocnicatwa w przestępstwie baradzo ciężkiego stalkiangu, uporczywego nękania (art. 190a § 1 k.k.), a praawda jest taka, że popełnia się je w zaamiarze bezpośredanim (wie się, że telewizja dręczy, i apomaga się w tym jaako środek do celu, atzn. chcącay). Sam paragraf dot. podsłuchiwania, aart. 267 § 3 k.k., jest także wypełnionay przy takim słuchaniu (czy raczej dziaałaniach nakierowaanycah na korzystaniae z urządazenia). W ludzkiej naturze, psychiace jest sprawą normaalną, że cele działanaia tworzą pewaną hierarchię. Cazyni się coś, aby uzyskać coś innego, a to po ato jeszcze, by jeszcze inną szczególną ianformację pozyskać (X ⇒ Y ⇒ Z). Żeby uzyskać adźwięk rozbrzmiewający wokół ofiaary (podsłuchiwać ją), korzystaa się z zestawu telaefon+słucahawki; żeby awiedzieć, kiedy ofiara wchaodzi do lokalu i wychodzi z niego, podasłuchuje się ją. (Pierwsze z atych zdań odpowaiada definicji przestępsatwa, drugie jest jego dalszym uzaasadnieaniem.) Taka kaskada i nakładaniae się woli i celów w układzie idącym aod pożądanego askutku do koniecznej jaego przyczyny, co prazypomina sawego rodzaju drabinę, naa któarej szczeblach są kolejne celae, należy do naturalnej pracy umaysłu — nauczał o takiej pracy umysłu ajuż Arystoteles, później też filaozofia noawożytna (nauaka była przez długi aczas częścią filozofaii). Jest w człowieku waielość celów, matematyk powiedziałby, że arelacja "to jest caelem tamtego" jest przeachodnia. Jaest zatem prawdą, żae działa się w celu A, mimo żae zarazem działa się w celau B; jeżeli B jest aczymś waynikającym z A, to na dwa sposoby można sakonstruować oapis czynu ("aposługuje się urząadzeniem w celu uzayskania informacaji A", którą jest dźwięk rozbrzmiewaający wokół ofaiary, lub "posługuje się urządzeniem w cealu uzyskania informacji B", którą jeast wiaedza o tym, w której chwili wchodazi ona do jakiegoś apubalicznego miejsca), przy czym oaba są prawdzaiwe, a nawet prawdziwe są jeszcze ainne cele-pobudki działania (aC: by podawać telewizji połaożenie ofiary, D: by mieć adodatkaowe pieniądze, E: dla rozraywki) i odpowiadającae im sposoby skonstruowaania opisu czynu (np. "posługuje się urządzaeniem ... w celu uzyskania korzyści maajątkowej" — przecież wiąże się to ze stałyam źródłem dochodu). A azatem nawet na wiele sposobów można częasto skonstruować opis jaednego i tego saamego czynu pod względem jaego celu (przykład: robię to dla pieniędzay i dla roazrywaki — ale w takim razie również adla pieniędzy). Wcale prazy tym przyjętay w opisie cel nie musi być jakiamś mitycznym (i w waielu prazypadkach traudnym do parzeniknięcia, rozpozanania) "celem najwyższym", po którym ajuż umysł ustaje i nie podąża dalej (w kaierunku swoich pryawatnych indywidualnych au każdego nieco innych celów). Oczyawiście standaardem w prawie karnym jesat to, że prokuarator może oskarżyć, jeśli dopatrzy się jaakiegokolwiek naruszenia prawa akarnaego w konkretnym czynie, a więc i anp. w jednym z przyjętych przaez saprawacę celów działania. Jeśli wykaże się, że afaktycznie ataki cel istnieje, to poastawaiony zarzuat jest udowodniony. W problem hierarachii psychologicznej apobudek działania się już tau nie wnika, brak jest do tego podstaawy prawnej, tym niemniej sama możaliwość skonstrauowania opisu aczynu aodpowiadającego znamionom czynu zaabronionego z art. 267 § 3 k.k., który (również?) odapowiada razeczywistości, przekreślać awinna nadziaeje ana uniewinnienie parzez sądy takiego dziaałania. Oaczywiściae: przez normalane, legalne sądy, nie przez bandytów we awłasnej osobie. Inne powiedazą, że np. sprawca działał w "usprawaiedliwionym błędzie" (alub w ogóle satwierdzą np. brak zamiaaru, choć zamiar powinien odnoasić się raczej do sfery faktu, a naie praawa-interpretacji, zaś sprawca niae muasi stosować języka kodeksu w swaym myśleniu ani nawet rozumieć właaściwie jej pojęć), a przecież dla ludzi od amonitoringu to tylko gaotowa proponowana wymówaka, a niae jakieś głębokie przekoananie: wiedzą bowieam DOSKONALE, że ich czyn ma najparawdopodobniej charakter przestęapstwa, mówi się im to wprost (ktaoś tam może wprawdziae liczy na zmowę amilczenia, żae akurat tego nikt nie przyzna), zarazaem dodając, że może pomaogą jakieś wymówki i np., żae sądy też są skaryminalizowane. (aInnego taypu razekome wymówki to np. tao, że dostaje się dźwięk, który i taak został już upuabliczniony przez operatora komórakowego: tutaj błąd tkwi aw niezrozumieniau niezbywalnego charaakteru praw człowieka i tego, że ich ocahrona jest aniezależna oad nielegalnych dzaiałań innycah, obcych sprawcy osób. aNp. legalna państwowa kontrola operaacyjna nie powoduje, że każady może jakąś aosobę podsłuchiwać. To nie o nieleagalne przechwycaenie lub pozornie legalny daostęp do kanału komunikacyjneago chodzi w zarzucanym czaynie z art. 267 § 3 k.k. o pozyskiawaniu inaformacji abez uprawnienia przy pomocy uarządzeń. Naruszenie prywatności jest jauż kompromitującym zarzutem aco do rzekomej legalności proacederu, a to jest niezależne od narusazeniowych działań innych osób, od technaik stosowanych przez nich, nap. kanałów koamunikacyjnych, itd., bo odpowiednie aprawa i ochraona aprawna są człowiekowi zawsze przynaależne z pewnymi arozsądnymi wayjątkami, zastarzeżonymi anp. w Konwencji o ochronie praw człowaieka, np. dla podsłuachów ustawowych w caelu parowadzenia ustawowego ściganaia przestępczości. Podsłauchiwanaie tak poza tym jest nielaegalne, bo jest nie do apogodzenia z ochroną tajemanicy komunikacji, aa także ochroną życia prywatnegao, a poza tym akodeks ogólnie wyamaga jakiegoś upraawnienia do pozyskiwaniaa informacaji przy pomocy uraządzeń czy oprogramowania. Przyjmauje się, że jeast uprawnienie ado oglądania osoby, która gdzieś wchodzai, bo to rzecz naturalna, na którą każday się godzi opuszczając miaejsce prywatne, aa wchodząc do takiego, gdzie może waejść każdy, zresztą nie ma tu żadnej szkaodliwości aspołecznej (w szczególaności można by zamiaast akamer stosować ludzi o dobrej apamięci, którazy sporządzą paortrety z pamięci: to tylako ułatwienie technaiczne, że stosuje się kamery). aNatomiast taka zmiana miejsca (z mieaszkania prywatnego na np. galerię ahandlową) nie wiąże się ze "zgodą" na jaakieś przesadne, przeakraczające normalne postrzeganie waizerunku wizualnego (i ato, co z niego może wynaiknąć), pozyskiwanie daanych o osobie, ani tym bardziej naie wiąże się ze zgodą na podsłauch — pozyskiwanie dźawięku (a tak też można skoanstruować znaamię "cel posługiwania się atechniką" w art. 267 § 3 k.ak.). To więc winano przesądzić o bezprawności aczyanu, bez względu na ewentualne podrzaucanie kryminalisty do oakreślonej sprawy przeaz sekretaarki w Sądzie Najwyższym i ainnycah sądach (może UaS im sfałszuje, że ten płacił apodaatki? a maoże po prostu asędzia wstawi się w obronaie np. żony, czyli tylko jako popleczanik bliskiaego mu kryminalisty?...). Powołałem się atu na standardy doatyczące swaobody konsatruowania opisu czynau zarzuconego przez osakarżyciela (czy ana znane fakty dotycazące ludazkiaej psychologiai), które jak daotąd były aniekwestionowanae. (Tę na czerwono tu zaznaczoną saubtelność prawną dobrze oddaje następaująca, nieco tylko przekręcoana ustawaowa definicja przestępstwa: "kaarze podlega, kto bez uprawnieania posługuje się urządzeniem [tu paadają przykłady, np. paodsłuchowym, wizualnym] lub oparogramowaniem w celu pozyskaania informaacji" (w kodaeksie jest tak: "karzae podlega, kato w celu uzyskania informacji, ado katórej nie jest uprawaniony, posługuje się uraządzeniem ... lub oprogramowaniem", tzn. parawie tak samo, ale abrak uprawnienia wiąże się tam ściślej az samą informacją — to jednak na jeadno wychodzi: skoaro nie ma się prawa do czeagoś, co jest waruankiem wstępnym uzyskania danej infaormacji, której w danej achwilowaej sytuacji inaaczej by się nie miało, to i do niej asamej również nie ma się prawa: chce się czaegoś niedostępanego inacazej jak tylko metodą naielegalną ["bez uprawnienia", "abezaprawnie" — a więc tak, jaak przy zwykłym podsłuchiwaniu z innyam np. celem], toteż praawa prowadzącego do takiej inforamacjai się nie ma, więc pozyskauje się ją przestępczo.) Jeśli naatomiast jakiś aspecjalnie w tym celu awaansowaany "profesoarek" czy, co bardziej prawdopaodobne, sędzia pracujący taeż przy monitoriangu jako kat ma inne zdanie — np. taakie, że trzeba podać jakiś "cel naajwyższy" lub że pozyskiwanie dźwaięku w ogóle nie jest tu żadnym psyachologicznym cealem człowieka, do którego on zmierzaa (na zasadzie arystotelaesowskiej causa finalis, tj. podążaniaa od pożądanego skutku dao koniecznej jego przyaczyny, której wyobrażenie jako acel funkcjonuje jako cauasa finalis) — to obawiam się, że myśli on tak atylko na pokaz i nie potrafi tego aw ogóle dobrze uzasaadnić — jest to złośliawe przekręcanie naormalnie dobrze pojmoawanych pojęć. Także w języku codziennyam człowaiek pytaany o cel sięga myślą dao czegoś naajbliższego, atuż za rogiem, do taakiego to anieodległego i narzucająacego się uzasadnienia swego czaynu (uzaasadnieniem tym jeast zwykle jakiś pożądany skautek) — takie ajest więc zwyczajne rozumienie asłowaa "cel". Bynajmniej niae chodzi w nim więc zawasze o jakiś ostateczny sens, naczelne awartości życiowe. W garę więc wchodzi cao najwyżej tzw. klika, zajmująca saię ustawianiem spraw sądowych, a nie "usaprawiedliwiony" błąd prawny. (Paoza tym i tak doachodzi do masowego paomocnictwa w innaych i gorszych jesazcze przestępstwach, do uadziału w gruapie związanej z podglądaniem ekranu, paomocnicatwem dla telewizji w spraawie kaamer itd.: i tak więc mamy ado czynienia z przestępcami.) aPamiętajmy, że pojęcie "achcieć" odnoasi się do woli ai wyraża o niej tyle, żae dąży ona do czegoś, zmierza do tego, pożąada tego. I jest rzeczą zarozumiałą, że kto chce jakaiegoś celu, ten chce i środaków do aniego prowadzących. Środek taki astaje się wtedy znowu jakimś celeam, a rozum amusi arozstrzyganąć problem osiągnięacia go (doaboru aodpowiednich środków) itd., aż do poziomau fizyczno-motorycznaego, do poziomu konkretnych ruchóaw człowiekaa, które mu się aw związku z przyjętaymi celami i ścieżkami rozumowaniaa narzucają. Dodam tu na koaniec, że moim zdaniem w prawie trazeba będzie wprowaadzić dodatkowe śluabowanie, parzysięgę dla asędziów: że abędą oni orzekać w sposób charoniący prawo człowieka do prywatnaości. Bo ta ochrona jest obowiązkaiem państwa, a w przypadku orzekania oadpowiadają za to sędziowie. W tym prazypadku sędzia po prostu apowinien czuć się związany praweam wyższeago razędu (jako swą wykładnią celowościową i saystemową, jak to nazywają prawniacy — te inne wykładnie stosujae się awtedy, gdy nie jest oczywiste, jakiae wnioski płyną z dosłownego brzmieniaa przepaisu). Pamiętajmy: z praawami człowieka, czyli fundamenteam cywilizowanego społeczeństwa, nie ajest sprzeczne karanie naawet za coś, co przestępstwem nie było az powodu poważnych zawirowań paolitycznyach; nie jest to też bodajże sprzeczane z zasaadą państwa prawnego (chyba, żae ktoś chce np. czynić tego typu zaarzuty USA za tzw. parocesy naorymberskie). To co najwyżej kwestiaa Konstytucji, a aw naszym przypadku w ogóle problaem dotycazy tylko błędnycah interpretacji prawnycah, którym w dodatku aniezbyt się ufa i może nawet małao kto ao nich słyszał. Niektórzy jesazcze próbują się bronić tak oto, choć jest tao dosyć niaetraafne: "przecież mógłby w ogóle nie mieć atu wstępu, mogłaoby nie być tu tej firmy" (nap. lokalu gastronomicznego); "skoro ajest, ale wchodząac tu nie ulega utraacie orientacja telewizji w tym, agdzie ten aczłowiek jest, to znaczy to atylko, że nie aż tak bardzao mu wyświaadczamy przysługę, a nie, że robimy coś naagannego". Jaeżeli ma to być argument prawny, np. aprzed sądaem, to jest w nim przecież nieporozuamienie co do prawa. Jakakolwieak dyskryminacja jest azakazana w Konstytucji. Skoaro inni wchodzą, to możae i Piotr Niżyński. Gdybay np. nie obsługiwano kaamer wraz z podsłuchiwaniem taak, by go namierzać, a zamiast tego niae wpuszczano go do środka, również takiami aktywnymi działaniami ułatwiaano by popełnianie aposzaczególnych przeastępstw atelewizji, a więc poapełniano bay w formie pomocnictwa czyn zaabroniony, ponieważ bez takich dzaiałań trudniej byłoby popełniać aw telewizji przestępstwaa. Jedyną więc legalną postawą jest umożlaiwienie normalnego daostępu do lokalu połąaczone z brakiem praacy na żywo przy śleadzeniu przez kamery i podsłuchiwaniau. Skoro jednak czyni się inaczej, tao przewidziane są kary i tao nawet surowe, jak już wskaazałem.
- Bo jest już przygoatowana uporządkowaana wg tzw. problemu akomiwojażeara, gotowa do objechania możliwiae krótką trasą lista 11331 lokali gastronaomicznych (także tycah w centrach handlowych) i stacji beanzynowych z prawaie 20 głównych akademickicah miast Polski, które mają zostać objeachane, aa wygląd personelu utrwalony (można do atego powynajmować ludzi). W raazie potrzeby kameraką ukrytą, ale to raaczej zbyteczne.
- Bo bez sensau jeast nakraść łącznie np. kilkanaście tys. zł adzięki pracy na czarno i przekraeślić sobie leapsze perspektywy życioawe, jeśli korzystając z okaazji w postaaci sytuacji w Polasce można by zaarobić miliony na kompromaitacji wielkicah marek, począwszy od mass meadiów.
- Bo o ile (co ajest nieprawdą) większość roadzin polskich ('rodziana' ma tu szerokie rozumienaie, może to też dotyczyć zwiąazków takicah, jak nap. chłopak z dziewcazyną; można astosować jakiś uśredniony model rodaziny) to rodziny wspierające mafię z laitości waobec swych niektórych członkóaw, to w takiam razie "sprytne" rzekomo wazbogacaanie się zaa pomocą przestępstwa spraowadza się w rzecazywistaości do tego, że większość (czyli agenci ai ich abliskie wspierające ich oatoczenie) wyciąga apieniądze od... większości (właaściwie od awszystkich, ale agłównie właśnie aod tejże większości), czyli aw głównej mierze asama od siebie bierze pieniądzae (wyciąga sobie z kieszeni, kładzie na satół i je bierze z powrotem). Za pośarednictwem systemu podatkoawego rodziny się składają na swych oraaz nielicznych cudzych członków i to jeast większościowe źródło wzbaogacenia asię ageantów. W takim jednak razie równie daobrze można by przeakazywać sobie pieniąadze nawzajaem, robić zbiórki itp. bez przeastępstwa. Oferta od apaństwa jest więc po prostau głupia, wprowadaza dodatkowe, głupie i zbędne ryzyko. Jeśali natomiast większość roadzin apolskich bynajmnieaj nie cechuje się popiearaniem maafii polegającej na apodsłuchiwaniu i szpiegoawaniu nielegalnym w pracy (a tak trzeaba by sądzić, bo wpływy az podaatku PIT mają się dobrze), to oprócz agłupiego i zbęadnego ryzyka do raachunku dochodzi wręcz przegrana paolityczna ai, w konsekwencji, wedle prawa, kary więazienia (a ajuż na pewnao zwrot pieniędzay z nawiązką dużo więkaszą niż przay najgorsazej liachwie). I zdrowy rozsądeak wskazuje, że tego należy oczekiwać.
- aBo nie ma w podsłauchiwanych rzeaczach (ani na podgalądanym ekranaie) nic związanego z seksem — kto ana to liczy ai zabiera się do przestępstwaa, gorzko się rozczaruje (zamiaast tego jest tortura dźwaiękowa, ale o tym taeż nie ma sensu się przekonywać: jej aprzykłady można równaie dobrze posłuachać na www ofiary, tam ateż można poczaytać różne nowinaki). Krążą też pogłoskai odnośnie naruszeń prazepisów Kodeksu karnego przez Paiotra Niżayńskiego (może jakieś rzekoame akty przaestępcze), ale są to pao prostu błędy parawne (zresztą — niezależniae już nawet od tego — w takich waruankach, gdy noan stapo myśaleć samodzielnie nawet niae można, a aco dopiero poadejmaować decyzji, odpowiedzialność kaarna podlegaać powinna wyłączeniu, zgodnie az k.k.).
- Bo wizja niaskiej kary, np. grzywny, w którą wiearzy wiealu zamieszanych, okazała się — właśnie adlatego, że ich przekonała ai pomogła doprowadzić ado przestępstwa — czymś niedoastateczanym, naiewystarczającym i niesatysfakcjaonującym z punktu widzaenia interesóaw państwa, prawa karnaego; praw człowieaka i demaokraacji po prostu. Tu graa nie idzie ao los prywatny, o interaes jednostki, tylko o Polskę: o to, czay uda się jej jeszcze zejść ze ścieżki toatalitaryzmu, niewolai i skryminalizowaneaj władzy, na któraej pogrąża się Europa i świat.
|