No to ja ci zagwozdkę. Otóż nie jest tak wiadomo naprawdę jaki napęd miała trirema, a własciwie grecka triera. Nie zachował się żaden dokładny opis, a malowidla owszem, są wielce artystyczne, ale nie dokumentują. Opcje są dwie; pierwsza to trzy rzędy wioseł na burcie, wioślarze jedni nad drugimi, piętrowo. Opcja druga; trzech wioślarzy na wiosło i ta jest bardziej prawdopodobna. Grecy budowali nie wielkie okręty, ale szybsze. Perskie okręty atakowali wzmocnionym taranem na dziobie. Do takiej walki bardziej nadawał się szybszy i zwrotniejszy okręt o niższej sylwetce. Ponadto za wiosłami greckich okrętow nie siedzieli niewolnicy lecz wolni zmotywowani patriotycznie obywatele.
Z Rzymianami to zupęłnie inna historia. Grecy byli świetnymi żeglarzami, natomiast Rzymianie to szczury lądowe. Nie do pobicia na lądzie, na morzu kiepscy. Znakomici inżynierowie, ale budowniczowie okrętów ciency. W czasie wojen punickich zetknęli się ze świetną, dobrze zorganizowaną i dowodzoną flotą Kartaginy. Kartagińczycy, pociotki Fenicjan, podobnie jak Grecy byli urodzonymi żeglarzami. Prali więc Rzymian na morzu, aż wióry leciały. Mając przewagę na morzu mogli dokonać desantu i przerzucić wielką armię (Hannibala) na kontynent europejski. Rzymianie chcąc zniwelować przewagę morską Kartagińczykow wpadli na pomysł aby walkę lądową przenieść na pokłady okrętów. Budowali wielkie okręty napędzane dwoma rzędami wioseł na burcie, wioślarze jedni nad drugimi - biremy i trójrzędowce. Trzy rzędy wioseł na burcie, wioślarze piętrowo - triremy. Okręty wyposażyli w "artylerię", tj. balisty i katapulty. Ponadto na okrętach zamontowali ruchomy pomost z żelaznym hakiem, tzw. corvus, czyli kruk. W walce na odległość ostrzeliwali kartagińskie okręty z balist i katapult. Potem szli na zbliżenie, burta w burtę, opuszczali pomost na kartagiński okręt, hak wbijał się w poklad, a pomostem przechodzili w szyku ciężkozbrojni legioniści wycinając kartagińczyków w pień. "Wynalazki" Rzymian jednak miały poważne wady. Z Rzymian byli kiepscy szkutnicy więc te wielkie niezbyt zgrabne okręciska były dość powolne i trudne w manewrowaniu. Obciążenie ich "artylerią" miało bardzo negatywny wpływ na stateczność. Na dodatek pomost, w czasie rejsu ustawiony pionowo , nie tylko fatalnie wpływał na stateczność okrętu, ale co gorsze łapał wiatr jak boczny żagiel co przy ówczesnych niezbyt precyzyjnych systemach sterowania (boczne wiosła) powodowało, że okręt był trudny w manewrowaniu, chodził jak spętana krowa, a gdy trafił się szkwał, nie mówiąc o sztormie to kaplica. Styl grzbietowy na bank. Kartagińczycy dość szybko rozpracowali taktykę Rzymian. Mając podobnie jak Grecy lżejsze i szybsze okręty sprawnie stosowali manewr i uniki. Zasypywali przeciwnika gradem strzał (mieli doskonałych łuczników), także płonących i podobnie jak Grecy atakowali wroga taranem. Dopiero pokonanie Kartagińczyków w Italii, a następnie przeniesienie wojny na ląd afrykański, doprowadziło do pokonania i zniszczenia Kartaginy. Dokonał tego wódz rzymski Scipionus Africanus.
_________________ Ceterum censeo Ukrainem esse Delendam
|