WLR pisze:
Komandor pisze:
Co do tego obwiniania puszczalskich małolat marzących o nogach w procę dla obleśnego starucha (i 40 latek dla małolaty to staruch) z kasą czy sławą . się nie wypowiem. Niech to co napisałeś WRL samo o tobie mówi.
Jak widać, to przepisywanie internetu nie uczyniło ciebie nic mądrzejszym, bo trzeba jeszcze rozumieć co się przepisuje misiu.
Otóż wbij sobie pod czapkę, że ja małolat nie oskarżam, tylko stwierdzam fakt. Puszczały się za komuny, pewnie też przed wojną i rozbiorami.
Nie zwróciłeś oczywiście uwagi na moje ostatnie zdanie, a ono własnie jest moim stanowiskiem w sprawie. Jest towar, to i chętny się znajdzie.
To my wszyscy jesteśmy winni! Winni jesteśmy jako rodzice chowający dzieciaka jak kota szwendającego się gdzie i kiedy chce. Winni ułudy,
że retoryczne pytanie - "a lekcje odrobiłeś", wypełnia obowiązki rodzica. Winni jako obywatele, bez protestu pozwalający na upadek osiedlowych
klubów i gminnych MDKów. Winni jesteśmy uważając, że lekcja religii nauczy dzieciaka zrozumienia norm moralnych i szacunku do siebie.
Głupi ludzie wychowują głupie dzieci. Pazerni dorobkiewicze wychowują tępe blachary, a patologia rodzi patologię. Tak tworzy się towar, a
amatorów tego towaru od zawsze cmokamy w dupy, czyż nie? Polański, Nicholson - żeby tak z grubsza. Kto nie lubi Nicholsona, no kto?
Ja lubię, i to o mnie mówi wszystko - jak zapewne za chwilę ogłosi światu Kolos Helski, który internet przepisał nim go Chuck Norris przeczytał.
Wiesz Wirnik, OK, dotarło, że tylko opisałeś. Niech będzie.. Co prawda w takim tonie.... mniejsza. I chyba jednostronnie - jest towar - jest popyt. A może by tak odwrócić. Jest popyt - jest towar. Bo jakby popytu nie było to ani tych chętnych, z własnej woli, i tych zmuszanych, gwałconych, też by nie było. A film, jakbyś nie zauważył, byl raczej o tych drugich, Wabionych, omotanych, zmuszanych. Opisałeś fakty. Ale tylko jedną stronę. To trochę takie zrzucanie winy na ofiary często. Bo nawet te co w szpileczkach się do tych przybytków same pchały niekoniecznie pchały się by je jakiś stary rep w kasą wyruchał w kiblu. Piszesz, zepsute małolaty tworzyły rynek i nic dziwnego ze znajdowały amatorów. Czy to ci przypadkiem nie przypomina tłumaczenia tych biskupów co pisali (mówili), że dzieci kuszą księży. Same lgną. Ze często robią to za kasę, inne korzyści np rzeczy z darów (za komuny - Jankowski i inni).
Tak jest, z różnych przyczyn jest i taka spontaniczna prostytucja nieletnich: Biedy (przed wojną jak już pytasz młodsze się na ulicach podwarszawskich miasteczek panom z Warszawy za 1 zl oddawały), bo chcą mieć to samo co koleżanki w szkole (gdzie rewia mody jest teraz i szpan), bo im wielki świat imponuje i nawet za darmo świat idą w tango.
Ale jest też druga strona medalu. Bardziej ciemna. Wyszukiwanie naiwnych lasek w sieci, kuszenie, itd. O tym milczysz. I to wiele mówi.
I wiem, ze to z obserwacji piszesz. Nawet skomentowałem, że Ty widziałeś a celebryci ślepi byli.
I wiesz, tylko jedno, z tym przepisywaniem internetu. Słuchaj no artysto, ja więcej książek przeczytałem niż Ty w całym swoim życiu na oczy widziałeś. I nie były to tylko (i nie są) czytadła. Ale np książki z serii ceramowskiej, historie powszechne, o sztuce, filozofii, z astronomii (Rybka. Kulikowski, inni) wartka akcja z ciągami Hertzsprunga-Russella, z fizyki, biologi (rzadziej) i innymi. Wiem, dla Ciebie to niepojęte, że ktoś po prostu może mieć wiedzę. I to szeroką. Nie tylko w swojej specjalności lub wąskim hobby. Oczywiście nie pamiętam wszystkiego dosłownie i w dzisiejszych czasach wspieram się cytatami z internetu (dając często linki jako źródło). Ale równie dobrze mógłbym iść poszukać na półkach i z palucha wklepać.
Tak, wystarczy w google. Ale nawet i w google trzeba wiedzieć czego się szuka. Np wiedzieć, że istnieje coś takiego jak ten diagram H-R. Albo historyk angielski George Macaulay Trevelyan, aby go w internecie znaleźć.
Oczywiście tacy geniusze jak Ty wiedzą to samoistnie sami z siebie. Mają wiedzę objawioną. Nic z netu (a i z książek)
Otóż wiedzę zawsze ma się z jakiegoś źródła. I sprawą drugorzędną jest czy ze szkoły, z książek czy internetu. Chociaż podstawą powinny być te pierwsze.