maerose pisze:
Pędzi pędzi pan Kazimierz przez przysiółki, wioski
la la la la hopsasasarymcymcymrymcymcym.
To się nazywa zrywanie z arogancja władzy, pamiętam, sama pani premierka Beata mówiła.
Tak powiedziała i nie czepiajcie się, ludzie małej wiary.
Pędzi,pędzi pan Bartosik...
Cytuj:
Szara eminencja w MON i jeden z najbardziej zaufanych ludzi ministra. Karierę zaczynał jako kierowca ekipy stanu wojennego i funkcjonariusz Wojskowej Służby Wewnętrznej, którą ustawa o IPN zalicza do komunistycznej bezpieki.Limuzynę z ministrem prowadził Kazimierz Bartosik, dzisiaj funkcjonariusz Służby Kontrwywiadu Wojskowego, przywrócony tam w 2015 r. na polecenie samego Macierewicza.Kiedy Macierewicz obejmował MON, Bartosik był już poza służbą, złożył raport odejścia. Jedną z pierwszych decyzji ministra było ściągnięcie Bartosika do SKW.est on jednym z najstarszych stażem (jeśli nie najstarszym ) funkcjonariuszem służb specjalnych w Polsce. Pracę w nich zaczynał pod koniec lat 70. w WSW. W stanie wojennym był osobistym kierowcą gen. dywizji Michała Janiszewskiego, członka Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i szefa gabinetu gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
Kiedy Macierewicz został szefem MSW w rządzie Jana Olszewskiego (grudzień 1991 r. – czerwiec 1992 r.), Bartosik po raz pierwszy pracował jako jego osobisty kierowca. Wtedy zdobył zaufanie Macierewicza, który 4 czerwca 1992 r. podjął nieudolną próbę zmobilizowania Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych oraz GROM do obrony rządu. Planował wtedy najpewniej m.in. internować Lecha Wałęsę. Z Macierewiczem spotkał się ponownie w czasie pierwszych rządów PiS (lata 2005-07). Po raz kolejny był jego kierowcą, ale już na etacie w kontrwywiadzie wojskowym, który Macierewicz zakładał.Po upadku rządu PiS, Kazimierz Bartosik został w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego.Dostał etat cywilny, czasem woził nawet szefów. Nikt nie miał do niego żadnych zastrzeżeń,choć wiadomo było,że to człowiek Macierewicza.Obecnie Kazimierz Bartosik przeżywa swój najlepszy czas. W SKW awansował na oficera. A w MON uważają go za osobę wpływową i mogącą „wszystko” u ministra. Jest też przez SKW chroniony – dziennikarze jednej ze stacji telewizyjnych próbując ustalić szczegóły jego biografii odkryli, że z archiwum wojskowego w Mińsku Mazowieckim przeniesiono jego teczkę personalną do wyłącznej dyspozycji szefa MON.Misiewicz to przy nim pikuś...
Sam Bartosik – mimo, że służył w organach bezpieczeństwa PRL – chwali się znajomym, że „dezubekizacja” obniżająca emerytury nawet za jeden dzień przepracowany w bezpiece jego osobiście nie obejmie. – Ma obiecane, że zastosuje się wobec niego przepis mówiący, że funkcjonariuszom, którzy udowodnią swoje szczególne zasługi, nie stanie się krzywda – twierdzi cytowane już źródło w MON.
za gazetą wyborczą