Wioskowy głupek walczy o swoje koryto.
Powinni raczej napisać "wymęczył".
"Fakt": Macierewicz wymusił wizytę w USA?Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz wszelkimi sposobami walczy o utrzymanie stanowiska. Jednym z nich ma być wymuszona wizyta w Stanach Zjednoczonych – pisze gazeta.
Przypomnijmy, że Antoni Macierewicz udaje się do Ameryki, gdzie spotka się z generałem Herbertem Raymondem McMasterem, doradcą prezydenta Donalda Trumpa do spraw bezpieczeństwa narodowego.
Jak pisze w "Fakcie" Magdalen Rubaj, minister obrony narodowej sam mocno zabiegał o zorganizowanie spotkania za Atlantykiem.
"Z tego, co słyszałem, zabiegał o spotkanie z kimkolwiek. To znaczy nie ze wskazaną wcześniej osobą, ale z kimś, z kim uda się w ogóle spotkanie umówić, po prostu z kimś od Trumpa" (sprzątaczki też były zajęte?
) - relacjonuje gazecie polityk rządzącej partii. Według rozmówcy "Faktu" to kolejny krok Macierewicza, który ma uchronić szefa MON przed dymisją.
W ministerstwie oraz wśród polityków PiS zaczęła także krążyć informacja, że Macierewicz miał wręcz wymusić na naszym ataszacie obrony w USA organizację takich rozmów - czytamy.
Macierewicz ma prosty cel. Rekonstrukcja ma się odbyć jeszcze dziś lub jutro, jednak spotkanie jest dopiero 17 stycznia. Jeśli głowa szefa MON poleci, to Polska ośmieszy się w Waszyngtonie, a mało tego dla PiS, media będą miały wielkie używanie z rządu, obserwując toporne starania dyplomacji mające na celu naprawę blamażu. Minister zatem liczy, że Mateusz Morawiecki nie zdecyduje się na ryzyko dyplomatycznej wpadki i zachowa przynajmniej na razie status quo.
Niestety, jak donosi “Fakt”, do kompromitacji Polski już doszło. Bowiem okazało się, że wizyta w USA nie była okazją, która spadła z nieba Macierewiczowi lub chociaż wynikała ze sprytnego wykorzystania okoliczności. Nie, została ona zwyczajnie wymuszona kanałami dyplomatycznymi. Co gorsza, minister obrony poważnego kraju zabiegał o spotkanie z kimkolwiek z ekipy Trumpa. Starania polskich dyplomatów musiały w oczach Amerykanów wyglądać żenująco i śmiesznie. Takie zagranie w trakcie negocjacji wielomiliardowego kontraktu na “Patrioty” i inne systemy uzbrojenia, to pokazanie drugiej stronie słabości, która zostanie wykorzystana. Polska potrzebowała kreować w Waszyngtonie wizerunek racjonalnego i poważnego sojusznika i inwestora we własną obronność, który odrzuci ofertę jeżeli tylko wyczuje, że nie spełnia ona jego interesów. Tymczasem MON pokazał, że są w Polsce sprawy ważniejsze niż pieniądze, a negocjacje mają nie racjonalny, ale medialny charakter. Stąd Amerykanie już raz dokręcili nam śrubę i mogą zrobić to ponownie. W powyższy sposób wewnętrzna gra w rządzie PiS może zaprzepaścić efekty całego wieloletniego programu modernizacji sił zbrojnych. Państwo teoretyczne objawia się nam ponownie w pełnej okazałości.
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/prasa/news-fakt ... ign=chrome