Ja pierdolę, co za cyrk.
Ostatnio głośno zrobiło się głośno w niektórych mediach po tym gdy okazało się, że awansowany 8 kwietnia tego roku przez szefa MON na stanowisko dowódcy Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu- gen. Krzysztof Motacki. To znaczy awans ten dotyczył najważniejszego stanowiska w strukturach NATO w Polsce. Czyli jak z tego wynika, jest ono bardzo odpowiedzialne i prestiżowe.
I wszystko było by ok! gdyby nie to, że mianowany na to stanowisko generał Krzysztof Motacki ukończył „wyższy kurs doskonalenia oficerów ZSRR w zakresie rozpoznania wojskowego”.
Chodzi o to, że takie kursy organizowało i nadzorowało radzieckie GRU, które łączy kompetencje zarówno rozpoznania, dywersji wojskowej, jak i „klasycznych” zadań wywiadu.
Gen. Motacki nie ukrywa, że skończył taki kurs. Przekonuje jednak, że nie był on organizowany przez GRU, lecz „okołowojskowy”:
„Zostałem wysłany przez dowódcę batalionu rozpoznawczego, w którym wówczas służyłem”– powiedział gen. Krzysztof Motacki.
Jednak jak twierdzą niektórzy oficerowie, którzy znali bardzo dobrze praktykę takich szkoleń: „Wszystko, co jest związane z rozpoznaniem wojskowym podlega w Rosji GRU”
Według znanego publicznie życiorysu gen. Motackiego nie ma żadnej wzmianki o tym, że w 1989 roku skończył on w Związku Radzieckim kurs organizowany przez wojskowy wywiad GRU.
Okazuje się jednak, że o tym zatajonym publicznie fragmencie życiorysu Krzysztofa Motackiego doskonale wiedział szef MON Antoni Macierewicz, którzy przyznał się do tego w udzielonym w tym tygodniu portalowi „niezależna” wywiadzie, że:
„Dokumenty pana generała zostały bardzo dokładnie sprawdzone (…)On sam na własną prośbę poddał się również badaniu wariografem(…) Był wszechstronnie sprawdzony kontrwywiadowczo i mogę z całą stanowczością zapewnić, że żadnego kursu GRU nie przeszedł. Wszelkie informacje, jakoby tak miało się stać, są po prostu nieprawdziwe – oświadczył minister obrony.
I w ten sposób, nie po raz pierwszy, okazało się, że ten zagorzały tropiciel komuchów ogarnięty przy tym szpiegomanią, jednak niektórych z nich po cichu, bez rozgłosu medialnego mianuje na najważniejsze stanowiska w wojsku.
Nie jest to zresztą jedyny taki kontrowersyjny przypadek związany mianowaniem na ważne stanowisko dowódcze w jednostce NATO w Elblągu przez Macierewicza.
Otóż, w lipcu br., że policjanci z Grudziądza zatrzymali wysokiego rangą oficera. Okazało się, że jest to pułkownik ze sztabu Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód, który również został wyznaczony na to stanowisko osobiście przez ministra Macierewicza. Oficer ten przez internet umówił się na spotkanie z czternastoletnią dziewczynką. Gdy przyszedł na miejsce spotkania, czekali na niego policjanci. Okazało się, że była to prowokacja przeprowadzona przez jednego z łowców pedofilów. W internecie podawał się za nastolatkę i umówił się z oficerem Wojska Polskiego. Pułkownika odwołano ze stanowiska i przeniesiono do rezerwy. Jednak służby wojskowe mając wiedzę o zboczonych skłonnościach szefa sztabu międzynarodowej dywizji z Elbląga, nie podejmowali w tej sprawie żadnych czynności. Ciekawe kto go i w jakim celu krył?
W tej sytuacji chciałoby się zapytać, wg. jakiego klucza Macierewicz dobiera oficerów na najwyższe stanowiska dowódcze?
Otóż, odpowiedź jest bardzo prosta, a więc takich, których przeszłość lub też nawyki nie są brane pod uwagę natomiast stanowią na nich silne haki w razie potrzeby, ale przede wszystkim całkowicie i bezrefleksyjnie podporządkowali się woli Macierewicza występującego tu jako pośrednik prezesa wszystkich prezesów, który wzorem Stalina mocno dzierży władzę z drugiego szeregu. Tak o to w „demokracji”, której w tym kraju takk naprawdę dotychczas jeszcze nie było, wyrósł nam bez rozgłosu nowy dyktator, otoczony wiankiem swoich zaufanych pachołków. Macierewicz jest jednym z nich, i do tego bardzo kluczowym.
https://adnovumteam.wordpress.com/2017/ ... ore-110139