Dzisiej byłem u lekarza z żoną. Jechałem obok Jankowskiego statui na Stolarskiej ulicy. Mrowie policji. Ludu niewiele. Dźwig jacyś spawacze i szychy w liczbie dwóch ze zwiazku ( kamizelki) slidarności?
To juz nie SOLIDARBOŚĆ...
Ale obstawa była. Przeciez nic sie nie dzieje. Jak rozbierają walący sie dom to potrzebne policjanty?
Powiedzieli, ze go schowajom dopóki kurz nie opadnie, w jakimś magazynie, pewnie w piekarni u Pellowskiego, przyjaciela jego. Jego synek bywał czesto na plebanii ( Pellowskiego synek). Ręka rękę...
Czytałem ostatnio, a` propos, ze w szpitalu pewien kapelan wykorzystał bezwolnego pacjenta, znaczy - nie bezwolnego tylko takiego co to miał rece i nogi w gipsie i go wybrandzlował, znaczy- nie! Zonanizował go kulturalnie. Jak to sie wydało? Ano, pewnie krzyczał: SIOSTRO!!!!!!!!!