Boruch pisze:
Właśnie. Powiem więcej. Kot to stworzenie niezależne. Taki ma charakter. Człowiek ma bardzo mały wpływ na kształtowanie charakteru kota. Psa tak, ale nie kota.
Panie Boruchu, każde stworzenie można - jak Pan mówisz - ukształtować, oczywiście proporcjonalnie do posiadanej inteligencji,
czyli zdolności do abstrakcyjnego myślenia i dwustronnej komunikacji opartej na dźwiękach, gestach itp. To kształtowanie w
zależności od owej zdolności, zaczyna się od dostosowania swojego zachowania do celu jakim jest otrzymanie pożywienia, aż
do zaspokojenia uczuć wyższych. Wszystkie zwierzęta obdarzone są instynktem, ale nie wszystkie zdolne do przyswajania nowych
wzorców zachowania. Ludzie z ułomnością intelektualną również zdolni są niekiedy jedynie do czynności fizjologicznych i zachowań
instynktownych, jak np. obronnej reakcji na bodźce bólowe. Tak więc w relacji dwóch zwierząt - a przecież człowiek jest nim również
- obydwa kształtują swoje zachowanie tak, aby zadbać o swoje korzyści. O ile więc pies reaguje interpersonalnie, rozumiejąc na skutek
zdobywanego doświadczenia, że jego pożądane zachowanie przynosi mu korzyść, o tyle kot ogranicza się jedynie do funkcjonowania
w ramach instynktu i nauczyć się niczego nie tyle nie chce z przyczyny swojej niezależności, ile zwyczajnie nie może z powodu małego
rozumku. Równie dobrze można by uczyć rybkę z akwarium piruetów. Kot nie tylko nie mieści się w dziesiątce najbardziej inteligentnych
zwierząt, ale nawet w dwudziestce się nie znajdzie. Taka ośmiornica potrafi odkręcić słoik z jedzeniem, ale też posłużyć się prostym
narzędziem dostosowując ad hoc, to co ma pod macką i np. rozbić słoik kamieniem. Ptaki z rodziny krukowatych z powodzeniem używają
przejeżdżających samochodów, które kołami kruszą im orzechy, bo potrafiły połączyć obserwowane zdarzenia w logiczny ciąg i wiedzą,
że trzeba taki orzech wrzucić pod koła. Natomiast domowy kot zdechnie z głodu, jeżeli nie dostanie szamy wprost do miski. Za cholerę
nie skuma, że worek z karmą jest w szafce z której pańcia wyjmuje go milion razy, sypiąc do michy. Miałem kota 18 lat i moja obserwacja
tego futrzaka, potwierdza opinie zwierzęcych behawiorystów na temat kociej inteligencji. Przypomina mi się syn kolegi, który po roku
zrezygnował ze studiowania na Politechnice, bo jak powiedział - ona go ogłupia. Tutaj można mówić o świadomej decyzji, ale nie kiedy
np. obywatel Suski powiedziałby, że on mógłby nawet noblistą zostać, ale jest na to zbyt niezależny. To taki kot prezesa - kuweta i mruczeć.