Boruch pisze:
Z badań wynika, że podobno Polacy są coraz bardziej świadomi zagrożenia psującego się klimatu.
Może i są czegoś świadomi, jednak wierzą, że można raka wyleczyć modlitwą.
Te wszystkie szczyty klimatyczne i kary za emisję działają ze skutkiem odwrotnym do deklarowanego.
Jak dotychczas tylko Europa krzyczy o nadchodzącym kataklizmie i sama na siebie nakłada kary, co ma
taki sam sens, jak proszenie wujka by umył zęby bo w pokoju śmierdzi mu z paszczy, podczas gdy w tym
samym pokoju dziadek popierduje po grochówce. Analogicznie Europa nakłada kary za emisję które są
składową kosztów produkcji, przez co towar europejski staje się drogi i wypiera go tani, bo nieobłożony
karami towar z Chin, Indii, czy nawet USA, które w dupie mają ograniczenia emisji i emitują sto razy
więcej niż Europa w tym samym przecież "pokoju". I o to głównie chodzi lobbystom klimatycznym, żeby
europejska produkcja nie była konkurencyjna, a nie o iluzoryczny dobrostan ludzkości.
Utopijne brednie, że za kilka lat europejska produkcja będzie neutralna dla środowiska są możliwe o tyle,
że za kilka lat nie będzie żadnej europejskiej produkcji, a więc i szkodzić nie będzie nikomu. Natomiast
Chiny i inne szkodniki dostarczą czego potrzeba, nie zawracając sobie dupy idealistycznymi pierdołami.