Ależ panie Boruch jesteśmy hipokrytami. Praktycznie wszyscy. No może w większości nieświadomymi tego. Z braku wiedzy. Z braku umiejętności i chęci szerszego spojrzenia.
i z tym co Pan napisał się zgadzam. Szczególnie z tym:
Cytuj:
Niektórzy z was to jakby marzyciele z Marsa. Człowiek zagospodarował świat przez miliony lat. A wy byście chcieli żeby PiS jedną ustawą wszystko zmienił jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Nie drwijcie z własnej inteligencji. Coś co człowiek tak dobrze spierdolił nie da się naprawić tak aby wszyscy byli zadowoleni. I człowiek, i ekolog, i koza, słoń, norka, itp.
Bo ja z uporem maniaka jeszcze raz pragnę zwrócić uwagę na grafikę jaką zamieściłem.
Tytuł na polski to. Ile potrzebowaliśmy Ziem (jako planet) jakby wszyscy mieszkańcy Ziemi żyli jak:
Chcemy żyć jak w Ameryce? Chcemy być tak bogaci. Średnio. Bo i tam bieda bywa ale i tak mniej biedna niż bieda całkiem bogatego mieszkańca wioski z Burkina Faso czy wielkiego wodza Indian z Amazonii.
Każdy chce. My. Chińczycy. Pakistańczycy, Afrykańczycy (ci biedniejsi nawet chcą tak jak my, lub Niemcy dlatego tu jadą do nas). Czy możemy się temu dziwić? Nie? Jak my chcemy to czemu te prawo do chciejstwa, marzeń i dążeń odbierać innym? Gorsi są? tylko nam się należy szyneczka z Biedronki, woda w kranie na każde życzenie i ta butelkowana za grosze w sklepie? Nowe buty z CCC bo modne?
No ale skąd wsiąść tych 5 (słownie PIĘĆ) Ziem?.
No?
Skąd?
A nawet jakby całą jedną wykorzystać dla nas do cna to co ze zwierzątkami (oprócz tych co na nas i nasz dobrobyt robią czyli udomowionymi i hodowlanymi)?
I nikt z nas (ŁĄCZNIE ZE MNĄ - chociaż też starym samochodem jeżdżę, mam starą komórkę, bo dobra, a w butach potrafię latami łazić jak Kaczyński jaki, co moją żonę niezmiernie wkurwia, bo nie pozwalam wyrzucać) nie zrezygnuje ze swojego poziomu życia by żyć przeciętnie jak Hindus czyli wykorzystać tylko 0,7 Ziemi na swoje potrzeby a resztę zostawić ukochanym przez nas zwierzątkom.
Ktoś zaraz powie, no tak, już wykorzystujemy 1,7 Ziem a jakoś to hula.
Ale chyba to dlatego, ze nie rozumie o co chodzi z tym śladem, i tym wykorzystaniem. Otóż to jest zdolność do regeneracji, otworzenia zasobów, Takich jak tlen, woda, gleba (podlegająca degradacji i erozji w wyniku monokulturowych wielkich upraw) itp.
I teraz żyjemy po prostu na swoisty kredyt. Korzystamy z zapasów. To coś jak z organizmem co z powodu niedostatku pożywienia zaczyna zjadać sam siebie. Własne mięśnie.
Jeszcze inaczej. Powiedzmy ze żyjemy w układzie zamkniętym (na statku kosmicznym) i mamy w systemie 1000 litrów wody. Bo tyle potrzeba by się samooczyszała (nawet z lekkim wspomaganiem) biologicznie jak będziemy zużywać 10 litrów dziennie. Zużywamy, potem wypacamy, sikamy i sramy, myjemy się, pierzemy i pomyje wylewamy i to wraca do systemu i się oczyszcza. I wydajność tego systemu to 10 litrów dziennie właśnie. Ale sobie na tym statku zaczynamy folgować. A co? Pić już nie wolno? I sobie dzieci zrobimy. A co? Każdy lubi dzieci i chce. Zaczniemy tę wodę zużywać na inne cele. Np na pędzenie bimbru. A co? I zaczniemy zużywać 15 litrów dziennie. Deficyt 5 litrów. Ale na początku mieć się pozornie nie dzieje. Nadal mamy przecież te 1000 litrów w zapasie. Potem 995, 990... 900. Dzień mijają a my sobie dobrobyt podnosimy. Przecież rozwój jakiś musi być. Wzrost wodnego PKB. Na dodatek system, nawet obliczony z zapasem nie tylko jest przeciążony bo więcej brudów do niego trafia i traci początkową zdolność oczyszczania. Już nie regeneruje 10 litrów dzienne a tylko 8 (bo tej czystej, zdolnej do regeneracji wody, gdzie żyją sobie glony coraz mniej, glonów coraz mniej, nawet jak na początku mając więcej pokarmu nawet ich przybyło ale też osiągnęły pewną granicę na objętość, a objętość maleje, bo coraz więcej wody w obiegu, poza systemem, w bańkach na zacier, w jacuzzi (bo sobie zrobiliśmy na statku) w której godzinami się pławi kosmonautka. np).
Jest bosko. Ale kiedyś, za miesiąc może dwa zużyjemy już całą czystą wodę. I co?
Tu bardziej dokładny graf z tym w jakich państwach ile tych przeliczeniowych (aktywnych biologicznie) ha się zużywa na głowę mieszkańca.
Załącznik:
800px-Ślad_ekologiczny_a_wskaźnik_rozwoju.jpg [ 56.21 KiB | Przeglądany 2352 razy ]
Żeby zachować równowagę, czyli zdolność do regeneracji zasobów Ziemi na jednego jej mieszkańca powinno przypadać 1,7 gha. (poprawiłem bo 2,2 to stare dane, przybyło nas, te 1,7 też już stare ale mniej)
I podam wyjaśnienie z netu, co to za wskaźnik ten ślad i hektar:
Cytuj:
Globalny hektar (GHA) jest jednostką miary dla śladu ekologicznego osób lub działalności i potencjału biologicznego na ziemi lub jej regionów. Jeden hektar jest globalny to roczna wielkość produkcji biologicznych stosowanych u ludzi i ludzkiej asymilacji odpadów, na hektar gruntu biologicznie produktywnego i rybołówstwa.
Mierzy produkcję i konsumpcji różnych produktów. Zaczyna się od całkowitej produkcji biologicznej i asymilacji odpadów na świecie, w tym upraw, lasów (zarówno produkcji drewna i absorpcji CO2), wypas i wędkowania. Suma tych rodzajów produkcji, ważonych bogactwa ziemi, której używają, jest dzielona przez liczbę hektarów wykorzystywanych. Kalkulacja nie obejmuje pustyń , lodowców , a otwartym oceanie .
„Globalny ha na osobę” odnosi się do ilości odpadów produkcyjnych i asymilacji osobę na planecie. W 2012 roku było około 12,2 mld globalnych hektarów produkcji i asymilacji odpadów, średnio 1,7 globalnych hektarów na osobę. Konsumpcja wyniosła 20,1 mld globalnych hektarów czyli 2,8 globalnych hektarów na osobę, czyli o 65% więcej niż regenerowane było spożywane. Jest to możliwe, ponieważ istnieją naturalne rezerwy na całym świecie, które funkcjonują jako backup żywności, materiałów i energii dostaw, chociaż tylko przez stosunkowo krótki okres czasu. Ze względu na szybki wzrost liczby ludności, te rezerwy są uszczuplone w coraz większym tempie.
https://pl.qwe.wiki/wiki/Global_Hectare(tłumaczenie nieudolne bo automatyczne z wiki, ale specjalnie aby każdy mógł zajrzeć pod link i bez problemu przeczytać, ja trochę poprawiłem, ale nie dużo)
Tu też warto zajrzeć:
https://pl.qwe.wiki/wiki/Earth_Overshoot_DayI teraz nie jest aż takie istotne czy te szacunki są dokładne i np czy tych hektarów nie jest np 12.1 mld czy 15 mld.
Nie ważne jest czy dokładnie oszacowano zdolności regeneracyjne jednego gha.
Nawet jak nie jest aż tak tragicznie jak przedstawiają dzisiaj to przecież jest coraz więcej (już prawie 8 mld.) i coraz więcej produkujemy i konsumujemy nie tylko nominalnie ale i na głowę. Nawet w tych biednych krajach.
I jeszcze się tym wszyscy szczycimy. Wzrostem dobrobytu, PKB itd. I chcemy więcej, więcej... taki cele mamy szczytny.
I jak jeszcze tak nie jest to za chwilę będzie.
Zasada jest słuszna. Układ zamknięty to układ zamknięty i nic nie bierze się cudownie z nieba. W dużym "samooczyszcajacym" się akwarium takim na kilkaset litrów, chociaż nie jest idealnym układem zamkniętym (bo filtr, napowietrzanie - ale też o konkretnej wydajności) nie da się hodować więcej rybek niż jest wstanie po nich się oczyścić. Albo je przekarmiać. Jakiś czas wytrzyma. Może nawet długo. Ale w końcu będzie trzeba całą wodę, żwirek itp wymienić. Kto nam wymieni Ziemię?
Tu jest tabelka, która dokładniej pokazuje kto i ile "żre i sra" (konsumuje dóbr i produkuje odpadów).
USA, Australia, Kanada pow 8 gha (za rok 2012 - teraz pewnie o wiele więcej, pow 9? 10?, nie chce mi się szukać).
Tak ekologiczna Szwecja - ponad 7
Finlandia - prawie 6.
Niemcy z wiatrakami pięknymi - ponad 5.
Norwegia prawie 5
Polska 4,4 (podobno nam się ostatnio zmniejszyło do 3,2 bo bila nas emisja CO2 i brak recyklingu, podobnie bije to np w Rosję która ma ślad/łeb 5,7 , więcej od Dani i Niemiec a przecież nie żyją tak dobrze)
Tylko że jak chcemy żyć tak dobrze i bogato jak Niemcy czy Norwegowie to nawet jak spełnimy ich ekologiczne standardy i tak zwiększymy swój ślad ekologiczny do około 5). A przecież chcemy!!!! Nie?
I co z tego wynika dla Norek. Otóż to, ze płaczemy nad różami kiedy plonie las. Las, który samemu podpaliliśmy.
I tak sobie uciszamy litością nad norkami sumienie jednocześnie popełniając sobie (nawet jak nieświadomie) zbrodnie na całej planecie. I z miłości do zwierzątek, trzymając pieski o koty (może kiedyś norki i liski - fretki już przecież w domu trzymają niektórzy) będziemy zwiększać jeszcze zagładę ziemi. Czyli na początek wszystkich dzikich zwierzątek, lasów, potem tych biednych ludzi ze slamsów (Afryki, Azji ale i u nas w EU pewnie się pojawia), korzy zdechną w końcu z głodu, pragnienia i brudu a potem... a potem może się jakoś unormuje jak nadmiar "bydła" zdechnie.
Tylko, że już nie będzie jak nad norkami i innymi sarenkami płakać.
Spytacie co zrobić? No niby zgodzić się na życie na poziomie przeciętnego Hindusa czy innego Haitańczyka. Ujemny PKB sobie zafundować na cale lata.
Ale już widzę jak IreneuszBe w Niemczech np. rezygnuje z tego co ma aby tylko do poziomu Polskiego 500 plusa patologicznego się cofnąć, a co dopiero Pakistańczyka. Ja też nie zrezygnuje. Ba, chce więcej jeszcze!!! Więcej!!! I dwa pieski, 3 koty i tę piękną wysztafirowaną białą norkę na złotym łańcuszku prowadzać też chce. A przynajmniej dla w wnuczki taką.
Ale ja się nie oszukuje przynajmniej i nie udaje, ze walcząc o te norki ratuje zwierzątka i cały świat. Bo taki wspaniały i kochający przyrodę jestem.
Jewstem pazerną swinią przy korycie życia i dobrze mi z tym. A raczej źle, Bo są świnie co mają lepiej. A też chcę.
I nie będę się przebierał jak inne świnie przy korycie w piórka słowika co tak pięknie o miłości śpiewa. Jestem świnia ale swój honor i dumę mam... nie będę się swojego świństwa wypierał
Uważam, że to dobrze, że tych ferm i uboju nie będzie. Bo takie zadawanie cierpień tylko dla widzimisię kilku (nawet jak kilkuset tysięcy) modniś i szpanerów czy aby jakieś archaiczne religijne nakazy spełnić, jest bez sensu i podle. Bez futra z norek da się żyć. Z zimna się nie zdechnie. Bez rytualnego uboju też. Nie ma żadnych dowodów naukowych, ze Żyd czy Muzułmanin jak zje niekoszerne czy inne haram to zdechnie.
jak nie będzie nic innego to i szynkę będzie wpierniczał aż mu się uszy będą trzęsły i mlaskał.
Mały krok to. Może marginalny ale czemu nie zrobić go jak można.
Ale trzeba się też i szerzej, poważniej nad sobą zastanowić.
Edyta. miał być bold a nie cytat pod konieć.