Trzeba jenotowi oddać, że jego Aga to znacznie lepsza laska, niż poseł Krystyna.
Znajomi posła Tarczyńskiego: "BYŁ NIKIM. Agnieszka szybko mu zaimponowała"...
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński wprawdzie skończył już 38 lat, jednak lubi zachowywać się jak niedojrzały nastolatek. To właśnie on zasłynął wyzwaniem byłego prezydenta Lecha Wałęsy "na solo", zdjęciami w futrze z jenota oraz obszernymi relacjami z egzotycznych wycieczek, składającymi się niezmiennie ze zdjęć kolorowych drinków na tle zachodu słońca, bungalowu na palach oraz biletów lotniczych w klasie biznes. Ostatnio relacja została wzbogacona o wizerunek damskich piersi, konkretnie należących do partnerki Dominika, którą on sam przedstawił swoim fanom jako Agę'72 i pokazał, jak zdejmuje ona stanik.
Odbyło się to w basenie pięciogwiazdkowego hotelu Jumeirah w Baku, kontrolowanego przed rodzinę prezydenta Azerbejdżanu. Na szczęście Tarczyński, który w Sejmie pełni rolę przewodniczącego polsko-azerbejdżańskiej grupy parlamentarnej, przyjmując zaproszenie na wakacje nie dopatrzył się żadnego konfliktu interesów.
Krótko po powrocie, korzystając z faktu, że wszyscy są przygnębieni tragicznymi nawałnicami i zajęci usuwaniem ich skutków oraz pomocą ofiarom, które często straciły dorobek całego życia, Tarczyński z wrodzonym sobie taktem błysnął zdjęciem na luksusowym jachcie.
Oczywiście z partnerką, z której jest, co podkreśla na każdym kroku, niezwykle dumny.
Jak ujawnia Newsweek, nie ma zresztą specjalnie innego wyjścia.
To właśnie Adze'72 zawdzięcza swoją karierę i luksusy.
Przeprowadzając się do Kielc, Tarczyński był nikim - wspomina dziennikarz kieleckiej gazety. Nikt go tu nie znał i on nie znał nikogo. Agnieszka jest kobietą sukcesu i szybko zaimponowała młodszemu o siedem lat Dominikowi.
Agnieszka Migoń, znana kielecka bizneswoman, sfinansowała ponad połowę kosztów kampanii parlamentarnej Tarczyńskiego. Pozwala mu także jeździć jej samochodem i zabiera na luksusowe wycieczki.
To nie tylko partnerka parlamentarzysty PiS-u, lecz także jego sponsorka - pisze tygodnik. Gdy w 2014 roku Tarczyński kandyduje do Sejmiku Świętokrzyskiego, Migoń wpłaca na kampanię PiS 5 tysięcy złotych. A gdy rok później walczy o mandat posła, przelewa kolejne 40 tysięcy. Z faktur, znajdujących się w Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że kampania parlamentarna Tarczyńskiego kosztowała ok. 65 tysięcy złotych, co oznacza, że datek od Migoń wystarczył na pokrycie 60 proc. wydatków. Sam kandydat nie przekazał w tym czasie na fundusz wyborczy PiS ani złotówki. Za to zlecił partnerce kilka drobnych usług, na przykład zakup 40 kilogramów krówek, druk gazetki czy oklejenie samochodów.
Jak ujawnia jeden ze znajomych Tarczyńskiego z Kielc, miał on kiedyś pieniądze. Zarobił je na sprowadzeniu z Syrii i Ugandy stygmatyków, których przedstawiał zdesperowany ciężko chorym ludziom jako cudotwórców i uzdrowicieli. Jednak kasę zarobioną na ludzkiej naiwności zdążył już przehulać.
Kilka lat temu sporo zarobił, sprowadzając do Polski Myrnę Nazzour i ojca Johna Bashoborę i organizując pielgrzymki. Tyle, że to człowiek, który lubi się bawić i dużo wydaje. W Kielcach nie ma nawet mieszkania. Gdzie mieszka na co dzień. U Agnieszki - przyznaje informator gazety. Tarczyński kilka lat temu zaczął pojawiać się w Warszawie sportowym BMW. Przyjeżdżał nim na spotkania Solidarnej Polski, kręcił się koło Sejmu. Efektowne auto, tylko kolor trochę niemęski, taki jakby pomarańczowy. Okazało się, że to auto jego partnerki.
Na szczęście Tarczyński rozpieszcza swoja partnerkę jak tylko może. Pozwala się zabierać na egzotyczne wycieczki i chwali jej ciało, taktownie podkreślając, że jak na swój "podeszły" wiek, to ciągle trzyma się świetnie.
Wścibski Newsweek na ich harmonijnym pożyciu znalazł tylko dwie rysy.
Migoń od lat współorganizuje Świętokrzyski Bal Filantropów. To coroczna impreza charytatywna, na której pojawia się kielecka elita biznesu - pisze gazeta. Na dostępnym w internecie filmie z imprezy można zobaczyć, jak Tarczyński, już jako poseł partii rządzącej, licytuje na aukcji damską torebkę za 1,1 tysiąca złotych i przy gościach wręcza ją Migoń. Po imprezie organizatorzy zastanawiali się, co zrobić z tą licytacją, bo Tarczyński w ciągu kilku tygodni po balu nie wpłacił pieniędzy. I być może nie wpłacił ich do dziś.
Co ciekawe, Tarczyński wylicytował dla swojej partnerki torebkę, którą ona sama przyniosła na licytację.
Być może nie wpłacił pieniędzy do dziś, ja już przestałem śledzić sprawę - komentuje jeden z gości balu. A wie pan w ogóle,kto przekazał tę torebkę na licytację? Agnieszka.
Drugi zgrzyt miał miejsce w stołówce TVP, gdzie Tarczyński kręcił się kilka lat temu, jako ówczesny współpracownik śp. Przemysława Gosiewskiego.
Pamiętam, że zjawił się kiedyś w Warszawie w towarzystwie Migoń - wspomina informator Newsweeka. A za jakiś czas spotkałem go w telewizyjnej stołówce z inną śliczną dziewczyną. Przedstawił ją jako żonę.
Na szczęście Adze'72 to chyba nie przeszkadza.
Działaczom Prawa i Sprawiedliwości ciut bardziej. Podobno mają już dość Tarczyńskiego, jednak w trosce o liczebność klubu przed planowanymi na jesień ważnymi głosowaniami w sprawie sądów i mediów prywatnych, nie mogą pozwolić sobie na żadne rozłamy.
Zapytałem go kiedyś: "Człowieku, czy ty naprawdę wierzysz w to, co mówisz?" - wspomina jeden z posłów. Odpowiedział: "Daj spokój, przecież wiesz, że musimy tak gadać".
Jak sądzicie, co ma na celu prezentowanie w sieci wdzięków bogatej sponsorki?
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
