IroB pisze:
(...) w Niemczech placi sie podatek wyznaniowy
Tak samo jest w Norwegii z tym, że tu Polacy nie byli pytani, tylko z automatu zapisywani do kościoła katolickiego
przez samych katabasów (inne nacje muszą deklarować przynależność). Otóż tutejsze katabasy wyszły z założenia
iż każdy Polak to katolik, w dodatku nic niekumający w żadnym innym języku oprócz mamusinego. Ich nazwiska
znaleźli w "Brønnøysundregistrene" - to rejestr nazwisk i narodowości osób (oraz firm i takich tam) kiedykolwiek
pracujących choćby jeden dzień przy truskawkach. Do rejestru ma dostęp każdy tu mieszkający, więc i mafiosi
w sukienkach. W ten sposób kosili kaskę z budżetu państwa przez kilka lat. W końcu się wydało, bo katolickich
kościołów w całej Norwegii kilka a mszy po polsku w tygodniu jeszcze mniej (więcej jest po wietnamsku), natomiast
"wiernych" polaków kilkaset tysięcy. Bomba pierdolnęła i tak, jak pisał Kanakk, od strzała katabasy mają zapłacić
50 milionów koron grzywny. Nie napisał, że to tylko rodzaj mandatu, jaki wystawia na przykład policjant.
Śledztwo nadal trwa, jest sprawdzane dokładnie na ile "martwych dusz" i przez jaki okres brali dotacje.
Gdy w końcu policzą, dokładnie tyle co do koronki będą musieli wyrzygać. Nie będą mieli kaski - komornik zajmie
nieruchomości a potem je sprzeda na poczet długu.