Wielki Wezyr pisze:
A przeczytałeś tą emocjonalną bzdurę, którą wkleiłeś???
Cytuj:
"Dwóch mężczyzn zgwałciło swoją sąsiadkę - wciągnęli ją do mieszkania, gdy zmierzała na swoje piętro. Użyli prezerwatywy. Biegła sądowa stwierdziła, że nie może być mowy o przestępstwie, bo “dynamika gwałtu” wyklucza użycie kondomu. Sąd uznał, że gwałtu nie było" – taki przypadek opisała na swoim blogu w naTemat Anna Dryjańska, działaczka Feminoteki.
I teraz zastanów się nad tym fragmentem.
Dwóch kolesi łapie babkę na klatce schodowej, wciąga ją siłą do mieszkania a poszkodowana???
Milczy jak przysłowiowy grób. Nikt w bloku (akustycznym jak cholera, niezależnie od tego kto to budował) nie słyszy wołania o pomoc, nie słyszy odgłosów walki, przez okna nie lecą przedmioty wraz z szybami...
słowem - poszkodowania nie próbuje się bronić.
I to jest FAKT jaki można stwierdzić na podstawie opisu zdarzenia przez tą femę...
Ba! panowie mają czas na ,,postawienie'' fajfusów i założenie ,,odzieży roboczej'' szarpiąc się z ofiarą...
Druga sprawa - panowie nie stosują zastraszenia niebezpiecznych narzędzi, groźby okaleczenia - nic o tym nie wiadomo....
I zdziwienie femy gdy oddalono oskarżenie - bezcenne.
czy raczej - bezczelne - nic bowiem nie wskazuje na gwałt.
Było to raczej dobrowolne danie dupy, a gdy okazało się że może się roznieść po osiedlu - czy też ktoś trzeci widział i zagroził że ślubnemu zakapuje - trzeba było dupę (tym razem przed kopami od małżonka) ratować i oskarżyć kochasiów o gwałt...
I to oskarżanie sędziów o ,,zbyt dociekliwe przesłuchiwanie'' ,,ofiary''.
A jak do cholery (kiedy brak innych świadków) ma ustalić z możliwie dużym prawdopodobieństwem że ma do czynienia z przypadkiem gwałtu a nie zwykłym seksem który się panience później odwidział (czy też kochaś raz się przespał i powiedział - spadaj mała tam są drzwi i.... paniena poleciała się zemścić. To cholernie częsty motyw działania.
Przypominam sobie pewną sprawę o gwałt z lat 70 ub wieku. Tylko przytomność umysłu adwokata podejrzanego i rozsądek sędziego spowodowały umorzenie postępowania na sali sądowej i zwolnienie z odpowiedzialności bogu ducha winnego chłopaka. Stało się to dzięki dociekliwości papugi i sędziemu, który pomimo protestów pani mecenas poszkodowanej wymuszał odpowiedzi na ,,trudne pytania''.
Może dlatego że przewodniczącym składu orzekającego był facet...
W kilku innych przypadkach z jakimi na przestrzeni lat się zetknąłem jeden był szczególnie kuriozalny.
Dwie koleżanki o posturze kulomiotaczek z dawnego NRD oskarżyły swojego sąsiada (chłopina metr sześćdziesiąt i waga piórkowa) o GWAŁT ZBIOROWY na nich obu w tym samym czasie i lokalu.
I pani sędzina nie miała wątpliwości, czy czyn taki w ogóle (biorąc pod uwagę warunki fizyczne poszkodowanych i domniemanego napastnika) mógł dojść do skutku. Chłopiny nie było stać na papugę, a ten z urzędu to była zupełna niemota - i tak za frajer odsiedział 10 latek...
Artykulik który wlepiłeś nie wspomina o takich przypadkach błędów w orzekaniu a jedynie o przeciwnych... No bo jak można za gwałt orzec zawiasy... a już w ogóle - wywalić takie oskarżenie do kosza...
To dla femy nie do pomyślenia.
I materiał sporządzony w takim duchu uważasz WW za prawdziwy, rzetelny i nie wymagający krytycznej oceny...