Nie byłoby tej wymiany zdań, gdyby jakiś polski pilot nie przekozaczył i nie zbliżył się nadmiernie do samolotu którym leciał Szojgu. Mnie ciekawi czy zrobił to z własnej inicjatywy, czy miał taki rozkaz.
Jego głupia fantazja, czy prowokacja na zamówienie
Jako ciekawostkę dla niezorientowanych podam, że również w drodze powrotnej z Królewca, Szojgu miał NATOwską "eskortę". I Rosjanie nie zrobili z tego problemu, bowiem zachowana została jakaś-tam znacząca, wystarczająca odległość. Owszem pojawiła się o tym informacja w rosyjskich mediach, ale to było pokłosie wcześniejszego incydentu. Gdyby go nie było, nie miałbyś Stanax okazji zastanawiać się - czy to już trwały zwyczaj, że samoloty z dyplomatami latają w eskorcie wojskowej czy robią to tylko Ruskie aby podrażnić Maciarewicza? Nawet w sezonie ogórkowym o tych przelotach Szojgu nie byłoby śladu w mediach.
PS. Tak przy okazji muszę jednak się przyznać, że nie mam pojęcia, jaka jest przydatność takiej eskorty w przypadku rzeczywiście groźnych, wrogich zamiarów. Czy eskorta jest w stanie zneutralizować atak rakietowy z ziemi czy odległego na wiele wiele kilometrów samolotu?