Wielki Wezyr pisze:
-----------
-- Maduro podkreślił, że USA próbują przeprowadzić zamach stanu w tym kraju i dodali, że wszyscy amerykańscy dyplomaci zostaną wydaleni z Wenezueli.
"Daję korpusowi dyplomatycznemu Stanów Zjednoczonych 72 godziny, aby opuścił kraj" - powiedział Nicolas Maduro.
Stanowczo za późno zdecydował się na likwidację amerykańskiej agentury. A nawet już teraz, kiedy do takiej decyzji dojrzał, to dał im stanowcza za dużo czasu. 72godziny? To tyle czasu że może być już sztywny.
To już niestety kolejna próba USA zaprowadzenia "demokracji" i odzyskania pełnych wpływów w Wenezueli koniecznych do neokolonialnej eksploatacji tego kraju. I niestety z różnych powodów może im się to udać. Może nie tak od razu w chwili obecnej, ale destabilizacja tego kraju postępuje i nie wiem czy Wenezuelczycy są w stanie to powstrzymać. Nie można wykluczyć scenariusza że dojdzie do wojny domowej a następnie oczywiście oficjalnej militarnej ingerencji pod pretekstem oczywiście różnych pięknie brzmiących, humanitarnych sloganów. USA non stop miesza w tym bliskim im rejonie. Charyzmatyczny Chavez był w stanie trochę im w tym przeszkodzić. Maduro jednak nie daje sobie rady - nie jest w stanie rozprawić się z dwuwładzą która nie może trwać długo, szczególnie w warunkach wsparcia swoich wrogów przez USA.
Jak na razie jest już nius o walkach na ulicach Caracas i o tym że "prezydent" Guaido mianowany z Waszyngtonu, uciekł właśnie do ambasady
kolumbijskiej , gdzie ukrył się przed służbami bezpieczeństwa. Nie wierzę.