Cytuj:
Wg tego sposobu myslenia mieszkancy obu Korei, Afganistanu oraz Wietnamu powinni oszczedzac bajonskie sumy na oswietleniu, robiac sami za latarnie. Powiadasz, ze bomby wodorowe sa czyste? Kierownictwo zespolu, ktory konstruowal Car Bombe, mialo pierwotnie zlecic bombe o mocy 100 MT TNT, jednak obliczenia wykazaly, ze detonacja tego cudenka zwiekszylaby dotyczasowe skazenie calego ziemskiego srodowiska o 25%. Wiec zmniejszono ja do 60 MT TNT. Czyzby ktos sie bal, ze przyjdzie zyc w skazonym skrodowisku? A przypadek Castle Brawo? To bylo tylko 15 MT TNT. Prosta analiza dimensjonalna pokazuje, ze R = (E*t^2/rho)^0,2. Bomba o mocy 20 MT TNT powinna po 0,42 s osiagnac promien kuli ognia 1600 m, co potwierdza twoje szacunki. Tyle, ze z wyzej wymienionych powodow bron atomowa jest bronia niepraktyczna, bo ostateczna, nie mowiac juz o skazeniu srodowiska, w ktorym zwyciezcy beda mieli zyc.
Własnie to co powtarzasz - to są prawdy obiegowe śmiało publikowane - aby straszyć.
Jakoś detonacja termojądrowego ładunku o mocy blisko 60 megaton, powietrznego na małej wysokości NIE DAŁY ODCZUWALNYCH SKUTKÓW a następne kilkaset eksperymentów w atmosferze - również.
Takie szacunki jak owych ,,ekspertów" zależą od tego co przyjęto za bazę. Jeżeli za takie podstawowe odniesienie przyjęto punkt na ziemi o najniższym poziomie promieniowania tła - to i szacunki mogą być poprawne. I co z tego jeżeli nawet 100-krotny wzrost tła nie jest groźny dla rodzaju ludzkiego (miejsca o największym promieniowaniu tła gdzie żyją ludzie np w Iranie)
Poza tym - procesy w nawet najpotężniejszym urządzeniu nuklearnym trwały PONIŻEJ 40 NANOSEKUND!
Kula ognia na którą się powołujesz jest już zjawiskiem wtórnym i towarzyszy procesowi dystrybucji energii. Wówczas powstają jedynie niewielkie ilości radionuklidów głównie pod wpływem promieniowania przenikliwego, które jest elementem wspomnianego procesu. Inaczej w wybuchu naziemnym - do reakcji zostają włączone materiały z otoczenia już w trakcie trwania procesu i jest ich sporo. To daje od cholery różnych izotopów ze wszystkiego co znajduje się w glebie.
Jeżeli kula ognia sięga jedynie krawędzią powierzchni ziemi - radionuklidów jest niewiele i ich ,,produkcja" ogranicza się do materiałów wchodzących w skład powietrza otaczającego ładunek oraz materiałów konstrukcyjnych bomby. W sumie kilka ton.
Powodem zmniejszenia mocy ładunku było....
nie skażenie,
a obawa o to że proces może wejść w fazę niekontrolowaną (w reakcji termojądrowej mógłby zacząć uczestniczyć azot atmosferyczny i składniki skorupy ziemskiej), bowiem WCZEŚNIEJ NIKT NIE PRZEPROWADZAŁ TAKIEGO EKSPERYMENTU to obawy te nie były w żaden sposób ,,dziwne".
Wspominałem już, ze termojądrówki nie są specjalnuie ,,brudne". Właśnie reakcja termojądrowa w sporym stopniu rozkłada to co zostaje po wybuchu atomówki będącej ,,zapalnikiem" tego ładunku.
Gorsze są ładunki stricte jądrowe (ze zwiększoną mocą) typu FFF. W pewnym momencie zimnej wojny planowano ich użycie w celu stworzenia pasa ,,ziemi niczyjej" którego nie mogły by przekroczyć naziemne siły n-pla.
Szczególnie wredną okazała się bombka której płaszcz wykonano z uranu.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Castle_BravoW tym wypadku niewielka w sumie eksplozja okazała się być katastrofą ekologiczną.
Logiku!
Z uporem maniaka pomijasz fakt, ze broń jądrowa jest tą,,ostatniej szansy" i ,,ostateczną", co podnosiłem już niejednokrotnie.
Przegrywający z dużym prawdopodobieństwem (graniczącym z pewnością) sięgnie po nią.
Dlatego udało się przez tyle lat po IIWŚ otrzymać status Quo w Europie i większości świata.
Okładanie się termojądrówkami nie będzie początkiem, a KOŃCEM WOJNY!
A tego właśnie wszyscy od lat 70 chcą uniknąć.
To właśnie stąd konflikty pomiędzy mocarstwami jądrowymi odbywały się daleko od ich granic i były w głównej mierze rozgrywane rękoma autochtonów.
Wyjątkiem były dwie operacje Wietnam po stronie USA i Afganistan - ZSRR. Obie zresztą przegrane przez mocarstwa.
Stad moje twierdzenie o znikomym prawdopodobieństwie wojny światowej i... nadzwyczaj wysokim utrzymywania takich ,,ropiejących wrzodów" jak Kosowo czy Ukraina i kilka innych na świecie...
Jest to element najstarszej chyba strategii stosowanej z dobrym skutkiem ,,dziel i rządź".
Reasumując - daj spokój straszeniu wojną w Europie - jest to równie prawdopodobne jak trafienie jutro 1500-tonowej asteroidy w Kapitol.