Cytuj:
Na dobrą sprawę proponujesz okradanie + wyzyskiwanie pracujących. Powiedzmy, że Bogacz może i zapłaci swoje, ale podniesie normy pracującym albo obniży im pensje, bo ze swojego standardu życia nie zrezygnuje.
A nie mówiłem...
Korwinizm w czystej postaci...
Inaczej mówiąc konfabulacja na obstalunek.
Niezależnie od tego jak wysokie podatki przyjdzie płacić milionerom - i tak wycisną z roboli ile się da. To jest podstawowa zasada kapitalizmu.
A ponieważ z nakładów państwa na całą sferę publiczną korzystają w większym stopniu niż szary robol - uczciwym jest zatem aby płacili więcej.
Nawet 60% poziom podatku od dochodu - dla multimilionera stanowi obciążenie zdecydowanie mniej dolegliwe, niż dla worky poor 10%.
To samo dotyczy wszystkich podatków pośrednich - najwięcej płacą najbiedniejsi (w proporcji do zarobków).
Istotne jest nie to - jaka jest wysokość najwyższego progu podatku dochodowego, a to ile zostaje w kieszeni najbiedniejszym. Bo to oni w swojej masie zapewniają ,,siłę nabywcza" na rynku wewnętrznym.
I paradoksalnie - im wyższe będą dochody tej najsłabszej ekonomicznie (a zarazem największej) części społeczeństwa - tym stabilniejszy rynek wewnętrzny, a gospodarka odporniejsza na kryzysy.
Zamiast wypisywać głupoty które uległy się w główkach nienażartych z BCC czy Lewiatana - proponuje gospodarce duńskiej czy szwedzkiej się przyjrzeć. Najbogatsi (pomimo ze płaca ponad 50% podatki dochodowe) nie mają specjalnych oporów przed perspektywa ich podwyżki z przeznaczeniem na ważne cele społeczne (jak choćby infrastruktura).
Niektórzy multimiliarderzy w USA - twierdza podobnie.
Co zwariowali?
Czy może jednak wiedza coś co dla cymbałów karmionych propaganda chicago boys - jest wielka niepojętą tajemnicą???