Stonogę poznałem z nielicznych polubień jego filmików przez moich znajomych. Chyba dwa dni minęło jak z ciekawości lajknąłem jego konto na fejsie i już mam dosyć. Facet ma dużo racji pisząc o postkomunistycznych skurwielach, i nie mam nic przeciwko używaniu dosadnego języka, ale obecnie jak dla mnie za dużo już tego szamba wylewającego się z jego konta, do tego koleś to zwyczajny mitoman. Raz na jakiś czas wysłucham chętnie o tym, jaki los czeka okrągłostołowych skurwysynów, ale gdy ktoś co wpis rzuca kurwami i chujami, to ja się zastanawiam czy to jest ta nowa jakość w polityce o jaką walczymy? Tyle "łacińskich przecinków" ile wypluwa z siebie dziennie Stonoga nie znajdziecie nawet w tygodniku NIE. Facet ma ewidentne parcie na szkło i garnie się do polityki, choć temu zaprzecza. Wali tekstami w stylu: dziś na konferencji opublikuję coś, czego polskie media jeszcze nie widziały. Po ujawnieniu akt afery podsłuchowej spodziewano się bomby atomowej która wymiecie pół sceny politycznej. Emocje wyśrubowały przerwane transmisje konferencji. Po wszystkim okazało się, że odpalono ledwie kapiszona. Stonoga ględził, jak to niezasadne było jego zatrzymanie. Jaki to skandal, jaka nieprawość, jaki strzał w stopę Seremeta. Typowy przykład odpału kolesia, któremu się zdaję, iż Słońce orbituje wokół jego szlachetnej osoby. Nawet te całe ujawnione akta nie zachwycają, choć przyznam, na razie zapoznałem się z pięcioma pierwszymi tomami. Pierwszych kilkaset kartek, całe tomy akt, to kopie książki rezerwacji sal u Sowy. Bardzo interesująca lektura dla kogoś kto chce wiedzieć, że takiego tam iks kwietnia iksowego roku zarezerwowano dwa miejsca w sali VIP, dwadzieścia jeden w sali głównej, i siedemnaście w ogródku. Do tego zdjęcia i opisy znaków szczególnych na miejscach oględzin sal w których być może dokonano nagrań. Wiecie o co chodzi? O przyklejone pod stołami gumy do żucia. Przysięgam, nie kłamię. Kilkadziesiąt stron akt to opisy "gumy do żucia przyklejonej do spodniej strony stolika w sali XY" do tego stosowne zdjęcia z miarką niczym w CSI: Las Vegas. Współczuję sędziom, iż muszą czytać te wszystkie pierdoły, i chyba zaczynam rozumieć, dlaczego postępowanie sądowe w tym kraju to jedna droga przez mękę. Stonoga uznał, iż działa w sytuacji tzw wyższej konieczności. Dlatego ujawnił dokumenty jak leci, bez edycji. Żeby ludzie wiedzieli. Ale żeby co wiedzieli? Szukacie w tych aktach smaczków z nagrań, których nam oszczędzono, zabierając wprostakom nośniki? Nie znajdziecie ich w pierwszych pięciu tomach. Wiecie dlaczego? Dlatego że treść nagrań nie jest przedmiotem tego śledztwa, z którego ujawniono akta. Śledztwo, z którego ujawniono akta, dotyczy nielegalnych nagrywań, nie treści tych nagrań. Przesłuchiwane VIPy dopytywano jedynie o okoliczności żarcia - czy Sowa gwarantował dyskrecję pokojów, czy pokoje kontrolowano pod względem bezpieczeństwa rozmów, czy kontrolowały to służby, i kto miał dostęp do rozmówców. O treść rozmów nikt z przesłuchujących nie pytał. Sądząc z treści akt wynika to w moim odczuciu dlatego, iż nikt nie złożył zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. To które jest prowadzone wynika z faktu, iż takie zawiadomienie złożył niejaki Dariusz Zawadka, który poczuł pokrzywdzony nagrywaniem bez zgody i wiedzy. Przedmiotem śledztwa z którego Stonoga ujawnił akta jest ustalenie kto nagrywał i w jakim celu. Same nagrania jak na razie to sprawa tajna. A tak przynajmniej sądzę po przebrnięciu przez pięć pierwszych aktówek. Panie Stonoga, zawsze jestem w stanie to odszczekać, gdy zapoznam się pozostałymi tomami! Stonoga zapowiedział, że jak "antysystemowcy" się zjednoczą, to on im fundnie kampanie i odejdzie z polityki. Potem okazało się że do antysystemowych zalicza np Zawiszę, Wiplera, czy Lecha Kaczyńskiego... A na kampanię zadeklarował całe 4 miliony. Niby kwota niebagatelna, trzeba dwóch kumulacji w totka by ją zgarnąć. Ale patrząc na wydatki czołowych partii, te cztery bańki to ledwo starczą na baloniki...
|