Cytuj:
Chcecie chleba, a nie konstytucji?
Potem specjaliści od zaciskania cudzego pasa przejdą do ofensywy – po „nie da się” nadchodzi „ale czego właściwie chcecie?”. Krystyna Janda i Maciej Stuhr będą potrząsali nad nimi mentalnym palcem przygany. Chcecie pieniędzy, chleba chcecie? Nie demokracji, nie konstytucji, nie sekularyzacji? Wolicie dyskutować o zapisach kodeksu Pracy, a nie o składzie Trybunału Konstytucyjnego? Ciągle jeszcze palicie w piecach węglem i śmieciami? No, jak tak można? Zawiedliśmy się na was, Polska was takich nie potrzebuje. Patrzcie, jak płacze.
Początek października, za chwilę czas decyzji, choose your fighter. Ci, którzy mówią nam, że nadal nie wolno nam podnieść głowy, a co dopiero pięści, stroją się w kolorowe piórka zbawców demokracji i w swoich marzeniach prowadzą nas przez pustynię ku oazie. Kłopot tylko w tym, że na pustyni jest mało wody i jedzenia, a do oazy daleko. Kłopot tylko w tym, że już powiedzieliśmy „sprawdzam” i już nie pozwolimy zwieść się obietnicom czekania latami na sprawiedliwy podział owoców pracy nas wszystkich. Mówimy, że ten czas jest teraz, oraz że i tak przyszedł za późno.
Metody dyscyplinowania obywateli, wszystkie te mapy podziału kraju na „ciemny, zacofany wschód” i „postępowy zachód”, te szantaże emocjonalne, że jeśli 500 złotych robi nam różnicę w budżecie, tośmy sprzedawczyki i targowiczanie, wszystkie te rozdzierania (drogich) szat i leżenie (medialnym) Rejtanem mają na celu jedno – sprawić, że wszyscy wrócimy w dawne koleiny, gdzie role od dawna były rozdane, a rekwizyty znane i sprawdzone. Do kraju „dobrych panów”, samosterownej gospodarki, rynku wolnego jak wiatr w Bieszczadach i zgranych sloganów o zasłużeniu na sukces, ciężkiej pracy i kołaczach, których powinno starczyć dla wszystkich, ale albo ich nie ma, albo są czerstwe.
Nie ma „dwóch Polsk”
Pomyśl o tym, kiedy kolejny raz powiesz, że ludziom, którzy stoją za ladą sklepu od szóstej, „nie chce się pracować”. Pomyśl o tym, kiedy uznasz, że 500+ to wynagrodzenie „za rozkładanie nóg”. Przypomnij sobie, płacąc piętnaście złotych za kawę w sieciówce, że ktoś na taką kwotę pracuje ponad godzinę, a jeszcze kilka lat temu musiał pracować trzy. Teraz, gdy ją pijesz.
Nie ma „dwóch Polsk”. Są wąskie, liberalne elity, które lata temu przyprawiły temu przymiotnikowi dość ohydną gębę. I są ludzie pracy, którzy muszą być za nią uczciwie wynagradzani i którzy nie będą już dłużej słuchali opowieści o tym, że niska płaca jest karą za brak zaradności, albo że z 1680 złotych na rękę można opłacić wynajem mieszkania i jeszcze odłożyć na przyszłość. Jeśli ktoś tworzy podział na linii my/oni, to te elity właśnie.
Samym chlebem żyje człowiek, a bez niego nie ma siły podnieść pięści, by walczyć o demokrację, ustrój, prawa mniejszości czy ograniczenie wpływu Kościoła.
Samym chlebem żyje człowiek, a zaprzeczanie temu zamienia te pięści w kamienie