Do Pana Ministra od Sprawiedliwości
Zbigniewa ZIOBRYPanie Ministrze!
W sprawie zwolnionego pracownika z Ikei w obronie którego wyrażał Pan publiczne opinię „prawną” pozwałam sobie jako – nie prawnik – zdanie przedstawić odrębne:
Niech Pan sobie wyobrazi taką sytuację: że koleżanka z pracy w ministerstwie jest rozwódką, ma nowego partnera i żyje w tak zwanym związku niesakramentalnym z którego nawet rodzą się dzieci. Ktoś nawiedzony ideologią religijną głosi w pracy, że rozwódki to nierządnice, a na firmowym forum wkleja fragment tekstu biblijnego nakazującego ich kamienowanie.
Pracodawca prosi najpierw o usunięcie wpisu, a gdy ten odmawia - wręcza mu wypowiedzenie. Czy naprawdę ktoś trzeźwo myślący może dojść do wniosku, że to zwolnienie za obronę wiary?
Wypowiedź pracownika Ikei była zwykłym aktem agresji słownej, a pracodawca odpowiedział na tę agresję. Bierność oznaczałaby przyzwolenie.
Artykuł 94 kodeksu pracy - o którym nie tylko minister sprawiedliwości zdaje się zapominać – stanowi, że
pracodawca ma obowiązek przeciwdziałać dyskryminacji w zatrudnieniu: m.in. ze względu na płeć, wiek, pochodzenie, wyznanie czy orientację seksualną.Z kolei artykuł 18 kodeksu pracy nakłada obowiązek dbania o to, aby żaden pracownik nie był obiektem
"niepożądanych zachowań, których celem lub skutkiem jest (...) stworzenie wobec niego zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery". Gdyby Ikea nie zareagowała, naraziłaby się więc na pozew ze strony osób, które zgłaszały do działu kadr, że czują się urażone wpisem. Reakcja Ikei była adekwatna, bo pracownik został zwolniony nie za cytowanie Biblii, ale po prostu za nienawistne słowa. W tej sprawie w ogóle nie chodzi o wyznanie pracownika, ale o sposób, w jaki wyraża się o innych, powodując, że mogą czuć się zagrożeni.
Wielu – głównie wierzących - zwraca uwagę, że wpis był tylko cytatem z Pisma. To także nie ma znaczenia. Orzeczenie Sądu Najwyższego z 2017 roku mówi bowiem o tym, że jeśli
"czyni się pracownikowi zarzut naruszenia zasad współżycia społecznego, istotne jest, czy przypisywane pracownikowi postępowanie miało miejsce i jakie wywołało skutki, a nie motywy, jakimi kierował się pracownik".Zatem, nie jest istotne, jakie zwolniony z Ikei miał przekonania albo czy Biblia jest uznanym tekstem kultury. Liczy się efekt w postaci stworzenia atmosfery, w której inne osoby mogą czuć się zagrożone. Przepisy kodeksu pracy przed dyskryminacją chronią wszystkich, także katolików – wyznawców jedynie słusznej religii. Jeśli inny pracownik Ikei sugerowałby na forum, że katolicy powinni być karani i odrzucani za swoją wiarę, firma na podstawie tych samych przepisów będzie mogła go zwolnić.
Czy to jest dla pana ministra jasne?
PS. adres:
wnioski@ms.gov.pl;