Komandor pisze:
Jeśli chodzi o inną emigrację to nie wiem szczerze o co WLR chodzi. Przecież nawet dzisiaj, jak masz paszport. nie mówisz (nie masz obowiązku) czy jedziesz na rok, dwa czy na stale. To w sumie sprawa państwa przyjmującego na jaki okres zezwoli na LEGALNY pobyt.
I jego (tego gdzie wyjeżdżasz) czy cię przyjmie. Posiadanie wizy a nawet ruch bezwizowy nic nie zmienia. immigration officer (W USA, Kanadzie, GB i innych) decyduje na miejscu i może odmówić wjazdu nawet z wizą albo komuś kogo wiza nie obowiązuje. I nawet nie musi podać powodu dlaczego tak.
Ja ciągle nie wiem, czy Komandor udaje, czy jest taki naprawdę. Co ma do rzeczy zgoda lub nie państwa przyjmującego,
skoro ja piszę o Polsce jako kraju wyjazdu, a raczej utrudniania tego wyjazdu? Dalej nie iskrzy Komandoru?
Dzisiaj nie mówisz na ile jedziesz tak? No tak. Ale jak to się ma do PRLu, w którym we wniosku paszportowym trzeba
było wypełnić rubrykę "okres wyjazdu"? Nawet do Rosji musiał Płaszczak napisać, że na dwa lata. Ty być może nie
starałeś się wyjechać, bo akurat byłeś zajęty wypatrywaniem kajaków i pontonów płynących do Szwecji, ale ja wiem
o czym mówię. Jeżeli obywatel napisał we wniosku, że jedzie np. na stypendium i po upływie deklarowanego okresu
nie zdał paszportu, miał pewne odwiedziny smutnych panów i był kwalifikowany jako uciekinier. Uciekinier z czego, się
pytam? Z wolności się nie ucieka raczej, prawda? Cóż, PRL był zajebisty jak i cały obóz i tylko wariaci ryzykowali nieraz
życie, uciekając z tego raju. Taki wariat Ireneusz na przykład, albo szalona Malina i wielu innych userów tego forum.
Prawda Komandoru? Wariaci!
PS
Malina zaraz pewno napisze, że nigdzie nie uciekała, tylko tak jej się o 30 lat wakacje przedłużyły, ale był czas
przywyknąć. Pozostańmy przy tym, że ja żyłem w innym PRLu niż Komandor, bo i faktycznie żyłem. Za płotem
jednostki była inna Polska, może nawet nie Polska.