Masz w przykładzie rację.
Tylko skąd wziąłeś słowo "większość"?
Możesz przytoczyć jakieś szczegółowe dane?
Bo ja do takich nie dotarłem.
Nie bardzo jak jest polemizować z, niczym nie popartą, tezą.
PS.
Daruj sobie teksty od o rosyjskich agentach, oficerach KBG, itp.
No, trafiłem na coś takiego:
W latach 1939-1945 przez Armię Czerwoną przewinęło się łącznie około 30 milionów walczących. Równie niewyobrażalna jest wielkość strat. Do grudnia 1941 roku, w ciągu zaledwie 6 miesięcy, czerwonoarmiści stracili 4,5 miliona osób. Niemcom nie starczało wartowników i drutu kolczastego, aby należycie upilnować 2,5 miliona jeńców, schwytanych w tym okresie. Większość z ujętych zginęła z resztą z powodu skrajnie ciężkich warunków przetrzymywania, bądź bezpośrednio z ręki najeźdźcy. Kadra oficerska, abstrahując oczywiście od czystek przeprowadzanych przez Stalina, również nie mogła czuć się bezpiecznie. Straty jakie ponosiła armia ZSRR dosięgały 35 procent – czternastokrotnie więcej niż w wojsku carskim w czasie I wojny światowej.
Wielu zginęło przez głupotę dowódców, wielu zabitych przez oddziały zaporowe.
To prawda.
Prawda jest też taka, że oddziały zaporowe miały zwalczać uciekających z pola walki.
Znowu odsyłam Cię do Stalingradu Beevora.
Są tam podane ilości swoich żołnierzy zabitych przez sowietów oraz niemieckich żołnierzy zabitych przez ichnią żandarmerię polową.
Te liczby tak bardzo nie odbiegają od siebie.
Czytaj więcej:
https://histmag.org/Armia-Czerwona-o-ja ... icie-15490 W tym względzie się niewiele zmieniło i później.
Pamiętam, gdy sam byłem w wojsku, nasz dowódca kompanii zawsze pytał, czy wiemy, po co on ma pistolet.
A potem odpowiadał, że po to, żeby do nas strzelać, jak będziemy chcieli spierdalać z pola walki.
A to były już lata 90.