Komandor pisze:
Inaczej miała się sprawa a armii JKM, Tam kultura i honor. Poszanowanie życia.,
Oj! Się Komandor osmarkał. JKM powiadasz? Taaa? Jonasz Korwin - Mikki?
Jak zwykle, gdy mowa o umiłowanej Armii Czerwonej, trzeba się odnieść do wszystkich innych, bo przecież
i tam bili czarnuchów. Aj! Jakie to merytoryczne, aj!
Ale do rzeczy i w skrócie.
Wynik wojny nie zależał od mniej lub bardziej genialnych decyzji dowódców - o czym Komandor z Baryckim
zawzięcie dyskutowali na "Prosiaku", ale od prozaicznej przewagi Rosjan w ilości dostępnego "mięsa armatniego".
Rzucali do walki dwukrotnie więcej i ginęło dwukrotnie więcej. Niemcy przegrali nie dlatego, że nie mieli sprzętu,
czy zdolnych dowódców, ale dlatego, że nie mieli kogo w tym sprzęcie posadzić i kim dowodzić. Pod koniec wojny
Niemcy kierowali na front nastoletnie dzieci, bo nie mieli już "mięsa", którego Rosjanie mieli jeszcze pod dostatkiem,
mimo dwukrotnie większych strat. Bo na wojnie nie tyle liczy się kto ma większy mózg, ile kto ma większy biceps
i maczugę.
No, to idę lordu gałę opędzlować.