Wiem, że jak tu wejdę przeczytam napinkę intelektualną polskiego kołtuństwa w wydaniu twoim i oldera. Dostarczacie mi nieopisanych wrażeń nieestetycznych. Kocham was za to.
Mówisz, pupciu, że chcesz mnie edukować...
A może przyjrzyjmy się poglądom pana edukatora, który w miłości swej wielkiej do orzeszka swego pod kopułką zamkniętego, błędnie zwanego mózgiem, wszędzie widzi faszystów, a sam delikatnie, i z wrodzoną sobie tępotą umysłową, propaguje faszyzm w najgorszej jego postaci, czyli nazizm.
A dlaczegóż to?
Pewnie dlatego, że z trefnisia myśliciela nie zrobisz. Tak samo jak czytanie Arystotelesa, filozofem nie czyni.
Ale wiara. Wiara to podstawa.
Był sobie taki pan co zwał się Hallstein, uznawany za ojca Unii Europejskiej, sygnatariusz Traktatów Rzymskich. Piszą o nim, że otrzymał staranne wykształcenie prawnicze, które pozwoliło mu brylować wśród najbliższego otoczenia Adolfa, czyniąc go moderatorem wydarzeń przeszłych jak i obecnych. To ten pan zdecydowanie sprzeciwiał się uznaniu Państwa Polskiego po II wojnie światowej.
Pan który otwarcie nawoływał do supremacji rasy panów nad polskim bydłem. A owocem jego działalności jest właśnie unia, co napisałem wcześniej, a co jest do sprawdzenia dla każdego nieogarnietego usera sieci. Nawet byłego klechy.
Tak, wiruś, twoja miłość do UE to zwyczajne propagowanie nazizmu. Nie faszyzmu nawet, a jego najochydniejszej postaci - nazizmu.
Ale jak to mówią, na złodzieju czapka gore.
Naziolu.