Obecnie na świecie szacuje się że są w zasadzie cztery rodzaje ropy; najlżejsza tzw. biała, nie wymagająca skomplikowanych technologii, ciekawe, że występuje głównie na Podkarpaciu, m.in u nas. Niestety jej zasoby są ograniczone. Zwykła ta na Bliskim i Środkowym Wschodzie, w USA na terenach FR i nie tylko, także w Ameryce środkowej, głównie Wenezueli. Ciężka, z piasków roponośnych, prawie w stanie stałym. Wenezuela. Kanada i USA. Prawdopodobnie też jej zasoby są ogromne w innych regionach, ale na znacznych głębokościach, wymagająca skomplikowanej technologii, Ale przy brakach gdy wystąpią wezmą się i za nią. Jednak prawdopodobnie nie jako paliwo lecz surowiec do wielu innych technologii. Ropa z łupków bitumicznych, występuje w USA, Kanadzie, w ograniczonej ilości w innych krajach? Zasoby są trudne do oszacowania bo tak naprawdę wzięli się za jej wydobycie Amerykanie, gdy okazało się, że zasoby własne zwyklej ropy są ograniczone, a z Wenezueli uciął Chavez. Raczej nie tyle uciął lecz zaczął dyktować warunki. Wtedy zaczęli wydobywać ropę z łupków na skalę przemysłową, przy okazji także gaz LPG. Tyle, że opłacalne to było gdy firmy wydobywcze dostawały dotacje rządowe. Podniósł się wrzask firm nafciarskich wydobywających ropę w Californii, Teksasie, Colorado i Oklahomie. O nierównej konkurencji i takich tam. Gdy Kongres zaczął ciąć dotacje, nagle wydobycie ropy z łupków przestało być opłacalne i i firmy jedna po drugiej zaczęły zamykać wydobycie. wrócił więc temat Wenezueli i zaistniała nagła potrzeba wprowadzenia tam demokracji. Bo ludzie cierpią głód nędzę, pełno broni, która może dostać się niewiadomokomu i reżim Maduro jest zły. wykopali gdzieś spod jakiegoś kamienia tego Guido i to on ma być lekarstwem na wszelkie zło Wenezuelczyków, a przede wszystkim nafciarzy z USA. Plucie na Maduro nie ma sensu bo taki on jak i ten Guido. No jednak jest różnica bo Guido bez obciachu chce dojść do władzy przy pomocy Amerykanów. Czyli coś za coś ja wam shandluję mój kraj a raczej jego zasoby, a wy pomożecie mi dojść do władzy. W zamian tę całą swołocz zwaną społeczeństwem wezmę za mordę aby nie darli ryja. I będzie tak jak to tam bywało. Doktryna Monroe'go w rozkwicie. Nieważne czy Maduro był kierowcą autobusu. Tam wulkany inteligencji zwykle nie dochodzą do władzy, ani ludzie o miękkich i czułych serduszkach. Chavez był kapitanem, a nie obwieszonym medalami generałem czy jakimś generalissimusem. Był Indianinem z biednej wioski w górach i rozumiał potrzeby biednych ludzi. Maduro to popłuczyny, ale w obecnej sytuacji co jest lepsze dla tych ludzi? Uczynić z nich z powrotem niewolników wielkich koncernów decydujących o ich życiu i śmierci? Nie staję tu za buldogami, ale za zwykłymi ludźmi, tak jak stawałem na pustyni, w Bośni czy w Kosowie. Zastanówcie się proszę ci co macie choć trochę przyzwoitości.
_________________ Ceterum censeo Ukrainem esse Delendam
|