No tak Boruh jak zwykle jest gupi i prostak.
Powoli zaczynam się do tego przyzwyczajać.
Otóż nie podoba mi się reżim tego sukinsyna w Korei, bo kosztem ludzi dopina swoje chore ambicje bycia wielkim. Jest wielkim kurduplem, jak na razie, kolosem na glinianych nogach, nieodpowiedzialnym psychopatą, który nie powinien mięć guzika atomowego. Jednocześnie jestem przeciwny uzdrawianie Korei na siłę bo to da jedynie wojnę, być może o zasięgu globalnym. Usrajce i inni ręce precz od tego gówna bo jak to gówno może dać jedynie fetor. Niemniej problem jest. Ja nie pozwoliłbym sobie aby strzelano rakietami nad moją głową. Co mają powiedzieć Japończyki? Jak oceniać swoją władzę, która zachowawczo naraża własny naród na niebezpieczeństwo? Jeżeli będzie tak dalej to Koreańczycy z południa, może Amerykanie, może Japończycy zaostrzą stanowisko i może już wkrótce zestrzelą taką rakietkę wydmuszkę Kimowi przelatującą Japończykom nad głową. I jaka będzie odpowiedź tego otyłego knura?
Jestem przeciwny aby jakikolwiek kraj wpieprzał się w wewnętrzne sprawy Korei Północnej. Jeżeli mamy doczekać zmian, to musi być to wewnętrzny ruch samych Koreańczyków. Z tym jest trudno bo jest to naród tak zastraszony jak chyba żaden inny na świecie.
W jednym zgadzam się z Kiziorem, że działania Kima szaleńca są obliczone na utrzymanie władzy na użytek wewnętrzny - tak samo działa nasz kurdupel z Żoliborza wyszukując wokół potencjalnych wrogów. Tylko nikt nie da gwarancji na ile jego działanie jest do końca przemyślane i kontrolowane a na ile już pochłonęła go pycha i buta z tego co zbudował, czy ma świadomość, że pomimo tego w regionie nie jest kolosem lecz niesfornym żulem, którego można załatwić jednym kopniakiem w dupę.
Gówno wiesz o KPN a się wymądrzasz. Piszesz jak ten przymuł pseudoiynteligent gaworzący wzbudzający tym podziw lokalnej forumowej patologii umysłowej. No ale brednie z GW tak działają elyty z bożej łaski.