starykizior pisze:
Obnosił się, obnosił. Elementarz kaszubski w tv prezentował i na dziadków (niekoniecznie z Wermachtu) się powoływał. Obecnie rżnie europejczyka całą gębą więc mu nie po drodze z jakimiś tam nacjonalistycznymi regionalizmami. Bo te "kaszebe" to nacjonaliści są i bliżej im do prusactwa niż do polactwa. Jeśli ktoś bywał w tych regionach, szczególnie w tamt. jednostkach wojskowych to może mieć coś do powiedzenia na temat stosunków polsko kaszebskich. Celowo używam tego sformułowania bo tak o sobie mówią. Może Komandor miałby coś do powiedzenia chyba, że poprawność polityczna mu nie pozwala, a może nie miał takich doświadczeń jak ja czy niektórzy moi koledzy.
Co do "haratania w gałę" to specyficzny stan umysłów miłośników tego sportu. Nie są to misie o bardzo dużym rozumku.
Oj Kiziorze Stary, gdybym Cię nie lubił i nie szanował to bym ci po uszach pojechał...
Ale jako wywołany do odpowiedzi powiem tylko tyle. Nie. Kaszubi nie mają nic wspólnego z regionalnym nacjonalizmem. Przynajmniej takim ostrzejszym, wojowniczym. Nawet werbalnie. Że były (teraz mniej) jakieś tarcia z ludnością miejscową to normalne. Jak wszędzie gdzie wojcho stało. Bójki były chociażby bo dziewuchy miejscowym podbierali.
Kaszubi faktycznie są przywiązani do swoich tradycji, historii itp ale do prusactwa im nigdy zbyt blisko nie było. Od nich nie usłyszysz jak u Ślązaka np ze za Niemca... że u Niemca itp. Nie ma też głosów o oderwaniu Pomorza od macierzy jak na Śląsku, o autonomii. Nawet swojego języka (oficjalnie od lat za język uznanego i przez językoznawców za taki uznawanego) specjalnie nie eksponują. Więcej gwary usłyszysz na Śląsku niż Kaszubach.
Historycznie było zdarzenie, że się dwie kompanie kaszubskie podczas obrony Helu zbuntowały ale to raczej nie miało podłoża etnicznego czy też miłości do Niemca. Po prostu Niemcy zbombardowali Kuźnice, Jak na taką mała wieś to było wielkie bombardowanie. 30 domów w gruzach do ziemi. Wielu zabitych. Ze strachu mieszkańcy Chałup podjęli decyzję o poddaniu i jak tylko pojawiły się samoloty niemieckie wywiesili 25 września białe flagi. Zbuntowała się też 13 kompania. Formowana tuz przed wojną ze starszych rezerwistów. 29 września zaczęli marudzić i wątpić czy warto walczyć dalej. Dla kurażu i podniesienia morale dostali wódki ale zamiast podnieść to stało się odwrotnie, na głos zaczęli o zaprzestaniu walki gadać, białe flagi wywieszać...Podobnie było z 12 kompanią.
Ale trzeba tu zaznaczyć to było 29-30 września. kiedy już było pozmiatane w Polsce i w kompaniach starych pryków, w większości Kaszubów ale nie tylko, wcielonych na krótko przed wojną, bez właściwego zgrania, wyszkolenia itp. Pewnie w wielu miejscach w Polsce podobne sytuacje występowały, ze żołnierze sensu dalszej walki nie widzieli. Poddawały się większe jednostki. Bo już w rozsypce wszytko było. Ze na półwyspie była zorganizowana obrona i jeszcze dyscyplina to takie zdarzenia za bunt uznano.
I trzeba też zdać sobie sprawę, ze na Helu walk lądowych praktycznie nie było. Piechota w tym te dwie kompanie siedziała, czekała, kryła się przed nalotami ale nie walczyła. A Walka też sprzyja zgraniu, podniesieniu woli walki bardziej niż "bezsensowne" (dla prostego żołnierza) siedzenie w okopach przez prawie 30 dni i słuchanie jak wszyscy w Polsce po kolei kapitulują.
Podobna sytuacja na granicy buntu była też i 23. oraz 22. baterii plot - a tam wcale nie było większość Kaszubów.
Co do przemówienia Tuska to może Was to zdziwić ale mam podobne zdanie jak Boruch. I też widzę ten dualizm. Jak USA poucza np Wenezuelę to ojej... ale Ukrainę trzeba pouczać. Nie jestem miłośnikiem Ukrainy ale patrzmy na rzeczy takimi jakie są, obiektywnie, i nie zawsze przez pryzmat mordu z przed kilkudziesięciu lat. Trzeba tę sprawę ludobójstwa wyjaśnić, żądać od Ukraińców potępienia i mordu i jego sprawców. Sprzeciwiać się ich hołubieniu. Ale nie na oficjalnym publicznym wystąpieniu. Trochę jeszcze myśleć trzeba. Co by to dało? Rozbudziło jeszcze bardziej nacjonalizm ukraiński? Raczej ten odwrotny skutek. Wyobraźcie sobie ze Trump (albo inny ich prezio) na tym wystąpieniu w Warszawie zamiast mówić o naszym udziale w walce o wolność USA, o walce w II WŚ, o bohaterstwie powstańców itp zaczął nas pouczać co mamy zrobić by nie być uważani za antysemitów, oddać Żydom majątek. I o TK, SN, i tym rodzącym się faszyzmie itp. Zaznaczam nie gdzieś u siebie, do gazety, w wywiadzie ale na publicznym wystąpieniu do tysięcy ludzi. Czy by to dotarło do nas czy raczej odwrotnie.
Odnośnie Ukrainy to już raz postąpiliśmy podobnie jak tu niektórzy radzą. Z pogardą i kopa w dupę. Powstaniem Chmielnickiego się skończyło, utratą Ukrainy w konsekwencji (bo się kozaczyzna do Rosji zwróciła) i wielowiekową niechęcią czy nawet nienawiścią Ukraińców do Polski i Polaków.
Ale faktycznie Tusk te Sława Ukrainie mógł sobie darować. Czy wychwalał tez bohaterów z okresu II WŚ i rzezi wołyńskiej, UPA (jak Kaczor) chyba nie. Ale dokładnie nie słuchałem. Jeśli tak to też błąd. Ale nachalne, publiczne pouczanie też by takim było.