Stary Praktyku: Pamiętam nasze dyskusje sztuce nawigowania i mile wspominam. Jakby chodziło o niezgadzanie i nawtykanie to bym się nie przejmował ale wówczas dożywotniego bana za sprawdzenie co taki jeden poseł tak naprawdę zrobił (interpelacje, zapytania) w pewnej sprawie zanim rozpoczął medialną bardziej od rzetelnej pracy i działań głodówkę.
Co do wiedzy i znaniu się to niestety nie jestem ekspertem w polityce i na Palikocie ani Biedroniu nie znam się lepiej. To co napisałem to raczej efekt dużej rezerwy do polityków w ogóle. I mojej upierdliwości niestety. Czytałem tu, że Palikota wykończyli jak został posłem a Biedronia już kończą, zanim jeszcze został. No Palikota nikt nie wykończył. Wykończył się sam. Co mu tu kiedyś prognozowałem. Bo aby być lewicą nie wystarczy walka z religią i KRK, LGBT, trawka i wiatraki. To coś więcej. To lewicowa polityka społeczna i gospodarcza. Na tym, ze zaniedbało tę sferę, przegrało też SLD. Chociaż SLD nie było aż tak liberalne gospodarczo jak TR. Twój Ruch praktycznie to było neoliberalne skrzydło PO (a czasami nawet gospodarczo Korwin) z antyklerykalnymi i liberalnymi obyczajowo hasłami. I stało się - te porzuconą przez lewice sferę skwapliwie wykorzystał PiS. I wygrał. I co? Trzeba było ją im zostawiać? Fukuyama (i za nim inni) głosił koniec historii a Palikot (i inni) koniec tradycyjnej lewicy. Oboje się mylili. Co do Palikota to mam zresztą zastrzeżenia do jego szczerości. Jakoś nie wierze w cudowne nawrócenie na ateizm i lewicowość absolwenta KUL, wydawcy OZONU, neoliberalnego polityka PO. Mającego w domu kaplice i przysięgającego "tak mi dopomóż Bóg". Raczej chciał wykorzystać okazję z antyklerykalnego zrywu po szopkach pod krzyżem smoleńskim. I wykorzystał. Niestety powinien po tym taktycznym zwycięstwie zacząć myśleć strategicznie. Na takim spontanicznym ruchu nie da się jechać wiele lat. Bo oburzenie i gniew mija, zresztą wielu z oburzonych było wierzących (nawet wśród posłów TR). Taka fala może wynieść ale potem trzeba coś więcej niż jazda na fali, która się już dawno cofnęła. Ale Palikot zaistniał, najpierw w PO a potem jako wódz, Zabawił się i o to chyba chodziło. Tak przy okazji to co on teraz robi? Ktoś wie. Czy przypadkiem Twój Ruch nie ma dotacji po wyborach? Chyba od 3% są więc jakoś z SLD proporcjonalnie łyka? O Twoim Ruchu mówię bo chyba Palikot legitkę oddal. Ale niezbyt dawno.
Co Biedronia. No kurde lubię tego gościa. Ale od lubienia to jest kolega, aktor, piosenkarz, dziewczyna a nie polityk. Od polityka wymaga się czegoś więcej. Miedzy innymi skuteczności. A Giertych, którego z kolei nie lubię, ma wiele racji. Nie jestem mieszkańcem Słupska ale raczej czul bym się co najmniej zawiedziony gdybym oddal głos na kogoś a potem okazało by się, że rezygnuje praktycznie zaraz po ogłoszeniu wyników z mandatu. Co prawda w Słupsku (miasto pow. 20 tyś) są okręgi wielomandatowe więc nie grozi jak przy JOWach, że zagłosowałem na X z antyPiS a mandat obejmie ktoś z PiS bo był drugi, ale przecież mogło być tak, ze gdyby nie X to bym zagłosował na kogoś z innego komitetu. Np ja glosowałem na burmistrza ale już na radnego z przeciwnego mu obozu bo kandydat z komitetu burmistrza mi całkowicie nie odpowiadał a przeciwnik był OK. Wybory samorządowe to nie wybory do sejmu. Trochę innymi prawami się rządzą. Wiec takie zachowanie to trochę oszustwo. Biedroń, tym razem przed wyborami, zapowiedział podobne zachowanie w wyborach do Europarlamentu (w jednej z TV) a nawet może do Sejmu. Bo ponoć musi swoje ugrupowanie ciągnąć. No tu chociaż przed a nie po. No ale wyborca raczej chce by ten na którego glosował, jak wygra, go reprezentował a nie rezygnował zaraz po wyborach. Nawet miss polski po wyborach ma jakieś obowiązki. A to nie były wybory na miss.
Rozumiem, po jakimś czasie, sytuacja rodzinna, zdrowotna, bardziej ambitne plany (już mniej)...
Czy Lis miał rację (też go niezbyt lubię tego Lisa)? No mniej od Giertycha ale trochę ma. Aby być skuteczny w polityce nie wystarczy spontan. Już Palikot z TR to przerobił. I Partia Piwa i inne takie. Tu trzeba struktur i wieloletniej pracy i "obecności na rynku". Zamiast zakładać kolejną, być może efemeryczną, partię, budować od nowa struktury, pisać statuty, programy (potem okazuje się, ze nie do końca przemyślane i hasłowe z braku czasu) lepiej spróbować zmieniać już istniejącą, przejąc tam wpływy. Bo takie nerwowe, spontaniczne, ruchy nic nie dają. A osłabiają dodatkowo tę co była lub ma realną szansę być silna. I potem mamy to co mamy. Lewicy w Sejmie nie ma. Żadnej. Nawet tej ponoć złej i skostniałej co nie spełniała wszystkich naszych oczekiwań. Nie wiem co lepsze, może i zła lewica ale lewica czy nic. I PiS u władzy. Może też na kolejną kadencję. Za to mamy kilku "zdrajców" w PO jak np Arłukowicz i inni. Jakieś lewicowe kanapy Borowskiego i innych o nowe miotające się partyjki i ruchy bez szans na zmianę czegokolwiek. W polityce jak w życiu nie wystarczy mieć rację i piękne słuszne cele trzeba jeszcze mieć środki aby je zrealizować. I być pragmatykiem, realistą. Same marzenia i ideały nie wystarczą.
A najgorsze to to, że faktycznie jak dalej pójdzie to czeka nas wiele lat rządów PiS a w najlepszym wypadku PO z koalicją antyPis co dla kogoś o lewicowych poglądach na jedno prawie wychodzi.
A wyjście jest jedno. Wrócić do SLD i rozpocząć tam pracę aby tę partię zreformować i przejąć. Nawet jak kosztem wielu lat. Jakby Biedroń, Rozenek i paru innych nie mieli gorących głów to może by dzisiaj mieli w SLD takie wpływy, żeby przeforsowali swoje idee i programy. A przy okazji nie utraciliby lewicowego społecznego charakteru partii do której ona wraca. Może PiS by nie miało dzisiaj absolutnej większości bo nawet 5% SLD by ją mu odebrało.
Płakać to my potrafimy, ze niby wszyscy wokół nas niszczą. To taka nasza narodowa cecha. Każda porażka (osobista, partii, narodowa) to nie nasza wina tylko tych co się na nas uparli by nas zniszczyć. I tak jakoś nie chce dotrzeć ze najczęściej niszczymy się sami.
@Agafio, Czarna Manko, Stary Praktyku - czy wystarczająco rozwinąłem?
_________________
|