Nie ukrywałem tu, że jestem obecnie już któryś raz z rzędu, bankrutem, ale pełnym nadziei i tak naciągam te przykrótką kołdrę z nadzieją, że wyjdę z tego, jako i zawsze wychodziłem, choć teraz trwa to zbyt długo, a wyjścia nie mam, wyjść muszę, w końcu potrzebuję na wejście w perspektywiczną inwestycję, kwoty, które kiedyś bezstresowo przepijałem, a muszę, bo jak kamień młyński dźwigam na plecach odpowiedzialność za inne osoby i tak bez chwili wytchnienia od dwudziestego roku życia. Przepracowałem już czterdzieści parę lat, a emeryturę będę miał najniższą, na waciki, moja żona przepracowała zawodowo, jako nauczycielka i urzędnik państwowy 23 lata i też ma najniższą emeryturę i też na waciki. Kilka la temu wymagała operacji ratującej życie, zdążyłem w ostatniej chwili załatwić pieniądze, a była to ostatnia chwila, teraz tylko można mieć nadzieję, że nie będzie przerzutów, ale ma dodatkowo chore stawy i nie może ich leczyć, bo leczenie uszkodzi jej pozostałą jedną nerkę i kilka razy w roku ma zapalenie stawów, a wtedy bierze najsilniejsze środki przeciwbólowe i nie jest wstanie ukroić sobie nawet kromki chleba, stawy dłoni nie są do tego zdolne. Córka ma już nieoperacyjne zwyrodnienie kręgosłupa, trzeba mieć nadzieję, że stan się nie pogorszy, bo medycyna już poza wózkiem nie ma na to lekarstwa, a jest wnuk, na szczęście zdrowy wspaniały chłopak, ma dopiero osiem lat, a ojciec jego miał dwa lata temu udar mózgu, co prawda pracuje jeszcze, ale jest upośledzony umysłowo i nie należy spodziewać się po nim odpowiedzialności za rodzinę, sam raczej wymaga opieki. Córka miała już w styczniu tego roku mieć operację ratującą życie, niestety nie udało mi się zorganizować pieniędzy na czas, a dopiero z opóźnieniem i operację miała w maju, ale i tak szybciej, niż bez pieniędzy, a też zdążyłem w ostatniej chwili. A to nie koniec mojej odpowiedzialności za inne osoby, że już o mojej rozedmie płuc, która nie pozwala mi przejść po prostej drodze 100-u metrów, nawet już nie wspomnę i Pani, Pani Rose, wymaga ode mnie, abym będąc w takiej sytuacji martwił się o wielotysięczne emerytury mundurowych, aby mogli zadbać właściwie o swoje koty?
Adam Barycki
|