polar pisze:
Mnie również cieszy Wasza wiara, niczym różniąc się od wiary w bozię, że człowiek to krwiożercza istota wymagająca stale ingerencji innych istot w imię bajek i legend o wspaniałościach i czystych intencjach wojaczki.
I ta właśnie wiara pozwala napierdalać rakietami w Syrię, Irak czy inną Palestynę.
Mam takiego znajomego, który babra się w historii zawodowo. I wiecie tow. Kili co on mi powiedział o tej naszej cywilizacji opartej na wierze w karabin i mord w imię obrony? Że to nic innego jak właśnie WIARA, mit, gusła i wszystko to co tak zgrabnie przypisuje się religii np. katolickiej.
Jako dowód na swoją tezę opowiedział mi o mieszkańcach prehistorycznej Vincy.
Przetrwała ponad 1000 lat bez wojny, wojska i reszty tych pierdół, które zaszczepiono Wam przez sprytnych psychopatów. Rozwijało się tam rolnictwo, sztuka, metalurgia, a nawet podobno położono podwaliny pod alfabet, którym posługujemy się obecnie.
Aż strach pomyśleć co by było gdyby ta cywilizacja przetrwała do czasów współczesnych.
Taaaa....ale trzeba wierzyć, że żyjemy dzięki nomen omen karabinowi.
Mnie również cieszy Twoja wiara w bajki. Pomijając już fakt, że ta kultura jest raczej mało zbadana a już pewne nadinterpretacje zarówno te słowiańskie jak i pokojowe są niezbyt uzasadnione, to jest jeden poważny problem.
Załóżmy, ze ta kultura była taka "ach" jak ją idealizują (nieliczni) i była taka pokojowa bez wojska i tych innych pierdół to pozostaje pytanie gdzie ona jest? Dlaczego jak taka wspaniała przetrwała tylko 1000 lat i odeszła w niepamięć zastąpiona przez te wojownicze kultury z różnymi pierdołami. I tak się stało na całym świecie. W miejscach od siebie izolowanych. Przebieg rozwoju cywilizacji był praktycznie taki sam. A tam gdzie na bardzo - jakieś plemiona Aborygenów, Indian Amazońskich gdzie nie powstała zinstytucjonalizowane pierdoły jak silna władza, armia, religia itp. raczej cywilizacja wielka się nie rozwinęła. nauka też nie. Taki paradoks. To że jakaś kultura przetrwała 1000 lat to w tamtych zamierzchłych czasach nic wielkiego. Raczej marny wynik. Wtedy czas i zmiany społeczne biegły wolniej. Większość kultur liczyła sobie po tysiąc lat i więcej. Najstarsza znana kultura paleolityczna, kultura olduwajska, powstała jeszcze zanim pojawił się homo sapiens, bo stworzona przez homo habilis (takie małpki w naszych kategoriach) przetrwała, bagatela prawie milion lat a jej następczyni aszelska (też występująca w Europie) ok 300 tyś lat. I ręczę ci beż żadnych znamion tych cywilizacyjnych pierdów.
Bo nie mylmy kultur z cywilizacjami, chociaż ze sobą się wiążą i cywilizacje z kultur wyrastają i kultury w nich trwają- przynajmniej w rozumieniu historycznym i antropologicznym. kultura to pojęcie szersze od cywilizacji. "Dzikus" już tworzy kulturę (materialną, języka a czasem prymitywną duchową) ale nie cywilizacje. Mówimy np o cywilizacji i kulturze Majów ale już tylko o kulturze plemion z dorzecza Orinoko. Tak przy okazji (i wracając do cywilizacji), to tych zagubionych w dżungli, kultura przetrwała ładnych kilkanaście tysięcy lat. Aborygenów w Australii ponoć ze 30 tysięcy. Też podobno pokojowi bez armii i innych pierdów ale przetrwali dopóki nie przyszła kultura i cywilizacja z pierdami. I pewnie takich pokojowych kultur bez zinstytucjonalizowanych wojen, wierzeń i to było wiele. Ale to jednak te z tymi pierdami przetrwały i zdominowały wszystkie inne gdzie tylko się pojawiły.
I my jesteśmy ich potomkami w głównej mierze. Bo tak się jakoś złożyło, że te,. często izolowane i niezależne od siebie, cywilizacje mogły np nie wynaleźć koła, brązu, żelaza, (lub czegoś innego) ale w każdym zakątku wynalazły organizację władzy, zinstytucjonalizowaną religię, jakąś armie (zawodową lub z pospolitego ruszenia) i wojny.
Tak przy okazji, bo też ten argument o rolnictwie, uprawach używasz. Spokojny rolnik uprawiający pokojowo ziemie to mit.
Wojna, w nowoczesnym rozumieniu tego słowa, nie bijatyki przypadkowej jak pod barem ale zaplanowana by osiągnąć wymierne korzyści na dłużej, to wynalazek tych spokojnych rolników właśnie. W hordach zbieracko - myśliwskich , spotykających się raz na dłuższy czas nie było powodu toczyć wojen. Mogli się o babę, jelenia pobić najwyzej i się rozchodzili. Dopiero przy osiadłym rolniczym trybie życia wojna nabrała sensu. Bo można było już na dłuższy czas zabrać sąsiadowi ziemie ( tej uprawnej nie było w bród jak lasów z jagodami i jeleniami i skupiska ludzkie zaczęły się obok niej, w dolinach żyznych, koncertować) zapasy itd.
Ktoś tu napisał jaki to ze mnie pacyfista. Pewnie ma rację. Ale jestem też realistą. I historię, może nie zawodowo, trochę znam. Takie hobby po mamie historyczce. Prawdziwej, która za historie nie uważała znajomość dat i nazwisk ale procesów i ich rozumienie.
A z tego wynika, bez ulegania emocjom i idealizowaniem, jakimiś zachwytami nad niby prasłowiańską (bo niektórzy do tego się posuwają) wspaniała kulturą pokojową co nam pismo dała, ze ta niby wspaniała kultura przetrwalna zaledwie 1000 lat i dostała w dupę od cywilizacji z pierdami, które nawet jak odeszły to dały podwaliny naszej obecnej cywilizacji. Organizację większych terytoriów, władzy, aparatu przymusu, religii i... armie.
Tak dla przykłady, bez uciekania się do dalekich stron na przykładzie naszych ziem. Zobacz ile trwały.
I jeszcze jedno. Spytaj znajomego na jakiej podstawie twierdzi to co twierdzi o tych pierdach? Np na jakiej podstawie twierdzi, ze nie prowadzili wojen. Miedzy sobą i z innymi. Że nie mieli jakich instytucji władzy itp. Bo to, że nie znaleziono np. mieczy o niczym nie świadczy. We wczesnych kulturach narzędzia jak topór, młot, cep a nawet sierp były uniwersalne. Służyły też jako broń. I potem jeszcze długo też. Albo były wzorowane. Topor i młot bojowy czy nawet cep. No i kosy na sztorc
PS. Edycja literówek i niewłaściwych automatycznych poprawek.