Boruch pisze:
Powiem Panu jeszcze jedno. W czasach pokoju jest mowa o procedurach,
przepisach, prawie, itp. Ale w warunkach wojennych to wszystko traci na znaczeniu.
Panu się już wszystko we łbie pobigosiło chiba. A co teraz mamy - wojnę, żeby procedurami
sobie dupy podcierać? Po to są, żeby ich przestrzegać. To właśnie dzięki takim pizdusiom
miała miejsce katastrofa tutki i wszystkie z niej wynikające konsekwencje. Ale to komuna dała
zielone światło dla bylejakości w armii. Mawiali, że nie matura a chęć szczera, zrobi z ciebie
oficera, no i produkowała oficerów po miesięcznych kursach na jakim WUMLU, garnących
się do armii dlatego tylko, że na wsi koń zdechł i ciężko było pług ciągać, a do seminarium
nie przyjęli. Pan mnie nie mów o elicie, bom z nią obcował na tyle długo, żeby mieć zdanie.
Nie wiem jaka jest obecna armia, ale ta komusza była tekturowa, jak dzisiejsze WOTy.
To armia opon pastowanych szuwaksem i wszechobecnej prowizorki. Mało który szwej potrafił
strzelać, bo i nie było za bardzo czym, a przed sprawdzianem sprawnościowym kadry, w szwach
pękała poczekalnia izby chorych, taka nagła przychodziła epidemia. Nie daliby odporu nikomu
wtedy i zapewne nie dadzą dzisiaj. Armia służyła i służy wyłącznie do pacyfikowania krnąbrnego
społeczeństwa i broni koryta władzy, jak by ona nie była.