Durnie to chyba mało powiedziane....
Oczywiście nie kmioty z Wiejskiej płacą rachunki, tylko pojebany suweren.
Zyskami na wydobyciu i dystrybucji PGNiG pokrywa straty na obrocie gazem. Choć z Rosji sprowadzamy gazu coraz mniej, wygląda na to, że gaz z innych źródeł jest jeszcze droższy, bo spółka notuje coraz większe straty.Jak podaje PGNiG w raporcie finansowym, w 2018 sprowadzono z Rosji o 0,7 mld m.sześc. mniej gazu niż rok wcześniej, za to gazu skroplonego (LNG) państwowy operator sprowadził o 1 mld m.sześc. więcej z Kataru, USA i Norwegii. Ogółem kupiono za granicą 13,5 mld m.sześc. (w 2017 13,7 mld m.sześc.), w tym 2,71 mld m.sześc. gazu skroplonego. Rozpisana na lata strategia redukowania dostaw ze wschodu jest krok po kroku realizowana.
Kwestia tylko w tym, że nie działa to wszystko na korzyść PGNiG. Obrót gazem daje od dwóch lat PGNiG straty - wynika z raportu rocznego. Pogorszenie wyników zbiega się zresztą historycznie w czasie z rozpoczęciem sprzedaży gazu skroplonego. Gdyby nie własne wydobycie i dystrybucja trzeba by chyba zwijać działalność.
W ubiegłym roku z obrotu i magazynowania grupa PGNiG straciła na poziomie EBITDA (wynik bez kosztów finansowych i amortyzacji) 848 mln zł w porównaniu do straty 435 mln zł rok wcześniej i 614 mln zł zysku dwa lata temu. Jeszcze w 2014 roku zarobek wyniósł nawet 764 mln zł.
Wygląda na to, że sprowadzanie gazu terminalem w Świnoujściu zamiast zmniejszyć, to zwiększyło straty.Wszystko wskazuje na to, że sprowadzanie i regazyfikacja LNG kosztuje więcej, niż gaz z Rosji. Regazyfikacja pochłonęła 366 mln zł kosztów w ubiegłym roku - podał PGNiG. Koszt gazu PGNiG wyliczył jako 24,9 mld zł w 2018 w porównaniu do 20,1 mld zł rok wcześniej. Tymczasem na świecie gaz nawet taniał (-0,4 proc. w 2018), podobnie jak ropa (-20 proc. na Brent w skali roku, choć do września jeszcze mocno rosła). A ilość importowanego surowca spadła, a nie wzrosła.
https://www.money.pl/gielda/pgnig-nie-z ... 7D_BQxv_Uw